Norma McCorvey jest najbardziej znana jako Roe, ponieważ na jej przypadku amerykański Sąd Najwyższy wydał w 1973 roku orzeczenie, które jako precedens prawny zalegalizowało aborcję w USA z jakiegokolwiek powodu aż do urodzenia się dziecka.
Historia życia Normy była bardzo zagmatwana. Uboga, niewykształcona kobieta dwie córki oddała do adopcji i gdy stwierdziła, że znowu jest w ciąży, szukała instytucji, która załatwiłaby adopcję jej kolejnego dziecka. W ten sposób trafiła do kancelarii prawnej, gdzie adwokatka o feministycznych poglądach Sarah Weddington uzyskała od niej wszelkie pełnomocnictwa i zrobiła z jej sprawy proces propagandowy, aby zalegalizować pełną swobodę aborcji.
Norma nigdy nie została nawet przesłuchana w swojej sprawie, a o wyroku dowiedziała się z mediów. Nie była ofiarą zbiorowego gwałtu. Nie była przykładną matką dwóch córek, ponieważ oddała je do adopcji. Nawet nie dokonała aborcji, ale zdążyła urodzić synka i także oddać go do adopcji. Ta prosta kobieta po wyroku czuła się stygmatyzowana, bo bezwiednie stała się ikoną aborcji. Dostała pracę recepcjonistki w placówce aborcyjnej, ale była bardzo nieszczęśliwa. Któregoś razu płakała w czasie lunchu w sąsiednim parku i wtedy podeszła do niej córeczka pastora Baptystów, który w pobliżu prowadził centrum pomocowe dla kobiet w ciąży kryzysowej. Mała zapytała Normę: - dlaczego płaczesz? Czy nie wiesz, że Pan Bóg Cię kocha? Uwierzyła, bo było to małe dziecko. Chrzest przyjęła przez zanurzenie u Baptystów. Z czasem stała się katoliczką, dzięki opiece duchowej ks. Franciszka Pavone, prezesa ruchu Kapłani za Życiem.
Nieustannie manifestowała swoje poglądy pro-life, chodziła modlić się pod placówkami aborcyjnymi. Dawała osobiste świadectwo na wielu konferencjach i kongresach międzynarodowych. Nieustannie mówiła, że jej największym marzeniem jest weryfikacja wyroku w jej sprawie, gdyż decyzja sądu była oparta na sfabrykowanych, kłamliwych argumentach.
W 2005 roku przy pomocy znakomitych adwokatów z ruchu obrony życia zwróciła się do Sądu Najwyższego USA o uchylenie precedensu Roe przeciwko Wade. Sąd jednak odmówił jej ponowienia rozprawy. W tym czasie większość sędziów SN wyrażała poglądy proaborcyjne, więc nie było żadnej możliwości podjęcia tego tematu. Udowodnienie bowiem fałszywych przesłanek tego wyroku musiałoby doprowadzić do praktycznego zakazu aborcji w USA. Norma wielokrotnie mówiła, że bardzo cierpi z tego powodu i że posłużono się nią i zmanipulowano. Zmarła w 2017 roku nie doczekawszy się ponownego procesu.
W ostatnim czasie nastąpiły duże zmiany w Sądzie Najwyższym USA. Obecnie połowa sędziów jest pro-life, a połowa przeciwnie. Nieustannie podnoszone są żądania o przeprowadzenie weryfikacji tego wyroku. Na początku ubiegłego roku nakręcono także film biograficzny o niej, który poruszył sumienia wielu Amerykanów, gdyż pokazał, jak bardzo ta sprawa została zmanipulowana.
Obecnie pojawił się kontratak ze strony zwolenników aborcji. Lewicowy reżyser wyprodukował film dokumentalny o Normie McCorvey, który kwestionuje jej zaangażowanie i pracę na rzecz ochrony życia. Stawia on tezę, że Norma na łożu śmierci wyznała, że jest zadowolona z wyroku Roe przeciwko Wade, a przeszła do ruchu obrony życia tylko fikcyjnie za duże pieniądze, które jej ofiarowano oraz że stała się trofeum zwolenników pro-life, którzy ją wykorzystali niezgodne z osobistymi poglądami.
