Obie izby francuskiego parlamentu – Zgromadzenie Narodowe i Senat - ostatecznie przyjęły ustawę o możliwości sedacji pacjentów w stadium terminalnym nieuleczalnej choroby.
 
Ustawa pozwala na wprowadzenie pacjenta na jego żądanie w stan głębokiego uspokojenia za pomocą środków farmakologicznych. Możliwe będzie także częściowe wyłączenie świadomości i wprowadzenie pacjenta w płytki sen – aż do jego śmierci.
 
Zgodnie z ustawą, sedacja będzie możliwa tylko wówczas, gdy stan pacjenta wskazuje na szybkie nadejście śmierci. Parlamentarzyści nie zdecydowali się na kolejną debatę na temat eutanazji. Uzgodniony tekst jest rezultatem konsensusu między konserwatywnymi a socjalistycznymi deputowanymi. Nie zalegalizowano eutanazji, ale w pewien sposób uwzględniono życzenia umierających pacjentów, którzy nie chcą doznawać cierpień ani fizycznych, ani psychicznych, ani walki duchowej.
 
Ustawa zezwala, aby lekarze zaprzestali kontynuowania wszelkich procedur podtrzymujących życie, w tym sztucznego odżywiania i nawadniania. Sedacja połączona z podaniem środków przeciwbólowych będzie dozwolona, "nawet jeśli może w rezultacie skrócić życie".
 
Jak podaje agencja Associated Press, według części lekarzy sedacja jest „bardziej humanitarna” niż eutanazja, czyli intencjonalne sprowadzenie śmierci.
 
Pewne kontrowersje wzbudza zgoda na zaniechania karmienia i nawadniania nieuleczalnie chorego, umierającego pacjenta. Z jednej strony zagłodzenie na śmierć budzi sprzeciw. Z drugiej strony, wielu zastanawia się, czy w pewnym momencie odżywianie nie staje się już formą uporczywego podtrzymywania gasnącego życia, co jedynie przedłuża umieranie i przysparza nadmiernych cierpień.
 
Lekarze związani z ruchem hospicyjnym stoją na stanowisku, że zasadniczo uporczywą terapią nie można nazwać podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenia bólu i innych objawów oraz karmienia i nawadniania, o ile służą dobru pacjenta. Jednak w pewnym momencie nawadnianie i żywienie dożylne osób umierających nie ma żadnego uzasadnienia. Postępowanie takie może doprowadzić do obrzęku płuc i w konsekwencji bolesnych duszności.
 
Francuska ustawa dotyczy wszystkich pacjentów, również tych niezdolnych do wyrażenia woli. W takim przypadku decyzję o sedacji muszą poprzedzić konsultacje lekarzy z członkami rodziny. Można również wyznaczyć "zaufaną osobę", której zdanie zadecyduje w przypadku pacjentów już nie będących w stanie wyrazić własnej woli.
 
Zgodnie z ustawą pacjenci mogą domagać się sedacji we własnym domu lub w szpitalu.
 
Debata na temat warunków, w jakich dochodzi do zakończenia życia, rozpoczęła się we Francji w związku ze sprawą Vincenta Lamberta. Mężczyzna po wypadku motocyklowym przebywa od ośmiu lat w pewnego rodzaju śpiączce. W lipcu ub. roku lekarze stwierdzili tzw. stan minimalnej świadomości – pacjent reaguje na bodźce, rusza oczami, płacze, odczuwa ból, co wyróżnia ten stan od stanu wegetatywnego. Rodzina Lamberta podzieliła się, co do dalszego utrzymywania go przy życiu.
 
W czerwcu zeszłego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że można zaprzestać jego dalszego leczenia. Jednak w lipcu lekarze zdecydowali o nieodłączaniu go od sondy żywieniowej i wnieśli pozew o prawną ochronę dla niego i wyznaczenie osoby, która będzie podejmowała dalsze decyzje. Szpital wniósł też pozew przeciwko żonie i braciom Lamberta, walczących o jego eutanazję.
 
Według ubiegłorocznych sondażowych badań społecznych, możliwość sedacji na życzenie pacjenta poparło aż 96 proc. Francuzów.
 
Eutanazję w Europie zalegalizowano jedynie w Holandii, Belgii i Luksemburgu, ale dopuszczalna lub tolerowana bywa także w innych krajach, zwłaszcza w Szwajcarii, w której dosłownie kwitnie „turystyka eutanazyjna”.
 
W Belgii w 2015 r. zgłoszono - jak podała komisja kontrolująca przeprowadzanie eutanazji - ponad 2020 jej przypadków. To rekordowa liczba od czasu zalegalizowania w 2002 r. tzw. wspomaganego samobójstwa.
 
[Na podstawie serwisu informacyjnego – PAP (ml) - 28.01.2016 r.]
 
Zdjęcie: MorgueFile (iamnotpablo) - FP