Pozytywne zmiany w świadomości społecznej Australijczyków oraz popierana przez lekarzy, narastająca świadomość, że zabijanie dzieci w okresie prenatalnym w żaden sposób nie jest opieką zdrowotną, powodują, że przemysł aborcyjny w Australii jest zmuszony do walki o utrzymanie rentowności prowadzonych placówek. Topnieją ich zyski, a dochodowość z ich prowadzenia znalazła się pod znakiem zapytania. Znakomicie obrazuje to brutalną prawdę, że aborcji nikt nie oferuje altruistycznie, ale jest to lukratywny interes.
Australijski serwis informacyjny ABC News podał, że w czerwcu Marie Stopes Australia (po zmianie nazwy – MSI Reproductive Choices) ogłosiła, że pod koniec lipca br.
cztery z jej placówek aborcyjnych zostaną zamknięte z powodu rosnących kosztów i niemożności znalezienia lekarzy i pielęgniarek chętnych do wykonywania aborcji. Placówki te znajdują się w Rockhampton, Townsville i Southport w Queensland oraz Newcastle w Nowej Południowej Walii.
Przeprowadzano tam około 500 aborcji rocznie. Jamal Hakim, dyrektor zarządzający Marie Stopes Australia, w swojej publicznej wypowiedzi za zamknięcie placówek obwinił pracowników medycznych ze względu na negatywne nastawienie do aborcji i niechęć do współpracy. – Zawsze mamy wiele wakatów, więc chętnie zatrudniamy pielęgniarki i lekarzy, aby kontynuować wykonywanie usług (aborcyjnych) – powiedział Hakim.
W ciągu ostatnich lat wiele stanów i terytoriów Australii zalegalizowało aborcje, z których wiele jest finansowanych przez podatników w ramach krajowego programu Medicare (ubezpieczenia zdrowotnego). Hakim jednak twierdzi, że to nie wystarcza i zgłasza postulat, aby rząd aktywnie promował i rozszerzał dostęp do aborcji, a nie tylko je zalegalizował. – Dekryminalizacja aborcji oznacza, że nie jest to już problem przestępstwa, jest to jednak problem zdrowotny, a rządy mają tutaj wiodącą rolę do odegrania – niektóre zrobiły to lepiej niż inne – powiedział ABC News.
Nie jest jasno sformułowane, czego konkretnie przemysł aborcyjny żąda od australijskiego rządu. Niektórzy aktywiści aborcyjni otwarcie naciskają na usunięcie prawa zapewniającego ochronę klauzuli sumienia i zaaprobowanie zmuszenia lekarzy i pielęgniarek do zabijania poczętych dzieci.
Marie Stopes International ma główną siedzibę w Anglii. Na początku tego roku zmienił nazwę na MSI Reproductive Choices, aby zdystansować się od dyskryminujących, rasistowskich i eugenicznych poglądów swojej założycielki. Ta sieć aborcyjna posiada 600 placówek w 37 krajach, gdzie kontynuuje dyskryminacyjną misję swojej założycielki Marie Stopes, zabijając miliony nienarodzonych dzieci. Raporty z przeprowadzonych inspekcji wykazują, że ma ona znikomy wpływ na bezpieczeństwo zdrowotne kobiet zwłaszcza w Afryce. Na dodatek wokół tej organizacji wybucha skandal za skandalem w związku z nieudanymi aborcjami naruszającymi bezpieczeństwo kobiet.
W 2018 roku Marie Stopes raportowała wykonanie 4,8 miliona aborcji i usług opieki poaborcyjnej – prawie dwukrotnie więcej niż w roku 2012. Jej oficjalny dochód wyniósł 361 milionów dolarów. Dyrektor generalny tej organizacji jest podobno jednym z najlepiej opłacanych menedżerów organizacji charytatywnych w Wielkiej Brytanii. W 2018 roku ich roczny raport wykazał wypłatę 100% premii dla dyrektora, podwajając jego pensję do 528 000 dolarów rocznie.
W ostatnich latach wokół tej organizacji aborcyjnej toczyło się wiele skandali. W 2016 roku brytyjscy inspektorzy zdrowia odkryli tak niepokojące naruszanie norm opieki zdrowotnej w kontrolowanych placówkach, że rząd tymczasowo zmusił Marie Stopes do zaprzestania świadczenia usług aborcyjnych. Podobno 2016 roku wykryto 2 634 przypadki naruszenia zdrowia kobiet. The Telegraph poinformował, że w jednym przypadku inspektorzy stwierdzili, że musieli interweniować w sytuacji, gdy kobieta z trudnościami w uczeniu się była zmuszana do aborcji, mimo że wyglądała na przygnębioną i nie była zdolna do zrozumienia, co się dzieje.
Później, po podjęciu tzw. działań naprawczych, rząd brytyjski zezwolił Marie Stopes na wznowienie wszystkich usług aborcyjnych. Ale problemy pozostały! W 2017 roku raport British Care Quality Commission wykazał, że ta sieć aborcyjna doprowadziła do poważnych powikłań podczas prawie 400 aborcji w ciągu dwóch miesięcy.
Znaleziono również dowody, że Marie Stopes może wywierać presję na kobiety, aby dokonywały aborcji, zachęcając personel wypłacanymi premiami. Organizacja ta została również oskarżona o dokonywanie setek nielegalnych, niebezpiecznych aborcji w Afryce.
W 2017 roku rodzice i liderzy społeczności w Kitui w Kenii byli oburzeni, gdy dowiedzieli się, że pracownice Marie Stopes przychodziły do szkoły ich dzieci i implantowały im środki antykoncepcyjne o długotrwałym działaniu, co dotyczyło nawet czternastoletnich dziewcząt bez wiedzy i zgody rodziców. W 2018 roku Niger (kraj zachodnioafrykański) nakazał zamknięcie wszystkich placówek Marie Stopes w celu ułatwienia nielegalnych aborcji.
Więcej informacji TUTAJ
Źródło: Life News, opracowanie własne, 14 lipca 2021 r.