Fakt ponownej manipulacji Normą McCorvey trzy lata po jej śmierci, gdy sama się już bronić nie może, jest bardzo znamienny. Liderzy organizacji pro-life, którzy doskonale znali Normę i byli z nią blisko zaprzyjaźnieni, są bardzo poruszeni, więcej mocno oburzeni. Starają się jednak zachować spokój i racjonalnie wyjaśniać sytuację. Wszyscy świadczą o tym, że największym marzeniem Normy było obalenie fatalnego wyroku „Roe przeciwko Wade”.
Janet Morana z organizacji Kapłani za Życiem opowiada, że tuż przed śmiercią Normy razem z ks. Franciszkiem Pavone rozmawiali z Normą, która prosiła ich, aby kontynuowali pracę pro-life. Podczas wywiadu Morana powiedziała: - Ks. Pavone i ja osobiście znaliśmy Normę przez wiele, wiele lat. Ks. Pavone był jej przewodnikiem duchowym w Kościele katolickim. Wielokrotnie zatrzymywała się w moim domu w Nowym Jorku i ja odwiedzałam ją w jej domu w Dallas w Teksasie. Zaznaczyła, że nie raz osobiście wspierali ją emocjonalnie, a czasem także finansowo. Pozostali przyjaciółmi aż do jej śmierci. Morana powiedziała też, że pod koniec życia Norma mieszkała w domu spokojnej starości i otrzymała opiekę hospicyjną.
W dniu śmierci Normy oboje z ks. Pavone byli w Rzymie. Nie mogli jej odwiedzić, ale rozmawiali przez telefon. – Norma nie zmieniła swoich poglądów na proaborcyjne. Powiedziała nam wtedy, abyśmy kontynuowali pracę nad obaleniem tej sprawy, podczas której się nią posłużono. Umarła, gdy byliśmy na Mszy św. Oboje szybko wrócili z Rzymu i pojechali do Teksasu, aby uczestniczyć w jej pogrzebie.
Cheryl Sullenger, liderka operacji Rescue, która przez lata była bliską przyjaciółką Normy, powiedziała: - Znałam Normę osobiście. Była szczera i jeśli miała nastrój, mogła mówić rzeczy, które były kontrowersyjne. Ale nigdy nie okazywała żadnej oznaki bycia kimś innym niż 100% obrońcą życia. Ten ostatni atak na nią i jej przekonania to nic innego, jak fałszywe informacje.
Lauren Muzyka, dyrektor wykonawczy Sidewalk Advocates for Life, powiedziała także, że była świadkiem, jak McCorvey żyje swoimi przekonaniami pro-life, bez cienia przymusu czy osobistych korzyści. I dodaje: Tuż przed śmiercią Normy modliłem się z nią na chodniku przed placówka aborcyjną w południowo-zachodnim Dallas na zakończenie akcji 40 Dni dla Życia. Norma przyjaźniła się z wieloma moimi przyjaciółmi w okolicy i nigdy nie było wątpliwości czy jest zwolenniczką obrony życia. Przyjaciele z naszej społeczności pro-life w Dallas spędzali z nią dużo czasu tuż przed jej śmiercią.
Ewa Kowalewska, dyrektor Human Life International Polska, także dobrze wspomina Normę McCorvey. Mówi: Spotkałam ją wielokrotnie i byłam pełna podziwu, że jest w stanie dawać tak osobiste świadectwo. Ostatni raz spotkałam ją, gdy odwiedzała Muzeum Auschwitz w Polsce razem z grupą obrońców życia z różnych krajów. Prowadziliśmy wówczas tę grupę. Jej na prawdę zależało na weryfikacji wyroku Roe przeciwko Wade. Ten precedensowy wyrok ją obciążał, gdyż na jej przypadku został „wyprodukowany”. Ona wierzyła, że to da się zrobić. Wszystko było wtedy przygotowane. Niestety nie udało się, ale Pan Bóg na pewno życzliwie spojrzał na jej otwarte dla życia serce. Produkowanie filmu, obrażającego jej pamięć i wmawianie jej zmiany poglądów celu ideologicznym, jest wysoce krzywdzące i niesmaczne. Cóż, nie po raz pierwszy się nią bez skrupułów posłużono!
Life News – 21 maja 2020 | 15:40 Waszyngton, DC
Udostępnij tę historię: