Anna sięgnęła do korzeni odpowiedzialności za życie; tam, gdzie to życie jest najbardziej kruche i bezbronne.
Potrzebujemy ludzi, mężczyzn, ale jeszcze bardziej i przede wszystkim kobiet, które będą czujnymi stróżami życia. Życie jest nietykalne. Można mu tylko służyć i je leczyć, kochając je od poczęcia, czyli od chwili jego pojawienia się w najbardziej bezbronnej postaci.
Anna Negri, dziennikarka włoskiego dziennika „Avvenire”, będąc w ciąży z trzecią córką, dowiedziała się, że ma nowotwór. Odważnie odmówiła aborcji i inwazyjnego leczenia, by chronić dziecko, i wkrótce po jego narodzinach zmarła. Książka pt. La vita dentro – Storia di Anna Negri Valvo (Życie wewnętrzne – Opowieść o Annie Negri Valvo, wyd. IPL) to biografia młodej kobiety, zmarłej w wieku 37 lat na raka, spisała ją dziennikarka Maria Teresa Antognazza na podstawie wspomnień Mario, ojca bohaterki, głęboko „zakochanego” w córce. Czym wyróżnia się ta historia, pozornie podobna do wielu innych historii osób, które odeszły w kwiecie wieku z powodu strasznej choroby? Kiedy Anna Negri dowiedziała się, że cierpi na niezwykle agresywny nowotwór żołądka, postanowiła poświęcić swoje życie – rezygnując z tzw. aborcji i inwazyjnego leczenia – by na wszelkie sposoby ochronić rozwijające się w niej życie trzeciej córeczki.
Anna urodziła się 21 maja 1968 r. w miasteczku Tradate w prowincji Varese w północnych Włoszech. Dorastała wraz z dwojgiem starszego rodzeństwa w szczęśliwej rodzinie, kochała muzykę i dobrze się uczyła.Po zakończeniu nauki w liceum rozpoczęła studia na wydziale humanistycznym Uniwersytetu Mediolańskiego. Tam pod kierunkiem ks. Antonio Rimoldiego, jednego z najwybitniejszych specjalistów z dziedziny historii Kościoła, obroniła pracę magisterską poświęconą bp. Carlo Colombo (1909-1991), profesorowi teologii, a zarazem zaufanemu teologowi papieża Pawła VI. Praca została wydana drukiem w rok po obronie i zebrała znakomite recenzje we Włoszech i za granicą. Jesienią 1993 r. Anna rozpoczęła dwuletnie studia dziennikarskie w Mediolanie, gdzie poznała swojego przyszłego męża, Enrico Valvo. Po ukończeniu studiów młoda kobieta zaczęła publikować na łamach dziennika „Avvenire”, wydawanego przez Konferencję Episkopatu Włoch. Przez blisko rok pracowała także w biurze prasowym Prowincji Mediolan.
Wyszła za mąż 21 lutego 1998 r., w dniu urodzin ojca, do którego napisała ogromnie wzruszający list: Kochany Tato, (…) jestem podwójnie szczęśliwa, bo mam przy sobie dwóch mężczyzn, których kocham. Dzieci chyba skąpią podziękowań rodzicom. Dzisiaj postaram się to naprawić, o ile to możliwe (…). Wiem, że nawet jeśli będę daleko, Twój uśmiech będzie ze mną. Jesteś wspaniałym tatą (…), kocham Cię. Anna. Wkrótce, ze względu na pracę Enrica w dyplomacji, małżonkowie przenieśli się do Rzymu, gdzie urodziła się ich pierwsza córka, a następnie do Izmiru w Turcji, gdzie Enrico został konsulem. Anna, jako żona dyplomaty, z miłości zrezygnowała z pracy dziennikarskiej, o której marzyła od czasów liceum. W 2001 r. w Izmirze urodziła się druga córka pary, Irene. Wkrótce rodzina przeniosła się do Ankary, gdzie Enrico również objął urząd konsula.
