W stanie Nowy Meksyk obrońcy życia z organizacji „Abortion on Trial” oskarżyli dwie lekarki, wykonujące późne aborcje o prowadzenie nielegalnego eksperymentu medycznego na kobietach i nieletnich dziewczynach bez ich wiedzy. Jedna z tych kobiet zmarła. W środę 7 lipca br. organizacja „Abortion on Trial” opublikowała na swojej stronie internetowej szczegółowe wyniki własnego dochodzenia w sprawie nielegalnych eksperymentów podczas późnych aborcji, nazywając je szokującym odkryciem…w poszukiwaniu dowodów w sprawie przyczyn śmierci Keishy Atkins.
Organizacja ta oskarżyła lekarki- aborcjonistki: Carmen Landau i Shelley Sella o przeprowadzenie eksperymentu medycznego na 501 kobietach, w tym nieletnich dziewczynach, u których wykonywały aborcje w 24. tygodniu ciąży lub później w centrum aborcyjnym Southwestern Women’s Options (SWO) w Albuquerque w stanie Nowy Meksyk.
Obrońcy życia powołali się na publikację w czasopiśmie Contraception z maja 2020 roku, gdzie opublikowano raport z badań prowadzonych przez lekarki Landau i Sella wraz z badaczami z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Celem przeprowadzanego eksperymentu było zbadanie, na ile stosowanie pigułki aborcyjnej, która wywołuje poronienie do 10 tygodnia ciąży, może skrócić czas potrzebny do wywołania późnych aborcji indukcyjnych, czyli przeprowadzanych metodą chirurgiczną, z zastosowaniem iniekcji z preparatem skurczowym w celu wywołania przedwczesnego porodu.
Zgodnie z opublikowanym raportem w eksperymencie wzięło udział 501 kobiet, w tym 48 dziewcząt poniżej 18 roku życia. Działo się to w latach 2016-2017. Wnioskiem z przeprowadzonego eksperymentu było stwierdzenie, że nie ma dostrzegalnych korzyści z dodatkowego podawania tego preparatu aborcyjnego podczas późnych aborcji.
Chociaż opublikowany raport nie wymienia nazwy centrum aborcyjnego – Southwestern Women’s Options (SWO) – jednak działacze „Abortion on Trial” stwierdzili, że lokalizacja, gdzie był przeprowadzany ten eksperyment medyczny, jest zupełnie jasna po przeanalizowaniu dowodów cytowanych w tym sprawozdaniu z badań. Podkreślono, że raport jednoznaczne cytuje wyniki eksperymentu u konkretnej osoby – Keishy Marie Atkins.
Organizacja „Abortion on Trial” twierdzi także, że 500 pozostałych kobiet zostało poddanych temu medycznemu eksperymentowi nic o tym nie wiedząc.
W 2017 roku Keishy Atkins zmarła wkrótce po dokonaniu późnej aborcji jej nienarodzonego dziecka. Wydarzyło się to właśnie w centrum aborcyjnym w Southwestern Women’s Options (SWO). Lekarki-aborcjonistki: Carmen Landau, Shannon Carr i Curtis Boyd zostały oskarżone za zaniedbanie, które miało doprowadzić do śmierci Atkins.
Prawnicy, reprezentujący „Abortion on Trial” w sądzie w sprawie śmierci Keishy Atkins, dopiero niedawno dowiedzieli się o przeprowadzanym eksperymencie. W pozwie napisano:
Pomimo tego, że autorki eksperymentu twierdzą, że istniały zaktualizowane zasady i podręczniki, dotyczące procedur dokumentujących wprowadzane zmiany, żadna dokumentacja na ten temat nie została przedstawiona do zapoznania się przez przedstawicieli prawnych oskarżyciela, od czasu gdy [do placówki aborcyjnej] zostało wysłane oskarżenie sądowe w sprawie dokumentacji dotyczącej śmierci Keishy Atkins, która nastąpiła w lutym 2017 roku, krótko przed tym, jak lekarka Landau przestała podczas późnych aborcji eksperymentalnie podawać pacjentkom środki wywołujące poronienie do 10. tygodnia ciąży.
W rzeczywistości w dokumentacji medycznej Keishy Atkins nie ma żadnej wzmianki o jej udziale w przeprowadzanym eksperymencie. Również ani słowem nie wspomniała o tym lekarka wykonująca aborcję, Carmen Landau podczas przesłuchania, gdy została oskarżona o spowodowanie śmierci Keishy Atkins. Można domniemywać, że nie chciała, aby prawnicy reprezentujący oskarżyciela dowiedzieli się o tym eksperymencie.
Jamie Jeffries, dyrektor „Abortion on Trial” podczas rozprawy oskarżył centrum aborcyjne o traktowanie kobiet jak myszy laboratoryjne. – Ten eksperyment nie tylko potwierdza nasze twierdzenia, że SWO regularnie przeprowadza planowe późne aborcje w zaawansowanej ciąży, ale także że procedury aborcyjne są przez nich dowolnie zmieniane. W efekcie kobiety są narażone na poważne niebezpieczeństwo – powiedział Jeffries. – Kobiety nie są myszami laboratoryjnymi, nikt nie powinien być wykorzystywany przez lekarzy do przeprowadzanych przez nich eksperymentów i to bez wyrażenia na to zgody. Wydaje się, że pracownicy SWO po raz kolejny „przegapili” obowiązek prawny, że zgoda pacjentki jest konieczna.
W ubiegłym roku grupa pro-life nagłośniła także wypowiedź Carmen Landau, w którym przyznała, że doradza kobietom, aby nie zgłaszały się na pogotowie, jeżeli występują komplikacje. Obecnie zarówno Szpital Uniwersytecki Nowego Meksyku, jak i placówka dokonująca aborcji, są oskarżone o błędy w sztuce lekarskiej, spowodowanie śmierci i spisek cywilny.
Organizacje pro-life z Nowego Meksyku, które śledzą tę sprawę, podejrzewają, że jest ona usilnie tuszowana. Udało się im uzyskać wgląd do raportu z sekcji zwłok Atkins wraz z wydrukiem CAD telefonu 911 z placówki aborcyjnej w dniu jej śmierci. Stwierdziły, że oba te dokumenty pozwalają postawić poważne pytania dotyczące niewłaściwego postępowania w nagłych wypadkach medycznych na przykładzie zgonu Atkins oraz wzbudzają podejrzenia o próbę zatajenia z udziałem szpitala, z którym związany jest główny aborcjonista z 50-letnim stażem Curtis Boyd.
Źródło: Life News, opracowanie własne – 8 lipca 2021 r.