Ingerowanie w ludzki genom w ramach tzw. inżynierii genetycznej nie stanowi obecnie przeszkody technologicznej. Różne ośrodki naukowe nieustannie prowadzą eksperymenty w tej dziedzinie, co budzi poważne problemy natury moralnej. Niestety nie znajduje to odzwierciedlenia w regulacjach prawnych, praktycznie na całym świecie.
Wiadomo, że zmienianie materiału genetycznego roślin i zwierząt jest powszechnie stosowane, chociaż niejednokrotnie budzi wiele wątpliwości i obaw. Dzisiaj można umieszczać ludzkie geny w genomie bakterii w celu produkowania ludzkiej insuliny czy ingerować w genom myszy lub zwierząt hodowlanych, aby spełniały oczekiwania hodowców i przynosiły większe zyski. Dopuszczenie żywności genetycznie modyfikowanej do powszechnego spożycia staje się poważnym problemem w wielu krajach.
Soi przed nami poważne pytanie dokąd zmierza inżynieria genetyczna i czy wszystko powinno być prawnie dozwolone. Niestety, nie znajduje to odzwierciedlania w bieżącej legislacji. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze – zmiany te są niezwykle szybkie, a po drugie – towarzyszy im typowa manipulacja językowa i dezinformacyjna, mająca na celu „zabezpieczenie” interesów inwestorów i korporacji kosztem społeczeństwa. Również ci, którzy uchwalają prawo, bardzo często nie są ekspertami w dziedzinie genetyki i nie rozumieją, na czym polegają zagrożenia. Na to wszystko nakłada się oczywiście olbrzymia propaganda sukcesu.
Od wielu lat Wielka Brytania zezwala na „produkowanie” hybryd ludzko-zwierzęcych lub z materiałem genetycznym pochodzącym od trojga rodziców. Jedynym warunkiem jest unicestwienie (zabicie) zarodka po 14 dniach eksperymentu. Ostatnio legalizacja podobnego rozwiązania jest rozpatrywana w Parlamencie Australii.
Więcej na ten temat TUTAJ
Nieustannie trwają prace nad wykorzystywaniem embrionalnych komórek macierzystych, których pozyskiwanie wiąże się z uśmiercaniem „wyprodukowanych” embrionów. Chociaż wyniki tych eksperymentów nie przyniosły dotychczas oczekiwanych wspaniałych rezultatów, prace te kontynuowane.
Niezwykle dochodowy przemysł „in vitro” „wytwarza” wiele nadliczbowych embrionów, które są przechowywane w nieskończoność zamrożone w ciekłym azocie. Śp. prof. Jerome Lejeunne, słynny francuski genetyk – odkrywca trisomii 21 powodującej zespół Downa, nazywał to „koncentracyjną puszką”, gdyż w temperaturze zera bezwzględnego zatrzymuje się czas. Te istoty ludzkie są uwięzione w czasie, gdyż ani nie mogą zrealizować swojej drogi życiowej, ani umrzeć. W rzeczywistości nikt nie wie, co z nimi zrobić. Dużą część przeznacza się więc do badań eksperymentalnych lub na komórki macierzyste. Coraz więcej mówi się też o zaawansowanych badaniach nad klonowaniem ludzi.
Język embriologii posługuje się tak olbrzymią ilością obcych terminów, że dla większości ludzi jest zupełnie niezrozumiały i wymaga tłumacza. Podobnie reagują ustawodawcy, których w tej sytuacji łatwo oszukać. Przemysł reprodukcyjny stosuje więc manipulację językową, aby sugerować, że ludzki embrion nie jest jeszcze istotą ludzką, a klonowanie, inżynieria genetyczna, pozyskiwanie komórek embrionalnych, zapłodnienie pozaustrojowe itd. są dobre i zasługują na akceptację, jeżeli są stosowane w celu leczenia poważnie chorych ludzi. Całkowicie pomija się fakt, że zabijanie człowieka w celu pozyskania jego komórek czy narządów dla ratowania innego lub do prowadzenia badań w celu leczenia jest nieetyczne i niegodziwe. Cel nie uświęca środków!
Prowadzona jest celowa manipulacja językowa. Na przykład pierwszą fazę życia człowieka nie nazywa się już embrionalną ale „przedembrionalną"! Ten przedrostek sprawia wrażenie, że dziecko w embrionalnej fazie życia staje się „przed dzieckiem” lub „przed życiem”. Sugeruje to, że istnieje coś takiego jak faza przejściowa, już poczęty, ale jeszcze nie dziecko – coś pośredniego – „zlepek komórek”, które można dowolnie wykorzystywać. Ta nomenklatura jest absolutnie niezgodna ze współczesną nauką, wiedzą i zdrowym rozsądkiem. Nie ma bowiem na szlaku rozwojowym człowieka w okresie prenatalnym żadnej cezury, którą można by uznać za początek człowieczeństwa. Niezaprzeczalnym faktem powstania nowej istoty ludzkiej jest połącznie się komórek rodzicielskich, nazywane zapłodnieniem lub poczęciem. Chodzi o dwa pierwsze tygodnie życia w łonie matki, bo wyłączenie tego czasu pozwala na wszelkie możliwe manipulacje dzieckiem poczętym oraz pozbawianie go prawa do jakiejkolwiek ochrony prawnej.
