Indie to olbrzymi i gęsto zaludniony kraj. Liczba ludności wynosi ok. jeden miliard trzysta tysięcy mieszkańców. Pod względem zaludnienia jest drugi po Chinach. Ze względu na duże zróżnicowanie etniczne, a przede wszystkim religijne oraz kastowość społeczeństwa utrzymuje się stałe napięcie. Dominują oczywiście hinduiści. Obok nich żyją buddyści. Chrześcijanie: i katolicy, i protestanci są mniejszością, która jest nieustannie atakowana, co powoduje, że czują się zagrożeni i często muszą nawet uciekać i się ukrywać. Większość społeczeństwa, zwłaszcza w niższych kastach, jest bardzo uboga. W większych miastach tłumy żyją na ulicy, żebrząc o odrobinę żywności. Niedożywienie jest tak duże, że programy rządowe informują, jak zapobiegać osteoporozie (odwapnianiu kości) już u dwudziestoletnich kobiet.
Ostatnio próbowano prawnie ograniczyć działalność ogromnej liczby komercyjnych placówek rozrodu wspomaganego, gdzie nie tylko można wyprodukować dziecko z komórek dawców, ale także z łatwością wynająć płatną matkę-surogatkę, która to dziecko donosi i odda zamawiającym. Koszmarna bieda zachęca kobiety do wynajmowania swojej macicy. Dotychczas nikt nie kontrolował, gdzie i komu są przekazywane te dzieci. Więcej na te temat TUTAJ
Niedawno indyjski parlament przyjął ustawę rozszerzająca prawo do aborcji. Obecnie można zabić poczęte dziecko do 24 tygodnia ciąży (wcześniej było do 20). W przypadku stwierdzenia choroby poczętego dziecka, potwierdzonej przez komisję lekarską, aborcja jest możliwa praktycznie do porodu.
Rząd argumentuje, że Indie są przeludnione, więc ograniczanie liczby rodzących się dzieci jest bardzo wskazane. Nie ma systemu nakazowej aborcji, jak w Chinach, ale przerywanie ciąży jest łatwo dostępne w oficjalnych placówkach medycznych. Jest wręcz promowane pod hasłami praw kobiet (!) Władze zupełnie nie biorą pod uwagę długoterminowych skutków anty ludnościowej polityki, którą jest gwałtowne starzenie się społeczeństwa, co już występuje w Chinach.
Kobieta w Indiach ma bardzo niski status. Jest to silnie ugruntowane w tradycji i kulturze. Jest traktowana jak obywatel drugiej kategorii. Stanowi też olbrzymie obciążenie dla rodziny. Dziewczyna ma znacznie trudniejsze życie, często nie ma też dostępu do jakiejkolwiek edukacji.
Zgodnie z tradycją rodzina dziewczyny musi zapłacić „odszkodowanie” rodzinie jej męża. Nazywa się to posagiem, ale w rzeczywistości nie jest to żaden posag, gdyż pieniądze te nie są przeznaczone dla młodych, ale dla rodziny narzeczonego. Posiadanie kilku córek jest równoznaczne z wielkim krachem finansowym dla całej rodziny. Co prawda wprowadzono prawo zakazujące praktyk posagowych, ale zwyczaj jest tak mocno ugruntowany, że nikt tego nie respektuje. Powstało nawet wtórne zjawisko tzw. palenie panien młodych. Jak rodzina młodego oceni, że dostała za mało pieniędzy, albo że przy kolejnym ślubie dostanie jeszcze więcej, potrafią oblać kobietę benzyną i podpalić. To zawsze jest zgłaszane jako „wypadek” – zadziwiająco dużo kuchenek czy piecyków wybucha. Zdarza się to tak często, że należy uznać to za zjawisko masowe. Wygrywa bezwzględna komercja. Pamiętać przy tym należy, że nadal większość małżeństw jest kojarzona pod przymusem przez rodziców, a narzeczeni są bardzo młodzi.
Skutkiem tego są aborcje selektywne ze względu na płeć. Rodzice boją się, że urodzą się im córki. Dzisiaj łatwo jest sprawdzić płeć nienarodzonego dziecka, wystarczy zrobić badanie USG. Informowanie rodziców o płci nienarodzonego dziecka jest nielegalne, ale nikt tego nie bierze poważnie. Wystarczy zapłacić z ręki do ręki. W efekcie zabija się dziewczynki (!) Przedłużenie legalnej aborcji na życzenie do 24 tygodnia ciąży zdecydowanie sprzyja temu procederowi. Oficjalne dane wykazują, że rocznie dokonuje się w Indiach ok. 15 mln aborcji. Rząd Indii podał, że za ostatnie 20 lat brakuje ok. 63 mln dziewczynek. Amerykańska organizacja pro-life Alliance Defending Freedom poinformowała, że każdego miesiąca w Indiach dokonuje się aborcji selektywnej ze względu na płeć ok. 50 tys. dziewczynek
Więcej na ten temat TUTAJ
Kolejnym problemem wynikającym z przedmiotowego traktowania kobiet są liczne okrutne zgwałcenia (również nieletnich), często zbiorowe. Wydarzenia te niesłychanie bulwersują społeczeństwo, które wychodzi na ulice i żąda kar dla gwałcicieli, którzy dotychczas byli bezkarni. Trochę się to zmienia, ale bardzo powoli
Kobieta niezamężna, która jest w ciąży lub samotnie wychowuje dziecko nie jest przez społeczeństwo akceptowana. To temat tabu, także zmuszający dziewczyny do aborcji. Wiele kobiet na spotkaniach z liderami pro-life, gdy poczuje się bezpiecznie, wyznaje, że doświadczyły kilku aborcji. Najczęściej pięciu. O jakiejkolwiek terapii zespołu poaborcyjnego nikt tam nie mówi.
W Indiach działają różne grupy obrony życia. Mają jednak wielkie ograniczenia, gdyż wyjście na szersze wody jest po prostu niebezpieczne, zwłaszcza dla wspólnot chrześcijańskich. Mają jednak regularne programy informacyjne w ogólnonarodowym „All India Radio”, które ma w zasięgu ok. 80 mln słuchaczy. Prowadzą wiele grup dyskusyjnych. Organizują spotkania w szkołach, kolegiach, kościołach. Starają się zwiększyć poziom wiedzy i świadomości ludzi, o rozwoju i człowieczeństwie poczętego dziecka w okresie prenatalnym.
Zainteresowanie tematyką pro-life jest duże, ale wielu ludzi uważa, że jeżeli rząd zaakceptował prawo zezwalające na aborcję, to jest dla nich dobre. Trzeba długo im te problemy wyjaśniać. Za wzorem Matki Teresy z Kalkuty katolicy angażują się też w pracę charytatywną.
Obrońcy życia w Indiach są nieustannie atakowani z olbrzymią agresywnością i nienawiścią. Zdają sobie sprawę, że podejmują niebezpieczną misję i dla nich, i dla ich najbliższych. Bardzo proszą o modlitwę w ich intencji.
Źródło: IRLF, informacje i opracowanie własne – 1 lutego 2020 r.