W Stanach Zjednoczonych budowanie klimatu świąt Bożego Narodzenia zaczyna się w listopadzie. Oczywiście ze względów komercyjnych. Wczesne dekoracje pojawiają się także w chrześcijańskich świątyniach. W kościele Holy Child Jesus Church w nowojorskiej dzielnicy Queens od kilku dni stała szopka z pustym jeszcze żłobkiem. W poniedziałek rano ktoś włożył do żłóbka nowonarodzone dziecko.
Chłopczyk owinięty był tylko w ręczniki. Pępowina nie została odcięta. Dziecko natychmiast trafiło na noworodkowy oddział szpitalny. Jest zdrowe, w stabilnym stanie.
W USA nie ma „Okien Życia”. Takie „okno” to specjalnie przygotowane miejsce – ogrzewane i wentylowane - umożliwiające matce, która nie może lub nie chce opiekować się noworodkiem, anonimowe i bezpieczne pozostawienie go w nim. Po otwarciu okna z zewnątrz uruchamia się sygnalizacja alarmująca opiekunki. Zazwyczaj są to siostry zakonne. Dziecko umieszczane jest w inkubatorze do czasu przyjazdu karetki, po czym zabierane jest do szpitala, gdzie przechodzi badania.
Okna funkcjonują niemal w całej Europie. W Niemczech jest ich ponad 100, w Polsce ponad 60, w Czechach około 50. Po około 10 mają ich Włochy, Litwa Słowacja, Belgia, Szwajcaria, Rosja. Dzięki oknom ocalonych zostało setki dzieci.
Komitet Praw Dziecka (CRC) ONZ wezwał do likwidacji Okien Życia. Z uwagi na „naruszenie prawa dziecka do poznania swojej tożsamości”. Dla ONZ prawo do poznania tożsamości jest ważniejsze od prawa do życia.
Maluch z Nowego Jorku miał szczęście. Podłożono go do żłóbka stojącego w bożonarodzeniowej szopce, a przecież mógł zostać porzucony gdziekolwiek… Nawet na śmietniku.
[Za: BBC News – 26.11.2015 r.]