W lutym 2005 r., w czasie trzeciej ciąży, u Anny stwierdzono bardzo agresywny nowotwór – chłoniak żołądka. Tureccy lekarze stwierdzili, że konieczna jest aborcja i natychmiastowe leczenie, ale Anna bez zastanowienia odrzuciła taką ewentualność. Po powrocie do Włoch kobieta przeszła w Mediolanie zabieg całkowitej resekcji żołądka. Na jej prośbę odroczono jednak rozpoczęcie chemioterapii, aby dziecko mogło się bezpiecznie rozwijać i narodzić. Rita przyszła na świat 11 maja, w 32. tygodniu ciąży. Była zdrowa. Imię, jakie nadano nowo narodzonej córeczce , nie było przypadkiem. Św. Rita jest patronką od spraw beznadziejnych i Anna, udręczona chorobą, ale zdecydowana na walkę, stanęła przed ogromnym wyzwaniem.
Jej droga krzyżowa trwała niewiele ponad miesiąc. W ostatnim okresie życia nigdy nie widziano, żeby płakała. Starała się cieszyć każdą chwilą spędzoną z córeczkami. W dniu 4 lipca 2005 r., w dzień urodzin Enrica, okazał się ostatnim dniem, świadomego ziemskiego szczęścia Anny. Kolejnego dnia jej stan gwałtownie się pogorszył. 11 lipca odeszła w ramionach Enrica i siostry Antonelli.
Panie, nie pytamy, dlaczego nam ją zabrałeś. Dziękujemy za to, że nam ją dałeś W dniu pogrzebu 15 lipca, na zakończenie mszy pogrzebowej, głos zabrał ks. Antonio Rimoldi, który koncelebrował też mszę ślubną Anny i Enrica: Gdybyśmy żyli w średniowieczu, kiedy świętymi ogłaszano w dniu pogrzebu, dzisiaj tak właśnie byłoby z Anną. Drodzy mieszkańcy Venegone, macie swoją świętą, do której możecie się modlić. Zachęcam was, byście powtarzali te słowa: „Panie, nie pytamy, dlaczego nam ją zabrałeś. Dziękujemy za to, że nam ją dałeś”.
Pierwszy oficjalny biograf innej słynnej matki z Lombardii – Joanny Beretty Molli, ks. Rimoldi, nie waha się zestawić tych dwóch postaci wspaniałych i świętych matek: Joanna i Anna dokonały heroicznego wyboru: wybrały życie stworzenia, które nosiły w łonie, choć każda inaczej. Obie miały nadzieję, że zostaną wyleczone z nowotworu i będą dalej żyć. Historia Anny to przepiękna historia i jak najwięcej ludzi powinno ją poznać.
A oto, co poczuł w trakcie pogrzebu tata Anny, Mario: Chyba właśnie wtedy, w wypełnionym ludźmi i pogrążonym w ciszy kościele, naprawdę zrozumiałem, kim była moja „dziewczynka” (…). Wszyscy ci ludzie przybyli, żeby pożegnać naszą córkę, całe to wzruszenie, mocne słowa ks. Rimoldiego, obok homilii wygłoszonej przez proboszcza z Tradate, ks. Luigiego Stucchiego, dały mi pewność, że jej życie, choć krótkie, było cenne i ważne dla wszystkich, którzy ją spotkali.
Na zakończenie tego hołdu złożonego niezwykłej mamie przytoczmy lapidarny fragment z przedmowy ks. Luigiego Succhiego: Nasza Anna dokonała wyboru. Sięgnęła do korzeni odpowiedzialności za życie; tam, gdzie to życie jest najbardziej kruche i bezbronne. Potrzebujemy ludzi, mężczyzn, ale jeszcze bardziej i przede wszystkim kobiet, które będą czujnymi stróżami życia. Życie jest nietykalne. Można mu tylko służyć i je leczyć, kochając je od poczęcia, czyli od chwili jego pojawienia się w najbardziej bezbronnej postaci.
[Za: aleteia.org.pl, zdj. chiesadimilano.it/ primasaronno.it]