Trwa kampania przed wyborami prezydenckimi w USA. Prezydent Trump jednoznacznie sprzeciwia się promowaniu aborcji, zwłaszcza tzw. późnych aż do urodzenia się dziecka. Jest też przeciwny finansowaniu aborcji z kieszeni amerykańskiego podatnika czy w ramach systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Powstrzymał też finansowanie programów zawierających aborcję na płaszczyźnie międzynarodowej. Liderzy pro-life zdecydowanie angażują się w kampanię na rzecz kolejnego wyboru Donalda Trumpa i zdecydowanie mówią o olbrzymiej szansie na wielką zmianę w kierunku obrony życia, o ile zostanie on wybrany na kolejną kadencję. To oczywiście mobilizuje cały potężny przemysł aborcyjny w USA do zwalczania prezydenta Trumpa i finansowania kontrkandydata, który mocno skręcił w ich stronę.
Joe Biden rzeczywiście mocno zradykalizował swoje dotychczasowe poglądy w sprawie aborcji i stawia sprawę jasno i idzie na całość: aborcja jest prawem kobiety i powinna być łatwo dostępna na życzenie aż do urodzenia się dziecka! To stanowisko umacnia wybór kandydatki na wiceprezydenta Elizabeth Warren, która jest mocno związana z Planned Parenthood.
Więcej informacji TUTAJ
Podczas spotkań wyborczych w czasie kampanii wyborczej w stanie Nevada Trump stwierdził, że Biden popiera aborcję post terminową, która jest w zasadzie egzekucją dziecka. Miał pełne prawo tak się wyrazić, gdyż to właśnie przedstawiciele Partii Demokratów w Senacie, przy osobistym poparciu Bidena, głosowali przeciwko proponowanej przez Republikanów ustawie (Born-Alive Abortion Survivors Protection Act), która miała chronić noworodka, żywo urodzonego podczas procedury aborcyjnej. Odrzucenie tej ustawy jest jednoznaczne z akceptacją zabijania dzieci nie tylko w czasie porodu, ale również po urodzeniu (tzw. aborcja po porodzie). Czyż nie jest to egzekucja dziecka?
Jednakże w ramach kampanijnej manipulacji dziennik „The Independent” stwierdził, że prezydent Trump niewłaściwie scharakteryzował stanowisko przeciwnika politycznego, a nawet w tytule artykułu relacjonującego spotkanie wyborcze Trumpa w Las Vegas oskarżył prezydenta o kłamstwo, twierdząc, że stosunek do Bidena był zawsze konserwatywny. Tak więc produkowanie fake newsów, sprzecznych z faktami, jest na porządku dziennym.
Obrońcy życia jednak przypominają, że o ile Biden jeszcze kilka lat temu wyrażał umiarkowaną sympatię dla aborcji, o tyle obecnie jego stanowisko mocno się zradykalizowało i publikują niezaprzeczalne fakty. Nie pozwalają też zapomnieć, że w ubiegłym roku Biden głosował przeciwko poprawce Hyde’a, zakazującej bezpośredniego finansowania federalnego dla większości przypadków aborcji.
Według obrońców życia, prawdziwą ironią jest to, że skrajnie proaborcyjny Biden w swej kampanii odwołuje się do słów papieża Jana Pawła II i encykliki „Evangelium vitae”. Podczas wystąpienia 31 sierpnia w Pittsburghu Biden zarzucił Trumpowi kreowanie wobec Amerykanów poczucia strachu i dodał: Wierzę jednak, że będziemy kierować się słowami papieża Jana Pawła II, słowami zaczerpniętymi z Pisma Świętego: nie lękajcie się, nie lękajcie się!
Należy sądzić, że wypowiedź ta miała na celu podkreślenie, iż Biden deklaruje się jako katolik. Niestety jego radykalna pro-aborcyjna postawa jednoznacznie wskazuje, że nie kieruje się on nauką Kościoła katolickiego, a jest jedynie tzw. „katolikiem za wolnym wyborem”. Wielu amerykańskich biskupów podkreśla, że katolicy nie mogą głosować na zwolennika aborcji. To właśnie jest przyczyną cytowanych powyższej wypowiedzi podczas kampanii prezydenckiej według zasady „wszystkie chwyty dozwolone”.
Komentator telewizyjny Carlson Tucker wypowiedź Bidena odwołującą się do słów Jana Pawła II nazwał najbardziej nieuczciwą przemową, jaką kiedykolwiek wygłosił główny kandydat na prezydenta.
Źródło: Life Site News, opracowanie własne – 15 września 2020 r.