Placówki aborcyjne w Kanadzie ogłaszają, że pomimo ataku koronawirusa pozostają otwarte. Procedury aborcyjne muszą być kontynuowane jako działalność usługowa „pierwszej potrzeby” – twierdzą zwolennicy zabijania dzieci poczętych oraz właściciele przemysłu aborcyjnego i usilnie o to zabiegają. Ta działalność przynosi przecież olbrzymie zyski.
Chociaż pandemia koronawirusa powoduje braki wykwalifikowanego personelu medycznego w szpitalach, placówki aborcyjne nadal angażują lekarzy i pielęgniarki przy wykonywaniu aborcji, zamiast oddelegować ich do pomocy ciężko chorym i umierającym.
„Global News Canada” przeprowadził niedawno wywiady z ludźmi z różnych warstw społecznych pytając, w jaki sposób dostosowują się do nowej sytuacji ataku koronawirusa. Znalazły się tam również wypowiedzi kilku aborterów, którzy twierdzili, że ich praca, polegająca na przerywaniu ciąży, jest absolutnie niezbędna i musi być kontynuowana w systemie ciągłym.
My nie postrzegamy usług aborcyjnych jako wyboru – powiedziała Clare Hacksel, dyrektor wykonawczy Choice in Health Clinic w Toronto. – To są niezbędne usługi, a naszym celem jest kontynuowanie działalności przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa personelu i klienta.
Placówka, w której pracuje Hacksel, zabija poczęte dzieci do 15. tygodnia ciąży. Oświadczyła również, że ze względów ochrony sanitarnej przed zakażeniem koronawirusem nie wpuszczają do placówki osób towarzyszących. Zaznaczyła także, że porady udzielane pacjentce po aborcji są obecnie udzielane telefonicznie, a nie osobiście. (Przy czym ani słowa na temat bezpieczeństwa pacjentki przy tak „ułatwionym” systemie.)
Inne placówki aborcyjne w Nowej Funlandii, na Labradorze i w Toronto również nie wstrzymały wykonywania „usług aborcyjnych”. Wprowadzają tylko półśrodki, które mają rozwiązać problem. Na przykład Centrum Zdrowia Athena w St. John's zwróciło się z prośbą do pacjentek, które niedawno podróżowały poza prowincję, aby zaczekały 14 dni zanim przyjdą do ich placówki dokonać aborcji.
Rzecznik Women's College Hospital w Toronto oświadczył: - Jak zawsze, nadal oferujemy te usługi (aborcyjne).
Traktowanie aborcji jako podstawowej opieki zdrowotnej jest jednak całkowicie fałszywe. Nie oferują opieki, ale zabicie poczętego dziecka. Aborcje także zagrażają zdrowiu i życiu kobiet. W okresie zwiększonej pandemii koronawirusa możliwe jest dokonanie aborcji u zarażonej kobiety, gdyż przez wiele dni po infekcji czuje się ona dobrze i nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Poważne powikłania na skutek Covid – 19, które nałożą się na poranienie i powikłania poaborcyjne mogą być bardzo poważne i zwiększać zagrożenie nawet zejściem pacjentki. A co z przenoszeniem wirusa w poczekalni i gabinecie. Co z kontaktem z personelem i samą procedurą medyczną, gdy zakażenie jest bardzo łatwe. Z tego powodu większość szpitali w krajach objętych pandemią koronawirusa zastopowało planowe zabiegi i operacje.
W tej argumentacji i postępowaniu widać tzw. myślenie życzeniowe oparte o czysty biznes: - Nic złego nie może się stać, bo takie jest nasze oczekiwanie i nasz biznes, którego nikomu nie pozwolimy zniszczyć! W postępowaniu tym brak elementarnej logiki. Aż strach pomyśleć, jakie będą tego konsekwencje.
Mówi się, że: Pan Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami, ale przyroda nigdy!
Źródło: Life News, opracowanie własne – 8 marca 2020 r.