Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Chiny są najludniejszym państwem świata (1 363 mld ludności), więc ulegając propagandzie o przeludnieniu i konieczności kontroli populacji od 1977 roku konsekwentnie narzucały swoim obywatelom tzw. politykę jednego dziecka. Polegała ona na przymusowym abortowaniu wszystkich poczętych dzieci, na urodzenie których nie wydano urzędowego pozwolenia. Bojówki Narodowego Urzędu Planowania Rodziny organizowały łapanki kobiet brzemiennych, korzystając z donosów, wchodząc przemocą do domów i dokonując aborcji pod przymusem, niezależnie od stopnia zaawansowania ciąży. Zgodnie z tym programem rodzina mogła mieć tylko jedno dziecko. Większość rodziców chciała mieć syna, wiec nagminnie i bezkarnie zabijano dziewczynki. Rosło pokolenie jedynaków – małych królewiczów.

Na skutek polityki jednego dziecka w chińskim społeczeństwie została naruszona równowaga pomiędzy obiema płciami. W 2000 roku na 100 nowo narodzonych dziewczynek rodziło się  117 chłopców. Dzisiaj szacuje się, że brakuje kobiet na żony dla ok. 40 milionów mężczyzn, co z pewnością stanie się przyczyną poważnych problemów społecznych.

Wykładowca na Uniwersytecie stanowym Wisconsin w Madison, autor głośnej pracy „Big Country with an Empty Nest” (Wielki kraj z pustym gniazdem), profesor Yi Fuxian twierdzi, że Chińska Republika Ludowa ma obecnie o 100 milionów ludności mniej niż podają władze. Tę szokującą tezę opiera na badaniach statystycznych, uwzględniających efekty prowadzonej od 1977 roku „polityki jednego dziecka”. Według niego, co najmniej od roku 2000 Narodowy Urząd Statystyczny w Pekinie podaje nieprawdziwe dane, że dzietność w Chinach wynosi 1,6 – 1,8, podczas gdy w rzeczywistości jest na poziomie 1,18 – 1,22.

Prof. Yi Fuxian jednoznacznie stwierdza, że Chiny weszły w stan demograficznej zapaści. Jedna trzecia populacji Chin do 2050 roku będzie w wieku powyżej 65 lat. Jego zdaniem, o ile nie nastąpi radykalna zmiana (co jest bardzo trudne do wykonania), do końca XXI wieku  liczba ludności Chin spadnie do 400 milionów, a więc do stanu z roku 1911, przy czym połową mieszkańców będą emeryci.

Chińskie władze negują tezy profesora Yi Fuxiana jako fałszywe, jednak w 2015 roku rząd w Pekinie oficjalnie odstąpił od „polityki jednego dziecka”, a w 2018 roku rozwiązał główną instytucję odpowiedzialną za masowe dzieciobójstwo, czyli Narodowy Urząd Planowania Rodziny. Niemniej nadal chińskie rodziny nie są zachęcane do posiadania większej liczby dzieci, najwyżej jednego lub dwojga.

Kolejnym symptomem problemów ludnościowych jest fakt, że zaczyna brakować pracowników, zwłaszcza niewykwalifikowanych. Jak pisze Grzegorz Górny, znajomy przedsiębiorca, który dwa razy w roku jeździ do Chin i odwiedza wiele fabryk, twierdzi, że wszędzie brakuje rąk do pracy, zwłaszcza fizycznej. Rodziny wychowujące tylko jedno dziecko angażują wszelkie swoje środki i możliwości, aby zapewnić mu wykształcenie i lepszy byt. Dzieci te to jedynacy, przyzwyczajeni do specjalnego traktowania, mają znacznie większe ambicje zawodowe niż poprzednie pokolenie. Nie chcą więc podejmować się wykonywania ciężkiej i nisko płatnej pracy fizycznej.

Grzegorz Górny w swoim artykule stawia tezę, że dla władz Chińskiej Republiki Ludowej, które nie są zależne od kolejnych wyborów, jak w Europie i mogą planować długoterminowo,  staje się coraz bardziej oczywiste, że tzw. „demograficzna zima” i „siwy przypływ” (czyli gwałtowne starzenie się społeczeństwa) oznaczają olbrzymi kryzys również pod względem gospodarczym. Oznacza to także fiasko starań o prześcignięcie USA w globalnej rywalizacji oraz postępującą marginalizację także wśród krajów azjatyckich. Problem jest na tyle  poważny, że chiński demograf William Huang nie wyklucza sytuacji, w której chiński rząd z dnia na dzień obróci się o 180 stopni i nakaże rodzenie dzieci oraz zdelegalizuje aborcję i antykoncepcję.

Wiadomo jednak, że łatwiej zniszczyć dzietność narodu, niż ją odbudować. Brakuje młodych kobiet, które mogłyby zostać matkami, a te które wejdą w wiek prokreacyjny, musiałyby mieć po kilkanaścioro dzieci, aby tę demograficzną lukę wypełnić. Jest to więc prawdopodobnie mocno spóźnione, a co za tym idzie niewykonalne. Cena za program jednego dziecka jest bardzo wysoka i dopiero zaczyna pokazywać swoje oblicze.

Źródło: WPolityce – artykuł. Grzegorza Górnego/ opracowanie własne  - 21października 2019 r.

 

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.