Kanadyjski portal internetowy „National Post” zastanawia się, czy liberalizacja regulacji w sprawie eutanazji nie utrudni leczenia osób chorych psychicznie.
Czy lekarz może bez obaw stwierdzić, że dany pacjent cierpi na depresję, schizofrenię, a nawet chorobę afektywną dwubiegunową i nie ma szans do powrotu do zdrowia, skazując go tym samym na uśmiercenie w wyniku eutanazji? – przed takim dylematem stają obecnie medycy w Kanadzie. W ubiegłym roku kanadyjski rząd uchwalił regulacje zezwalające na eutanazję i tak zwane wspomagane samobójstwo osób chorych psychicznie. Prawo wejdzie w życie w przyszłym roku.
Zgodnie z wcześniejszymi przepisami, osoba pragnąca uśmiercić się, musiała mieć przed sobą nieuchronność „rozsądnie przewidywalnego” terminu śmierci. Nowa regulacja, która wejdzie w życie od 2023 r. zezwala na legalną eutanazję lub tzw. wspomagane samobójstwo, nawet jeśli choroba psychiczna jest jedyną podstawą.
Regulacje zmieniono po interwencji Sądu Najwyższego prowincji Quebec w 2019 r., który uznał, że ograniczanie eutanazji i „wspomaganego samobójstwa” tylko do kręgu osób z „rozsądnie przewidywalną” śmiercią(czyli konkretny okres czasu) stanowi naruszenie praw człowieka. Sąd rozstrzygał w związku ze sprawą dwóch osób przewlekle chorych – ale nie śmiertelnie – które chciały się zabić.
Nowym regulacjom zdecydowanie protestują i sprzeciwili się katoliccy biskupi Kanady, podkreślając, że „ich stanowisko pozostaje jednoznaczne”. – Eutanazja i wspomagane samobójstwo są umyślnym zabójstwem, naruszają przykazania Boże; niszczą wspólną godność, nie dostrzegają, nie akceptują i nie towarzyszą cierpiącym oraz umierającym – mówił arcybiskup Richard Gagnon z Winnipeg, ówczesny przewodniczący Kanadyjskiej Konferencji Biskupów Katolickich.
Już w trakcie prac nad ustawą niektórzy lekarze podnosili, że z powodu zmiany prawa istnieje przesłanka, iż „niektórzy pacjenci poczują się bezradni, ponieważ nie zostaną skierowani na właściwe leczenie i opiekę specjalistyczną lub nie będą mieć do niej dostępu albo dlatego, że choroba psychiczna z natury może trwać latami. Badanie przeprowadzone w 2021 r. przez Ontario Medical Association wykazało, że 28 % lekarzy wyraziłoby poparcie dla eutanazji osób psychicznie chorych, jeśli byłaby to jedyna podstawowa przyczyna schorzenia. 12 % stwierdziło, że poparliby eutanazję w przypadku swoich pacjentów. Jeszcze w kwietniu specjalnie powołany przez rząd panel ekspertów ma zaprezentować raport na temat nowej regulacji i jej konsekwencji. Panel ma także określić parametry i zabezpieczenia, jakie należy brać pod uwag w przypadku decydowania, czy dana osoba chora psychicznie może prosić o swoje uśmiercenie.
Dr Sonu Gaind uważa, że nie można stworzyć żadnego zabezpieczenia przed niewłaściwymi decyzjami medyków, ponieważ w przypadku osób chorób psychicznie, nie ma naukowych dowodów na to, że danej osobie nie poprawi się stan psychiczny w późniejszym czasie. Gaind, który jest byłym prezesem Kanadyjskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, a obecnie dyrektorem psychiatrii w szpitalu Humber River Hospital w Toronto wskazuje, że „choroby psychiczne prowadzą do ciężkiego cierpienia, ponieważ w niektórych przypadkach są one nawet bardziej dotkliwe niż inne choroby”.
Jednak nie można z naukowego punktu widzenia stwierdzić, czy rzeczywiście nie uda się pacjenta wyleczyć w „rozsądnym czasie”. Ponadto pacjent cierpiący np. na depresję „nie myśli o przyszłości w ten sam sposób”, co inni. Postrzega ją jako beznadziejną”. Trudno jest orzec, żeby był w stanie podjąć racjonalną decyzję. Gaind dodał, że wielu może chcieć eutanazji z powodu izolacji i ubóstwa.
Medycy zwracają uwagę na to, że osoby chcące eutanazji lub „wspomaganego samobójstwa” wyłącznie z powodu choroby psychicznej, to w nieproporcjonalnym stopniu kobiety.
Według Kanadyjskiego Stowarzyszenia Medycznego, które opublikowało 4 kwietnia badanie w oparciu o ankietę przeprowadzoną wśród holenderskich psychiatrów na temat „wspomaganego samobójstwa” osób chorych psychicznie, „wygłaszanie znaczących twierdzeń prognostycznych dotyczących cierpienia psychiatrycznego jest trudne lub, jak niektórzy się obawiają, niemożliwe”.
Psychiatrzy mogą wydawać błędne decyzje ze względu na nacisk na „retrospektywny obraz historii nieudanych terapii pacjenta”, zamiast oceny perspektyw poprawy stanu zdrowia pacjenta.
Ustawodawstwo nie przewiduje również aspektu ochrony sumienia pracowników służby zdrowia, którzy nie chcą uczestniczyć w eutanazji lub „wspomaganym samobójstwie”.
Kongregacja Nauki Wiary przypomniała w dokumencie „Samaritanus bonus” z 22 września 2020 r., że „eutanazja jest czynem wewnętrznie złym, z jakiejkolwiek okazji i w jakichkolwiek okolicznościach”; „eutanazja jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego jako moralnie niedopuszczalne dobrowolne zabójstwo osoby ludzkiej. Doktryna ta jest oparta na prawie naturalnym i na słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła oraz nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne. Praktyka eutanazji zawiera – zależnie od okoliczności – zło cechujące samobójstwo lub zabójstwo”. Jakakolwiek współpraca w takim czynie jest ciężkim grzechem przeciwko życiu ludzkiemu i „nie może również takiej czynności prawomocnie nakazać lub zezwolić na nią żadna władza”.
Legalizacja eutanazji oraz tzw. wspomaganego samobójstwa „narusza prawa Boże” i „znieważa godność osoby ludzkiej”. Jest „przestępstwem przeciw życiu, zamachem przeciw ludzkości”. Eutanazja po prostu jest „aktem zabójczym, którego żaden cel nie może usprawiedliwić i wobec którego nie można tolerować żadnej formy współudziału lub współpracy, czynnej czy biernej. Ci, którzy zatwierdzają przepisy dotyczące eutanazji i samobójstwa wspomaganego, stają się zatem współuczestnikami grzechu ciężkiego, który popełnią inni. Są również winni zgorszenia, ponieważ prawa te powodują deformację sumienia, nawet u wiernych”.
[Za: catholicnewsagency.com/pch24.pl]