Badanie to zostało przeprowadzone przez Advancing New Standards in Reproductive Health (ANSIRH), oddział Bixby Center for Global Reproductive Health w San Francisco. Organizacja ta jest sponsorowane przez liczne grupy promujące aborcję. Celem jej działania jest rozwijanie badań, które mogą być wykorzystywane do upowszechniania aborcji poprzez różne zachęty wobec rządów różnych krajów na całym świecie, a nawet próby ich zastraszania, aby rozszerzać tzw. usługi zdrowia reprodukcyjnego oraz wpływać na zmniejszenie wzrostu światowej populacji. Te cele ANSIRH o charakterze politycznym zupełnie nie są ukrywane.
Dokładna analiza tego badania pokazuje, że tylko 42% kobiet, które dokonały aborcji, określiło swoje zajście w ciążę jako niepożądane! Natomiast 38% z nich nazwało swoją ciążę jako chcianą lub niespodziewaną, ale nie w porę. Pozostałe 19% nie było pewnych, jak opisać swój stosunek do poczęcia się dziecka oraz czy chcą, czy nie chcą być w ciąży. Wskazuje to na typową labilność emocjonalną na skutek przemian hormonalnych w początkach ciąży.
Wcześniejsze badania wykazywały, że około 20% aborcji obejmuje ciąże pożądane. To badanie wykazało znacznie większy ich odsetek, więc wyniki tego nowego badania powinny być szeroko nagłośnione w mediach, gdyż pokazuje ono zupełnie inny wymiar tzw. niechcianych ciąż. Tak się jednak nie dzieje, Dane te są starannie ukryte w szczegółach badania i potrzebna jest ich gruntowana i fachowa analiza, aby na to zwrócić uwagę. Przeciwnie, we wnioskach pojawia się twierdzenie, że stanowe zakazy czy ograniczenia w dostępie do aborcji na żądanie są niebezpieczne dla zdrowia psychicznego kobiet, gdyż nakładają psychospołeczny ciężar na te z nich które poszukują aborcji.
W rzeczywistości różne ograniczenia, które mają na celu ochronę zdrowia obywateli, zawsze mogą zwiększać stres i psychospołeczne obciążenie u konkretnych osób. To jednak nie oznacza, że trzeba ich zaniechać. Usiłując wysnuć powyższe wnioski z tego badania, badacze ANSIRH w rzeczywistości ignorują większość zebranych danych. Jest widoczne, że ich teza jest postawiona z góry, aby uzasadnić pełny, swobodny dostęp do aborcji i dać argumenty stronie proaborcyjnej, że wprowadzanie jakichkolwiek zakazów oznacza wielkie cierpienia kobiet.
Jak opisano powyżej, większość ankietowanych kobiet (58%) odczuwała stres psychiczny wynikający z pewnego poziomu emocjonalnego przywiązania do ciąży! Odkrycie to jest szczególnie ważne w świetle badań pokazujących, że nawet 64% kobiet dokonujących aborcję robi to pod wpływem presji ze strony innych osób.
Ponadto ankieta ANSIRH, która objęła 784 kobiety, była przeprowadzana przed aborcją i wykazała, że 64% z nich zgłosiło co najmniej pewne obawy związane z zakończeniem potencjalnego życia dziecka, jak to określały. 70% z nich zgłosiło trudności z podjęciem decyzji o aborcji, a 68% zgłosiło, że miały trudności z myślami, że muszą przerwać tę ciążę.
Zgodnie z wykazem elementów ryzyka, określanym przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne, wszystkie te czynniki wskazują, że większość kobiet dokonujących aborcji jest narażona na podwyższone ryzyko wystąpienia poważnych negatywnych reakcji emocjonalnych po jej dokonaniu.
Rzeczywisty odsetek kobiet z grupy wyższego ryzyka był prawdopodobnie jeszcze wyższy, ponieważ 29% kobiet, zaproszonych do udziału w badaniu, odmówiło lub zrezygnowało z niego. Taka autocenzura jest bardziej powszechna wśród kobiet odczuwających największy stres, zażenowanie, żal lub poczucie winy z powodu zabicia poczętego dziecka.
Faktem jest, że większość kobiet, dokonujących przerwania ciąży, robi to, chociaż tego nie chce, w celu zaspokojenia żądań innych osób.
Badanie ANSIRH nie dotyczyło zdrowia emocjonalnego i psychicznego kobiet po aborcji. Ograniczyło się tylko do pomiaru poziomu stresu w ciągu zaledwie kilku godzin przed aborcją. Decyzja badaczy o zignorowaniu następstw aborcji musiała być celowa i usiłowano ją uzasadnić rażąco fałszywym i ogólnikowym założenie, że istnieje duża liczba dowodów z USA i innych krajów zdecydowanie wskazująca, że aborcja nie zwiększa zagrożenia zdrowia psychicznego u kobiet w porównaniu z porodem.
W rzeczywistości jest odwrotnie. Obecnie nie ma już wątpliwości, że kobiety, które dokonały aborcji, mają wyższy wskaźnik chorób psychicznych, niż kobiety bez tego doświadczenia. Choroby psychiczne po pierwszej aborcji występują w 15,2% przypadków w porównaniu do 6,7% kobiet, które rodzą. Podobnie, badanie obejmujące ponad 56 000 kobiet, przeprowadzone przez ów California Medi-Cal wykazało, że kobiety po przerwaniu ciąży dwukrotnie częściej wymagały opieki psychiatrycznej, niż te, które urodziły dziecko.
Jedyny spór dotyczy tylko tego, czy, kiedy i jak często aborcja jest jedyną przyczyną chorób psychicznych. Zwolennicy aborcji, chociaż przyznają, że aborcja może wywołać chorobę psychiczną lub przyczynić się do niej, argumentują, że nie ma wystarczających dowodów, że jest to jedyna przyczyna wyższego wskaźnika tych zachorowań, chociaż są one obserwowane dosłownie w każdym badaniu. Dla uzasadnienia swojej tezy za wyższy wskaźnik problemów ze zdrowiem psychicznym po aborcji obwiniają niestabilność psychiczną, która, jak twierdzą, jest bardziej powszechna w podgrupie kobiet, które potrzebują usług aborcyjnych.
Twierdząc, że tylko stres przed aborcją powinien być przedmiotem zainteresowania władz publicznych, starają się wmawiać, że konieczny jest jeszcze szybszy i łatwiejszy dostęp do aborcji będzie, niż jest obecnie w USA. Wyrządzają w ten sposób szkodę setkom kobiet, które wzięły udział w ich badaniach. Nie każda aborcja jest pożądana. Często wymaga od kobiety poświęcenia własnych pragnień i preferencji, aby podporządkować się okolicznościom lub żądaniom innych.
Warto zauważyć, że opublikowane wyniki badania ANSIRH w rzeczywistości potwierdzają, że znacznie większa liczba kobiet dokonuje przerwania ciąży pod presją otoczenia!
Upowszechnij tę informację
Life News/ Eliot Institute, opracowanie własne - 17 kwietnia 2021r.