Zdecydowana większość Irlandczyków opowiedziała się przeciw poszerzeniu definicji rodziny i usunięciu z irlandzkiej konstytucji istotnego zapisu o powadze macierzyństwa. Tamtejsi katolicy mówią o „wielkim zwycięstwie zdrowego rozsądku”.
Blisko 68 procent Irlandczyków odrzuciło w niedawnym referendum rządowy plan poszerzenia definicji rodziny o tzw. „trwałe związki”. Druga poprawka proponowała usunięcie z konstytucji zapisu, że kobiety, które nie podejmują zatrudnienia z uwagi na wychowywanie dzieci, nie powinny być zmuszane do podjęcia pracy. Decyzje zaskoczyły tak polityków, jak i lewicowe organizacje, bowiem sondaże pokazywały poparcie dla obu tych zmian.
Przed referendum irlandzcy biskupi powstrzymali się od bezpośredniego wezwania do głosowania na „nie” w wypadku którejkolwiek z poprawek, ale w oświadczeniu czytanym w kościołach przypomnieli, że rodzina to opoka społeczeństwa, niezbędna dla wspólnego dobra, ponieważ opiera się na „wyłącznym, trwającym całe życie i życiodajnym publicznym zaangażowaniu małżeństwa”. Prałaci ostrzegali, że druga poprawka „skutkowałaby zniesieniem wszelkich odniesień do macierzyństwa w konstytucji” i pozostawiła bez uznania „szczególny i nieobliczalny wkład społeczny” matek.
Referendalne decyzje Irlandczyków pokazują pewien trend wzrostu szacunku dla tradycyjnych i prorodzinnych wartości. W 2015 r. Irlandia jako pierwszy kraj na świecie w drodze powszechnego głosowania zalegalizowała małżeństwa cywilne osób tej samej płci. Trzy lata później wyborcy opowiedzieli się za usunięciem z konstytucji prawa do życia nienarodzonych dzieci, legalizując aborcję.
Znany irlandzki polityk, senator Rónán Thomas Mullen, mówi o powstaniu „niezwykłej, nowej koalicji pomiędzy ludźmi o tradycyjnych poglądach na wartości społeczne i ludźmi o szerszych poglądach społecznych”. Senator Mullen wskazuje, iż wiele osób, które niekoniecznie podzielają ten sam punkt widzenia np. w kwestii aborcji, znajduje „wspólną płaszczyznę w potrzebie rzucenia wyzwania niektórym nowym niebezpiecznym ideologiom” rozsiewanym np. przez środowiska promujące genderyzm.
Willie O’Dea z ugrupowania Fianna Fáil, przewodzącego obecnemu rządowi, przestrzegł, że jego partia musi ponownie przemyśleć kierunek swoich działań. „Zacznijmy słuchać ludzi, przestańmy ich poniżać i słuchać oderwanych od rzeczywistości Zielonych i organizacji pozarządowych” – stwierdził polityk. Badania wskazują, że organizacje pozarządowe wywierają ogromny wpływ na stanowione w Republice Irlandii prawo. Okazuje się, że państwo wspiera sektor pozarządowy kwotą 6,2 miliarda euro rocznie, wydając sześć razy więcej niż na obronę.
[Za:vaticannews.va, zdj.Unsplash/jessica-rockowitz]