Za 35 lat dzieci będą rodziły głównie kobiety po czterdziestce, a liczba urodzeń w Polsce spadnie o kolejne 24 proc. – bije na alarm Główny Urząd Statystyczny.
Rozwój demograficzny Polski w świetle wyników prognozy GUS do 2050 r. wygląda dramatycznie. Z opracowania wynika, że w 2050 r. urodzi się tylko 277,6 tys. dzieci. W połowie lat 80-tych w naszym kraju rodziło się ponad 700 tys. maluchów rocznie. Potem nastąpił krach.
 
Od 25 lat bardzo niska liczba urodzeń nie gwarantuje  nawet prostej zastępowalności pokoleń. Od 1989 r. utrzymuje się okres tzw. depresji urodzeniowej. W 2014 r. urodziło się jedynie 319 tys. maluchów. Współczynnik dzietności wyniósł zaledwie 1,29 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym. Taka liczba dzieci nie zastąpi nawet własnych rodziców…

Niekorzystne trendy wciąż się pogłębiają. Prognozowany spadek liczby kobiet w wieku rozrodczym jest tak duży, że po prostu zacznie brakować nawet potencjalnych kandydatek na matki.

Co gorsza, rośnie mediana (wartość środkowa) wieku kobiet rodzących dziecko. W 2014 r. wyniosła ok. 29,5 lat. Zwiększył się także - do 27,4 lat - średni wiek urodzenia pierwszego dziecka. Prognoza jest dość ponura. Wygląda na to, że w 2050 r. na macierzyństwo będą się decydować w zasadzie kobiety między 40. a 44. rokiem życia. Tyle, że w tej właśnie grupie wiekowej płodność jest już niewielka. Cóż, natura robi swoje.

„Państwo polskie trochę przegapiło nadchodzący kryzys demograficzny. Prowadzona do tej pory polityka rodzinna nastawiona była na doraźne działania. A tymczasem, by rodziły się dzieci, potrzeba kompleksowych rozwiązań” – mówi prof. Krystyna Iglicka-Okólska, demograf i konsultant ds. polityki demograficznej, rektor Uczelni Łazarskiego.

Ekspertka podkreśla, że raport GUS to wciąż tylko prognoza, która przecież nie musi się spełnić. Wszak sytuacja może się poprawić. Warunek jest jeden: państwo musi zacząć roztropnie i długofalowo wspierać małżeństwa i rodziny.

Władze samorządowe przestają oglądać się na centrum. Niektóre miasta i gminy rozpoczęły prace nad własnymi strategiami demograficznymi. „Co prawda od dokumentu dzieci nam nie przybędzie, ale będziemy wiedzieć, co robić, by poprawić demografię” – powiedział Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydent Łodzi, jednego z miast, które politykę demograficzną wzięło w swoje ręce.

[Na podstawie serwisu informacyjnego: „Rzeczpospolita” (J.Blikowska, J. Ćwiek) – 18/19.01.2016 r.; także HLI PL (mw)]

Zdjęcie: MorgueFile (GaborfromHungary) - FP