Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

„Takie rozwiązanie wybierają kobiety, które nie sprowadzają narodzin dziecka do procedury medycznej, tylko chcą rodzić w zgodzie z naturalnym rytmem” – tłumaczy Magdalena Hul, położna, współorganizatorka Pikniku Domowo Urodzonych, który odbył się 15 czerwca w Stobiernej koło Dębicy (woj. podkarpackie).

 Na Podkarpacie przyjechały rodziny, które zdecydowały się na poród domowy. „Rośnie liczba porodów domowych, choć to wciąż niewielki odsetek” – przyznaje położna Magdalena Hul.

„Takie rozwiązanie wybierają kobiety, które nie sprowadzają narodzin dziecka do procedury medycznej, tylko chcą rodzić w zgodzie z naturalnym rytmem. Jest też konsekwencją ich stylu życia – blisko natury, połączonego ze świadomością, że poród jest fizjologią ciała kobiety i nie potrzeba zaplecza szpitalnego, żeby ten fizjologiczny proces się odbył” – tłumaczy dla PAP Magdalena Hul.

Zwraca przy tym uwagę na to, co jest największą bolączką systemu opieki okołoporodowej.

„Dużo w niej interwencyjności polegającej na przyśpieszaniu porodu. W Polsce już prawie co druga ciąża kończy się cesarskim cięciem. Problem w tym, że tylko część wynika ze wskazań medycznych, dużo cięć jest konsekwencją tego, że wchodzimy w kaskadę interwencji, a wtedy poród kończy się zabiegiem. Wysoka liczba cesarskich cięć wcale nie świadczy o wysokim rozwoju medycyny, wręcz przeciwnie” – dodaje.

Nie ma oficjalnych statystyk, ile kobiet w Polsce rocznie decyduje się na poród domowy. Wiadomo natomiast, że takie rozwiązania nie są zbyt popularne. „To około 1 proc. w skali całego kraju, ale powoli się to zmienia, co widać po liczbie telefonów od rodziców zainteresowanych porodem w domu” – przekonuje Magdalena Hul.

Dla porównania w Wielkiej Brytanii kilka procent ciężarnych rodzi w domu i są to porody refundowane. W Polsce Narodowy Fundusz Zdrowia nie pokrywa kosztów. W Holandii do niedawna około 30 proc. kobiet rodziło w domu. „Jeśli kobieta chce rodzić w szpitalu, musi mieć wskazania medyczne” – wyjaśnia położna.

Zapewnia też, że poród domowy jest tak samo bezpieczny jak w szpitalu. Bez względu na to, czy kobieta rodzi po raz pierwszy, czy kolejny.

„Potwierdziły to kolejne publikacje naukowe. Jeśli mamy zdrową kobietę w ciąży fizjologicznej, czyli przebiegającej bez powikłań, to zarówno mama, jak i jej dziecko mają porównywalny profil bezpieczeństwa” – podkreśla.

Ważne jest, żeby decyzja o domowym porodzie była oparta na solidnych przygotowaniach. „Z położną można przeanalizować wszystkie możliwe sytuacje kryzysowe i odpowiadające im scenariusze działania. Może się przecież zdarzyć, że nie wszystko przebiega tak, jak zaplanowano. Wtedy trzeba być gotowym na transfer do szpitala. Bo nie bijemy rekordów, tylko najważniejsze jest, żeby zapewnić bezpieczeństwo rodzącej kobiecie i jej dziecku. Torba do szpitala i dokumenty to jest element wyprawki do porodu domowego” – dodaje Magdalena Hul.

Piknik Domowo Urodzonych rozpocznie się w Słowiańskiej Osadzie o godz. 12:00. To będzie trzecie spotkanie rodzin dzieci urodzonych w domach, zwolenników idei porodu domowego oraz par planujących taki poród. Organizatorki spodziewają się ponad 200 osób, czyli dwa razy więcej niż w ubiegłym roku.

Wspomóż obronę życia

Dla dzieci przygotowano piknik z ogniskiem i zabawy, dorośli będą mogli posłuchać wykładów. Przyjedzie m.in. Irena Chołuj, nazwana „matką porodów domowych końca XX wieku”. Popularyzuje porody naturalne dzieląc się swoim doświadczeniem i wiedzą z położnymi i młodymi rodzicami. Przyjęła ponad 12 tysięcy porodów szpitalnych i ponad pół tysiąca domowych. Jest też autorką dwóch książek: „Poród w domu” oraz „Urodzić razem i naturalnie”.

[Za: Agnieszka Lipska,al/ bar/(PAP), zdj.unsplash.com@lumapimentel]