Młodzi obrońcy życia nieśli w ręku białe róże. Kwiaty te symbolizowały równość wszystkich ludzi, zarówno tych najmniejszych, jak i chorych czy umierających. Złożono je przed Pałacem Sprawiedliwości, siedzibą władz sądowniczych Belgii.
Główną postacią marszu był młody filozof Stèphane Mercier. Niedawno został wyrzucony z Katolickiego Uniwersytetu w Lowanium za to, że prowadząc wykład z antropologii nazwał aborcję morderstwem.
Zwracając się do uczestników manifestacji, S.Mercier stwierdził, że każdy powinien móc bronić praw najsłabszych w miejscu publicznym. Szczególnie na uniwersytecie i tym bardziej, jeśli ma on w nazwie określenie „katolicki”.
Według szacunków organizatorów w Marszu dla Życia wzięło udział 3 tys. osób, zdaniem policji 2 tys. Doroczne manifestacje przeciw aborcji i eutanazji były jeszcze niedawno dwa razy liczniejsze. Zapewne dlatego, że uczestniczył w nich abp André-Joseph Léonard ówczesny prymas Belgii. Po złożeniu urzędu wyprowadził się on jednak w inny regon Belgii.
Nowy arcybiskup Brukseli i Mechelen w Marszu dla Życia nie uczestniczy. Aborcja stała się w Belgii tematem tabu, także dla niektórych hierarchów.
[Na podstawie serwisu informacyjnego „Dimanche“, AFP, „Le Soi” via Radio Watykańskie – 27.03.2017 r.]
Zdjęcie: Wikipedia (Paul Hermans – praca własna) - CC BY-SA