Ulicami stolicy Czech przeszedł Marsz dla Życia i Rodziny. Chociaż pogoda nie dopisała, wzięło w nim udział około 5 tys. ludzi. Zapełnili całe Václavské náměstí, główną arterię Pragi. W Marszu wziął udział kard. Dominik J. Duka OP, prymas Czech. Obok niego patronat nad wydarzeniem objęli: prezydent Miloš Zeman i wicepremier Pavel Bělobrádek.
 
Czescy obrońcy życia dążą do ustawowego zakazu przerywania ciąży, chociaż mają świadomość, że obecnie szanse na to są niewielkie. Dlatego do obrony życia podchodzą pragmatycznie. Od wielu lat starają się zmniejszyć liczbę aborcji poprzez pomoc kobietom w ciąży. „Aby żadna z nich nie pozostała z tym sama” – taka myśl towarzyszy różnym inicjatywom środowiska czeskich działaczy pro-life.

W tym roku organizatorzy Marszu dla Życia zwrócili uwagę jego uczestników na rodzinę. W Czechach – podobnie jak w wielu innych krajach – ofiarą aborcji pada najczęściej trzecie dziecko w rodzinie. Dziś jedyną pomocą, jaką w takiej sytuacji oferuje państwo jest aborcja – powiedziała dziennikarzom Zdeňka Rybová z Ruchu Obrony Życia. Stąd apel do rządu o stałe wsparcie dla wszystkich rodzin, nie tylko tych najbiedniejszych czy niepełnych. Okazuje się bowiem, że ze względów ekonomicznych czy socjalnych podejmują one tragiczną decyzję, któryej potem żałują przez całe życie.

Jak podkreślają pracownicy poradni dla kobiet w ciąży, aborcja rzadko kiedy jest dobrowolną decyzją matki. Kobieta najczęściej czuje się przytłoczona okolicznościami, na przykład brakiem zainteresowania ze strony ojca dziecka czy obawami o przyszłość rodziny. Aby zażegnać kryzys wystarczy niekiedy godzina rozmowy – tłumaczyła Rybová.

W 2016 r. w Czechach, w drodze aborcji chirurgicznej zabito 20,3 tys. nienarodzonych dzieci. Liczba tych aborcji stale spada – w 1990 r. było ich pięć razy więcej.

[Na podstawie serwisu informacyjnego Radio Watykańskie – 23.04.2017 r.]

Zdjęcie: Wikipedia (CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=67941) - DP