Zgodnie z informacją podaną przez Lancashire Live, śledztwo przeprowadzone przez koronera wykazało, że 31-letnia Sarah Dunn nie zmarłaby, gdyby lekarze nie popełnili rażących błędów i od razu rozpoznaliby objawy sepsy u kobiety, która w domu zażyła pigułkę aborcyjną.
Louise Rae, asystentka koronera w Blackpool & Fylde, stwierdziła, że lekarz rodzinny, farmaceuta oraz personel szpitala nie rozpoznali stanu Sarah Dunn i nie podali jej od razu antybiotyku, a potem było już za późno. Sarah Dunn zmarła z powodu sepsy i wstrząsu toksycznego w kwietniu 2020 roku w Blackpool Victoria Hospital.
Stany zapalne są typowymi powikłaniami po stosowaniu aborcji farmakologicznej, o czym lekarz poinformował pacjentkę, gdy pod koniec marca 2020 r. zapisywał jej te środki. Po tygodniu skontaktowała się z nim informując, że przyjęła te pigułki, jednak nadal ma zwiększone krwawienie i skrzepy krwi. Podczas tej wizyty najwięcej czasu z pacjentką spędziła pielęgniarka, która pobrała krew do badania, zmierzyła ciśnienie krwi, puls i temperaturę.
Śledztwo przeprowadzone przez koronera wykazało, że lekarz, który wówczas badał pacjentkę, nawet nie zapisał tych wyników w jej karci zdrowia, ani nie przeprowadził prawidłowego badania. Dunn była umówiona na kolejną wizytę następnego dnia rano, ale w środku nocy odczuwała tak wielki ból, który się zwiększał, że wezwała pogotowie ratunkowe.
Ratownik medyczny zbagatelizował jej stan i znaki ostrzegawcze przed poważnymi powikłaniami po aborcji farmakologicznej. Odmówiono jej zabrania do szpitala i zalecono udanie się nazajutrz na umówioną wizytę lekarską. Koroner stwierdził, że gdyby wówczas zabrano ją do szpitala, prawdopodobnie nadal by żyła.
Pięć godzin później Dunn ponownie wezwała pogotowie. Tym razem karetka zabrała ją do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili, że jest w szoku toksycznym, a jej narządy przestają funkcjonować. Kilka godzin później zmarła.
Koroner oskarżył pracowników medycznych o nieprawidłową diagnozę i leczenie, a także nieprawidłowe wyniki testu potwierdzające zakażenie COVID-19, co przyczyniło się do śmierci pacjentki.
W opisie sprawy, przygotowanym przez koronera, napisano, że po przyjeździe do szpitala kobieta była we wczesnym stadium wstrząsu toksycznego, a jej wyniki badania krwi wykazały ostrą infekcję nerek i innych narządów.
Louise Rae, asystentka koronera, w swoim raporcie podkreśliła, że sepsa może wystąpić także u młodych, zdrowych pacjentek. Na skutek procedury dotyczącej sepsy, stosowanej w tym szpitalu, zakwalifikowano pacjentkę, jako zakażoną COVID-19 i nie podano antybiotyku aż do godziny 17:00.
W związku z procedurą medyczną dotyczącą sepsy, zbagatelizowano wczesne symptomy, zamiast tego błędnie uważano, że jest chora na Covid-19, wobec czego przez wiele godzin nie otrzymała antybiotyków. Asystentka koronera odkreśliła, że szpital błędnie zakwalifikował pacjentkę jako chorą na COVID-19, co oznaczało, że inne diagnozy w ogóle nie były brane pod uwagę.
W swoim raporcie koroner zwrócił się do Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, aby podjąć działania w celu zwiększenia świadomości personelu medycznego, że stany zapalne (sepsa) należą do ryzyka związanego ze stosowaniem aborcji farmakologicznej. Zmiana procedur jest konieczna, gdyż więcej kobiet może umrzeć z tego powodu – podkreśliła.
- Obawiam się, że nadal brakuje świadomości, że istnieje możliwość wystąpienia sepsy po zastosowaniu pigułki aborcyjnej. powiedziała Rae. – Ci, którzy w tej sprawie składali zeznania w sądzie i przemyśleli przypadek Sary, są teraz świadomi tego ryzyka. Obawiam się jednak, że ogólnie brakuje świadomości o ryzyku wystąpienia sepsy po wczesnych aborcjach farmakologicznych.
