Zaledwie kilka lat temu problem tzw. obrzezania kobiet, czyli ich okaleczania z powodu rytualnego wycinania zewnętrznych narządów płciowych, dotyczył Afryki, Azji i krajów arabskich. UNICEF podaje, że każdego roku w wymiarze ogólnoświatowym obrzezanych jest 3 mln dziewczynek. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że na całym świecie 200 mln kobiet i dziewczynek musi żyć z trwale okaleczonymi narządami płciowymi, zmagając się z powikłaniami. Dzisiaj okazuje się, że problem przyszedł także do Europy. Dotyczy Anglii, Niemiec i innych krajów, gdzie liczba imigrantów ostatnio znacznie wzrosła.
W większości krajów prawo zabrania obrzezania dziewcząt, ale wiele imigranckich rodzin potrafi je ominąć. Najpopularniejszym sposobem jest wysłanie dziewczynki na wakacje do rodzinnego kraju. Proceder ten zyskał nawet własną nazwę „wakacyjne obrzezanie”. Wycinana jest łechtaczka i najczęściej także wargi sromowe mniejsze, co powoduje olbrzymi ból i powikłania na całe życie.
Ta archaiczna, krwawa tradycja jest rozpowszechniona w 30 krajach Afryki oraz Bliskiego Wschodu i niektórych krajach azjatyckich. Ludzie są przekonani, że kobieta nieobrzezana jest pozbawioną czci i nie nadaje się na żonę. Mężczyźni uważają, że tak jest lepiej, gdyż młoda żona nie będzie miała motywacji, aby zdradzać, nie mogąc osiągnąć przyjemności ze współżycia. Zwalczanie tej tradycji i obrzędowości jest niezwykle trudne.
Jak podaje Deutsche Welle, chirurg Cornelia Strunz z berlińskiego szpitala Waldfriede codziennie spotyka się z poważnymi powikłaniami obrzezania kobiet. Wiele osób nie uświadamia sobie, jak są one poważne. Lista jest długa i zaczyna się od niemożności utrzymania moczu, poprzez ciągłe stany zapalne, problemy z menstruacją, tworzeniem się cyst, bliznowaceniem, bólem podczas zbliżeń seksualnych, a kończy na bezpłodności, komplikacjach okołoporodowych i psychicznej traumie na całe życie.
Organizacje takie jak Terres Femmes oraz UNICEF od dziesięcioleci zwalczają obrzezanie kobiet. Cornelia Strunz prowadzi w Berlinie centrum Desert Flower Center, które współpracuje z fundacją Waris Dirie znanej modelki z Somalii, która jako dziecko została obrzezana i od lat walczy z tą krwawą tradycją. W berlińskim centrum zoperowano w ciągu sześciu lat 164 obrzezane kobiety, udzielono ponad 300 porad, a ok. 500 kobiet skorzystało z grup samopomocowych.
Charlotte Weil, referentka przy niemieckim oddziale Terre des Femmes w Berlinie, twierdzi, że migracja do Europy wcale nie kładzie kresu tym praktykom, ale: obrzezaniu poddawane są coraz młodsze dziewczynki, żeby nie mogły szukać pomocy i mniej pamiętały o zabiegu. Obecnie ofiarami tej tradycji padają nawet dwuletnie i młodsze dziewczynki. W Niemczech klitoridektomia jest karalna, a od 2015 roku karana jest także wtedy, jeśli przeprowadzana jest za granicą. Brak jednak dokładnych danych na ten temat. Po prostu nikt nie chce o tym mówić. Według szacunków Terre des Femmes, w Niemczech żyje 65 tys. migrantek, które są ofiarami klitoridektomii. Aktualnie zagrożonych tym zabiegiem jest około 15 tys. dziewczynek.
W organizacji działają imigrantki, które w dzieciństwie zostały obrzezane, ukończyły szkolenia i teraz chcą chronić swoje córki. Starają się też tłumaczyć w swoich środowiskach na czym polega problem. Jest to jednak głos wołającego na puszczy, gdyż tradycja ta jest bardzo silna i przekazywana przez pokolenia.
Zdaniem Hermanna Josefa Kahla, rzecznika niemieckiego Związku Zawodowego Pediatrów (BVKJ): nie można wykluczyć, że dziewczynki urodzone i żyjące w Niemczech zostaną obrzezane. Pediatrzy, oglądając dziecko, natychmiast dostrzegają zmiany w narządach płciowych, ale w praktyce rzadko zgłaszają doniesienie na policję. Najczęściej udostępniają kontakt do organizacji służących pomocą i radą, żeby zapobiec klitoridektomii młodszego rodzeństwa.
Chirurg z Berlina zapewnia, że również w Niemczech przeprowadzane są nielegalnie obrzezania, ale żadna z ofiar nie zgłasza tego na policję, gdyż boi się reakcji własnego środowiska. Jest to obecnie poważny problem dla lekarzy z niemieckiego Związku Zawodowego Ginekologów.
Cornelia Strunz tłumaczy, że ochrona córek jest bardzo trudna, gdyż w krajach z których pochodzą ich rodziny, akceptowane społecznie są tylko kobiety obrzezane. Zdarza się nawet, że podczas wizyty w kraju pochodzenia rodzina przeprowadza zabieg pomimo, a nawet wbrew stanowisku rodziców, wykorzystując ich chwilową nieobecność.
Organizacja Terre des Femmes apeluje do lekarzy, wychowawców, pracowników socjalnych oraz pedagogów w Niemczech, aby byli czujni i służyli pomocą kobietom, które padły ofiarą okaleczenia. Wymiar sprawiedliwości może wkroczyć tylko wtedy, gdy zostanie zgłoszone zawiadomienie o przestępstwie. We Francji i Wielkiej Brytanii doszło już do pierwszych procesów. W Niemczech wciąż jeszcze nie, ponieważ lekarze nabierają wody w usta `i wolą się osobiście nie angażować w potencjalny konflikt z imigrantami.
Źródło: Deutsche Welle Redakcja Polska – 13 sierpnia 2019