Tak często nie mamy pojęcia, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami sąsiadów. To świadectwo pokazuje jednak, że Bóg nie popełnia błędów i zsyła życie tam, gdzie wyniknie z tego dobro… jeżeli zdecydujemy się je przyjąć.
Świadectwo Niny z Meksyku, pisarki, która stała się ofiarą przemocy domowej zamieścił blog Salvar El 1. Kobieta była bita i gwałcona przez męża, jednak brak reakcji ze strony jej matki, która wiedziała, co dzieje się w ich domu, sprawiał, że Nina nie miała siły i odwagi zmienić sytuacji. Dopiero ciąża zmieniła wszystko…
Byliśmy małżeństwem od niedawna, kiedy mój mąż zaczął mnie bić. Niedługo potem zaczął mnie też gwałcić. Trzymał mnie zamkniętą w domu, aby nie było widać śladów pobicia, pozwalał mi przebywać tylko z matką, którą nie obchodził widok mojego podbitego oka.
W takich okolicznościach zaszłam w ciążę, ale to nie powstrzymało znęcania się. Mąż trzymał mnie w zamknięciu, a ja w obliczu gwałtów po prostu się poddawałam, nie chciałam stawiać oporu, żeby nie bił mnie zbyt mocno, bo bałam się, że przy tylu ciosach zrobi krzywdę mojemu dziecku. To był właśnie bodziec, by znaleźć sposób na porzucenie takiego życia…
Chyba myślał, że jestem już całkowicie uległa i nie ucieknę. Kiedy pracował, zabrałam to, co zmieściło się w walizce i wyszłam. Nie miałam jednak dokąd pójść. Był taki moment, kiedy stojąc na poboczu drogi, nie wiedząc, gdzie spędzę noc, myślałam o rzuceniu się pod autobus. Oddaliłam się jednak od drogi i błagałam tatę, aby przyjął mnie do swojego domu, na co w końcu się zgodził.
Kiedy urodził się mój syn, a ja dochodziłam jeszcze do siebie po porodzie, przez chwilę przypomniały mi się wszystkie złe chwile, które przeżyłam z ojcem mojego dziecka. Pamiętam, że nawet tam, w szpitalnym łóżku, czułam się bardzo zraniona i odwróciłam się plecami do mojego synka. Ale szybko moje myśli zmieniły się. Przecież mój syn był jeszcze większą ofiarą niż ja i z powodu złego postępowania ojca, karała go jeszcze własna matka… Odwróciłam się i przytuliłam moje dziecko. Żałuję tych myśli tak bardzo, że za każdym razem, kiedy sobie o tym przypomnę, wołam syna, mocno go tulę, próbując mu to wynagrodzić.
Ponieważ nie mogłam ukończyć studiów, nie mogłam również znaleźć pracy, więc musiałam wymyślić sposób na wykorzystanie swoich talentów. Te same talenty, które kiedyś wydawały mi się bezużyteczne, teraz pozwalają mi być żywicielem rodziny. Spędziłam rok na terapii psychologicznej i dziś zdaję sobie sprawę, że ta ciąża uratowała mi życie, bo gdyby nie ona, nie wiem, czy miałabym siłę uciec, a może kiedyś mój mąż pobiłby mnie na śmierć. Mój syn mnie uratował.
Dziś, po wielu wysiłkach i pracy, czuję się spełniona i szczęśliwa. Nadal zdarzają się złe dni, czasami miewam koszmary, ale zaakceptowałam fakt, że są we mnie rany, które nie wiem, czy pewnego dnia zostaną całkowicie uleczone, ale wiem też, że wiele innych rozkwitło, cechy, o których istnieniu nie myślałam.
Nie mam takiego życia, o jakim marzyłam. Mam o wiele lepsze. Niewiarygodne, że to mówię, ale jestem wdzięczna za wszystko, co przeżyłam, ponieważ kocham kobietę, którą jestem teraz, i nigdy bym tego nie osiągnęła bez tych wszystkich doświadczeń, które uczyniły mnie silną.
Świadectwo Niny zostało opublikowane na stronie SalvarEl1.blogspot.com w marcu 2020 roku.
[Za: AM/SalvarEl1.blogspot.com/marsz.info]