Pigułka aborcyjna jest niebezpieczna i może być śmiertelna nie tylko dla nienarodzonego dziecka (które zgodnie z intencją ma zginąć), ale także dla matki. W Stanach Zjednoczonych Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) powiązał stosowanie pigułki aborcyjnej z co najmniej 26. zgonami kobiet i 4. tysiącami poważnych komplikacji w latach 2000-2018. Jednak za rządów prezydenta Baracka Obamy, FDA przestała wymagać zgłaszania powikłań, które nie są śmiertelne. Prawdopodobnie liczby te są więc znacznie wyższe.
Obrońcy życia wyrażają obawy, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, na skutek zalegalizowania aborcji farmakologicznej i zapisywania tych środków podczas teleporady bez badania pacjentki, mogą obecnie odnotowywać więcej zgonów matek. Ryzyko to jest bardzo wysokie ,zwłaszcza w przypadku ciąży pozamacicznej.
Dane rządowe w Wielkiej Brytanii wykazują olbrzymi wzrost liczby hospitalizacji z powodu stosowania pigułki aborcyjnej w domu. Według tych danych leczenia szpitalnego wymagało ponad 10 000 kobiet, które otrzymały pigułkę aborcyjną pocztą – jedna na 17 kobiet.
Inne badania także wykazują, że pigułki aborcyjne nie są tak bezpieczne, jak to przestawiają aborcyjni aktywiści, którzy chcą, aby kobiety wierzyły, że jest to łatwe, przyjemne i bezproblemowe.
Badanie przeprowadzone w 2021 roku przez Charlotte Lozier Institute wykazało, że liczba wizyt, związanych z aborcją w izbach przyjęć przez kobiety przyjmujące pigułkę aborcyjną, wzrosła o ponad 500% w latach 2002-2015.
W znanym czasopiśmie medycznym Obstetrics and Gynecology stwierdzono, że częstość powikłań po zastosowaniu pigułki aborcyjnej wynosi około 20% w porównaniu do 5,6% w przypadku aborcji chirurgicznych.
Do najczęstszych powikłań należały krwotoki i niecałkowite poronienia. Grudniowe badanie opublikowane w czasopiśmie Health Services Research and Managerial Epidemiology również wykazało znaczną lukę w raportach na temat powikłań spowodowanych aborcją farmakologiczną.
Komentarz HLI. Niestety, ta informacja nie pojawia się w mediach i większość kobiet nie zdaje sobie z tego sprawy. Zamiast zabronić stosowania tak ryzykownych dla kobiet środków aborcyjnych, koroner stara się jedynie zwrócić uwagę służby zdrowia na możliwość wystąpienia sepsy, która wiąże się z ryzykiem zgonu kobiety. Śmierć nienarodzonego dziecka nie robi na koronerze żadnego wrażenia, bo jest zgodna z wolą kobiety i z uchwalonym przez parlament prawem.
Pigułka aborcyjna to środek farmakologiczny, który ma na celu wywołanie poronienia do ok. 10 tygodnia ciąży. Blokuje on receptory dla progesteronu, hormonu wydzielanego w ciąży przez jajniki, koniecznego dla rozwoju dziecka w embrionalnej fazie rozwoju. Środek ten powoduje zaburzenia funkcji śluzówki jamy macicy, w której rozwija się dziecko. Początkowo utrudnia jego zagnieżdżenie, a jeżeli do niego dojdzie, uniemożliwia jego odżywianie, wzrost i rozwój. Dziecko obumiera na skutek niedożywienia i niedotlenienia. Proces wywołania poronienia trwa kilka dni. Po dwóch dniach podawany jest kolejny środek zawierający prostaglandyny o działaniu silnie skurczowym. Wywołuje on rozwieranie się szyjki macicy oraz skurcze macicy, co ułatwia poronienie. Stosowanie tego środka wiąże się z dużą liczbą powikłań, które bywają bardzo niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia matki.
Więcej informacji na temat działania i ryzyka stosowania pigułki aborcyjnej – można pobrać ulotkę informacyjną i wydrukować ją na domowej drukarce TUTAJ
Źródło: Life News|, opracowanie własne – 19 maja 2022 r.