Swoistą manipulacją opinią społeczną jest wprowadzenie w terminologii podziału klonowania na „terapeutyczne” lub „reprodukcyjne”. Większość zdaje sobie sprawę, że replikowanie ludzi poprzez klonowanie jest nieetyczne i budzi poważne opory. Wprowadzono więc termin „klonowanie terapeutyczne”. Leczenie jest przecież czymś dobrym, więc odbiór u ludzi, mało zorientowanych, jak wyglądają szczegółowe procedury, powoduje znacznie większą akceptację, a co za tym idzie szansę na uchwalenie akceptującego prawa.
Jak jest w rzeczywistości? Nie ma żadnej różnicy proceduralnej pomiędzy klonowaniem terapeutycznym a reprodukcyjnym. Jedyną różnicą jest cel, dla którego się to przeprowadza. W każdym przypadku ceną jest pozbawienie życia dziecka poczętego w embrionalnej fazie rozwoju, od którego pozyskuje się materiał genetyczny.
Ministerstwo Zdrowia Japonii zaproponowało ostatnio regulację prawną w sprawie korzystania z edycji genów do ludzkiego zarodka w sytuacji poważnego zagrożenia choroba genetyczną. Celem ma być zapobiegnie rodzeniu się chorych dzieci. Jednakże ten wspaniały cel nie jest w stanie wyeliminować poważnych problemów etycznych. Jest to również eksperyment na człowieku bez jego zgody, który w przyszłości może spowodować poważne problemy zdrowotne.
Legislacja ta budzi poważne obawy, że otworzy drzwi do stosowania klonowania w celu stworzenia zasobów ludzkich, wykorzystywanych do badań destrukcyjnych, przy jednoczesnym prawnym zakazie klonowania ludzi. Problem ten staje się coraz bardziej widoczny podczas debat parlamentarnych. Tworzenie zarodków z zamiarem ich zniszczenia, nawet z zamiarem pomocy chorym, jest całkowicie niezgodne z ludzką godnością, ponieważ sprawia, że istnienie człowieka na etapie embrionalnym staje się niczym więcej jak środkiem do wykorzystania i zniszczenia.
Można się spodziewać, że badacze z branży biotechnologicznej zastosują podobny chwyt propagandowy w odniesieniu do transmisji i edycji genowych. Już dwadzieścia lat temu badacze, prowadzący eksperymenty nad klonowaniem człowieka, wykazywali, że wszystko jest w porządku, gdyż prowadzą działania o celu terapeutycznym. Dzięki temu otrzymywali granty na eksperymenty badawcze i akceptację legislacyjną. Obecnie wystarczy wprowadzić rozróżnienie pomiędzy „terapeutyczną edycją genów” a „reprodukcyjną edycją genów”.
Nauka rozwija się bardzo dynamicznie i ma coraz więcej możliwości. Aktualne eksperymenty z edycją genomu wykonywane są przy pomocy metody CRISPR-Cas9, stosowanej we wszystkich laboratoriach na świecie do usuwania niechcianych linijek kodu DNA. Budzi ona jednak wiele wątpliwości jako mało precyzyjna. Ostatnio pojawiły się doniesienia o opracowaniu nowej metody tzw. prime editing, której olbrzymią zaletą jest możliwość wykonywania szerszej i bardziej zautomatyzowanej edycji kodu. Prawdopodobnie w przyszłości będzie mogła być wykorzystywana do „usuwania” chorób genetycznych z genotypu pacjenta. W to miejsce zostanie wprowadzony fragment łańcucha DNA pobrany z uśmierconego embrionu. Nie jest to leczenie sensu stricte, ale będzie ukazywane jako rodzaj terapii, koniecznej do akceptacji legislacyjnej i społecznej.
Watykańska Kongregacja Nauki Wiary już w 2008 roku w dokumencie „Dignitas personae” wyjaśniła, dlaczego te metody są nieetyczne. Pełny tekst w języku polskim TUTAJ
Właśnie taką prozdrowotną interpretację eksperymentów z edycją genową w celu uzyskania zezwoleń i akceptacji społecznej stosują wnioskodawcy projektu w Japonii. Jeżeli propozycja tego prawa zostanie przyjęta, „produkowanie” ludzkich embrionów byłoby środkiem do osiągnięcia celu. Istota ludzka dla osiągnięcia określonego celu zostałaby pozbawiona godności i praw, jak mysz laboratoryjna.
Należy się spodziewać, że może pojawić się taki termin, jak „zarodek wstępny” w odniesieniu do tych embrionów, których badacze będą używać w celu przeprowadzania śmiertelnych procedur.
Jest wielce prawdopodobne, że organizacje obrony ludzkiego życia będą musiały podjąć kompetentną debatę na temat inżynierii genetycznej kosztem ludzkiego życia. Będą zmuszone korygować fałszywy język manipulacji społecznej i bronić poczętych dzieci w najwcześniejszej fazie ich życia.
Już obecnie liderzy pro-life nie mogą milczeć w obliczu tak poważnych zagrożeń. Ich obowiązkiem jest poszerzenie wiedzy na temat prowadzonych obecnie metod inżynierii genetycznej, aby potrafili argumentować i tłumaczyć społeczeństwu na czym polega zagrożenie i pokazywać prawdę o niezbywalnej godności i wartości każdej poczętej istoty ludzkiej. Jest to o wiele trudniejsze, niż pokazanie zdjęć poczętego dziecka w łonie matki w wieku kilku tygodni. Trzeba być jednak na to gotowym!
Źródło: Life News/ opracowanie własne – 20 grudnia 2019 r.