Pani Buffone, która mieszka w kanadyjskiej prowincji Ontario była mocno zaniepokojona pełnym niepokoju zachowaniem swojej 6-letniej córeczki. Z rozmów z dzieckiem dowiedziała się, że nauczycielka w szkole przeprowadza z dziećmi lekcje na temat tożsamości płciowej, o czym rodzice nie byli poinformowani. Dzieciom pokazano kontrowersyjny film pt. On, ona i oni – Gender: Queer Kid Stuff # 2, który tłumaczył, że niektórzy ludzie nie są ani dziewczynkami, ani chłopcami. Tezę tę autorytatywnie powtarzała nauczycielka, mówiąc dzieciom, że: nie ma czegoś takiego jak dziewczynki czy chłopcy. Lekcje na ten temat były prowadzone przez cały semestr. Nauczycielka nieustannie powtarzała, że dziewczynki nie są prawdziwe i chłopcy nie są prawdziwi, wywołując coraz większy lęk u dziecka. Podważenie tożsamości bycia dziewczynką powodowało u małej wielką dezintegrację i niepokój, który nie mijał, pomimo upływającego czasu. Mocno zaniepokojeni rodzice stwierdzili, że szkoła wprowadza treści ideologiczne, które dyskryminują ich dziecko jako dziewczynkę, co zaburza jej rozwój.
Po rozmowie z matką nauczycielka nie zrobiła nic, aby uspokoić dziecko i umocnić w poczuciu bycia dziewczynką. Mała zapytała rodziców czy mogliby pójść z nią do lekarza, aby nie musiała być mamusią, gdy dorośnie. Rozmowy z dyrekcją, radą szkoły i kuratorami nie dały żadnego rezultatu. Rodzice prosili, aby skupić się na przekazywaniu dzieciom zasad wzajemnej życzliwości, a nie zmiany płci. Powiedziano im, że nauczyciele wiedzą najlepiej i wykonują świetną pracę zgodnie z programem szkoły.
Dyrektorka stwierdziła, że lekcje te są konieczne, ponieważ jedno z dzieci w tej klasie wyraziło chęć zmiany płci. Jak dowiedzieli się rodzice 6-letnia córeczka sąsiadów podczas zabawy powiedziała, że chciałaby być chłopcem. Później jednak nie wracała do tej sprawy, co jest typowe dla dzieci w tym wieku.
Ministerstwo poinformowało, że nauczyciele mają pełną zgodę na przeprowadzanie lekcji na temat płci, zgodnie z własnym uznaniem. O prawach rodziców nikt już w Kanadzie nie wspomina. Państwo Buffonowie zdecydowali się przenieść obie swoje córki, do innej szkoły, która nie wprowadziła takich zajęć. Konieczność zmiany szkoły była dla tej rodziny bardzo trudna i wykluczająca, ale zrobili to dla dobra swoich dzieci, nie widząc innego wyjścia.
Problem jednak pozostał otwarty. Przekonani o szkodliwości takich działań nauczyciela wobec małych dzieci państwo Buffonowie postanowili nagłośnić sprawę. Złożyli skargę do Ontario College of Teachers (OCT), który odrzucił ją bez badania sprawy. Wyjaśniono, że nawet gdyby ich skarga okazała się prawdziwa, nie doprowadziłoby to do stwierdzenia wykroczenia zawodowego nauczycieli, bo mają w tej sprawie duża swobodę działania. Stwierdzili ponadto, że program nauczania to ideologia i nie można z nim dyskutować.
Buffonowie jednak nadal są przekonani, iż nauczyciele powinni pomagać dzieciom zaakceptować siebie, a nie wywoływać zaburzenia rozwoju osobowości. Podkreślają, że rodzice boją się głośno wyrażać swoje wątpliwości. W najtrudniejszej sytuacji są rodzice dzieci, które rzeczywiście mają problemy rozwojowe. Obawiają się, że podjęcie przez nich tego problemu może nawet spowodować zabranie im dzieci.
Buffonowie złożyli więc oficjalną skargę w regionalnym Sądzie Praw Człowieka w Ontario przeciwko tej publicznej szkole, jej radzie i dyrekcji. Podstawą jest stwierdzenie, że nauczycielka w szkole poddała ich córkę ciągłej dyskryminacji ze względu na płeć i tożsamość płciową, poprzez serię lekcji, które zaprzeczały istnieniu płci żeńskiej i płci biologicznej i podważyły wartość identyfikacji jako kobiety. Wnoszą również o 5 tys. dolarów odszkodowania.
W Kandzie sytuacja ochrony rodziny i życia jest obecnie bardzo trudna. Od 2015 roku premierem jest Justin Trudeau, z Liberalnej Partii Kanady. Ostatnio podczas konferencji prasowej oświadczył, że porzuca chrześcijaństwo i przechodzi na islam. Prasę światową obiegły jego zdjęcia siedzącego po turecku wśród uchodźców z Syrii.
Źródło: Life Site News