Japońscy demografowie już od dawna mówią o przyczynach, rozmiarach, prognozach i konsekwencjach ubytku ludności. Niezmiennie wskazują na spadek liczby urodzeń, jako pierwszorzędny czynnik starzenia się i wymierania społeczeństwa.
Szybkie starzenie się społeczeństwa spowoduje stagnację gospodarki i wzrost kosztów opieki zdrowotnej oraz usług opiekuńczo-pomocowych. Analitycy przewidują gwałtowny spadek liczby osób aktywnych zawodowo. Jednocześnie wzrośnie liczba osób starych. Japońskie społeczeństwo jest bardzo zamknięte i ta uporczywa samoizolacja powoduje brak napływu imigrantów, którzy mogliby kompensować starzenie się populacji i ubytek liczby ludności.
Premier Shinzo Abe przyznał, że bez wątpienia sprawą priorytetową jest podniesienie dzietności z 1,4 do 1,8 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym. Rząd zaproponuje kilka rozwiązań ułatwiających rodzicom sprawowanie opieki nad dziećmi. Podejmie także inicjatywę ustawodawczą wprowadzającą ulgi podatkowe dla rodziców.
Jednak demografowie pozbawiają złudzeń: te pomysły, to wciąż za mało. Państwo o zaawansowanej gospodarce wymaga zwykle wskaźnika dzietności na poziomie nie mniejszym niż 2,1 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym. I to dla utrzymania stabilnej wielkości populacji, nawet nie wspominając o rozwoju demograficznym.
Japonia poszukuje recepty na ocalenie swojego społeczeństwa… A inne kraje? Na przykład, Polska, gdzie dzietność jest znacznie mniejsza niż w Japonii, bo wynosi tylko 1,29 dziecka na kobietę...
[Tłumaczenie i opracowanie własne HLI PL na podstawie serwisu informacyjnego BBC News/ Asia – 26.02.2016 r.; także HLI PL]
Zdjęcie: MorgueFile (krossel) – FP