Decyzja sędziego kończy wielomiesięczny spór sądowy między rodzicami dziecka a szpitalem pediatrycznym Great Ormond Street Hospital (GOSH). Strony nie były w stanie dojść do porozumienia co do tego gdzie i w jaki sposób należy opiekować się cierpiącym na nieuleczalną chorobę dzieckiem.
Przed kilkoma miesiącami u chłopca rozpoznano niezwykle rzadkie schorzenie genetyczne, które nieodwracalnie prowadzi do zniszczenia mózgu i mięśni. Dziecko wymaga coraz bardziej specjalistycznej opieki medycznej. W tej chwili nie może poruszać rękoma ani nogami, nie widzi, nie słyszy i nie oddycha samodzielnie. Lekarze nie mają pewności, czy odczuwa ból.
W ostatnich tygodniach rodzice walczyli o prawo przewiezienia Charliego do USA i poddania go terapii eksperymentalnej. Jednak amerykański ośrodek wycofał się z oferty leczniczej po tym, jak przedstawione zostały wyniki najnowszych badań dziecka. Wtedy rodzice domagali się przewiezienia synka do domu, by się tam z nim pożegnać. Po odpowiedzi szpitala, że jest to niemożliwe, rodzice prosili o kilka dni na pożegnanie się z dzieckiem, gdy zostanie przewiezione do hospicjum.
W czasie rozpraw ustanowiony prawnie przedstawiciel Charliego, który miał bezwzględny obowiązek kierowania się najwyższym dobrem dziecka, a także prawnicy szpitala przekonywali, że dalsze podtrzymywanie chłopca przy życiu wyczerpuje znamiona uporczywej terapii i powinno zostać przerwane, a szpital ze względów technicznych nie jest w stanie zapewnić dziecku długoterminowej opieki hospicyjnej.
Sąd postanowił, że rodzice i szpital mają czas do południa w czwartek na wspólne ustalenie szczegółów opieki paliatywnej przed śmiercią dziecka. Równocześnie zdecydował, że w przypadku braku zgody między stronami Charlie trafi do hospicjum. Tam w krótkim czasie odłączona zostanie aparatura podtrzymująca życie, co doprowadzi do nieuchronnej śmierci dziecka.
W czwartek wieczorem sąd poinformował o podjęciu decyzji. Zgodnie z wyrokiem 11-miesięczny Charlie "przez pewien czas" pozostanie w szpitalu, a następnie zostanie przewieziony do hospicjum. Nazwa hospicjum, a także czas przetransportowania dziecka nie mogą zostać podane do wiadomości publicznej do czasu śmierci chłopca ze względu na ochronę prawa rodziny do prywatności.
Pamiętajmy o modlitwie za Charliego, jego rodziców i wszystkich, którzy służą pomocą dziecku i jego rodzinie.