Po historycznej decyzji Sądu Najwyższego, który w czerwcu ub. r. obalił stary wyrok Roe przeciwko Wade, zwolennicy aborcji nieustannie szukają sposobu, aby uniemożliwić kolejnym stanom wprowadzenie zakazu lub poważnego ograniczenia tego procederu. Ich największym marzeniem jest uchwalenie przez Kongres nowej ustawy proaborcyjnej, która odgórnie skodyfikowałaby tzw. prawa reprodukcyjne dla każdego.
Demokraci próbowali, już co najmniej trzykrotnie, uchwalić krańcowo aborcyjną ustawę o ochronie zdrowia kobiet, ale za każdym razem odnosili porażkę w Senacie poprzedniej kadencji. Obecnie Demokraci mają w Senacie niewielką przewagę, więc pojawiła się nowa inicjatywa, co ciekawe zgłoszona jako ponadpartyjna. Projekt tej senackiej ustawy nosi tytuł O wolności reprodukcyjnej. Czy tym razem im się uda?
Wnioskodawcami są dwie senatorki z Partii Republikańskiej, działające wbrew programowej linii swojej partii: Lisa Murkowski z Alaski oraz Susan Collins z Maine. Dołączyli do nich: demokrata Timothy Kaine z Wirginii oraz niezależna Krysten Sinema z Arizony, wzywając do uchwalenia senackiej ustawy nr 4688, o wolności reprodukcyjnej, donosi Richmond Times-Dispatch.
Senator Lisa Murkowski, która ma polskie korzenie i jest opozycjonistką w Partii Republikańskiej, oświadczyła: – Do Kongresu należy pomoc w przywróceniu i ochronie praw reprodukcyjnych kobiet. Jestem dumna, że wraz z moimi kolegami ponownie wprowadzamy ponadpartyjne ustawodawstwo. – Jeżeli nie zapiszemy w prawie autonomii w zakresie zdrowia reprodukcyjnego w opiece zdrowotnej, ryzykujemy przyszłość, w której pokolenia kobiet będą dorastać z mniejszymi prawami, niż miały ich matki – dodała.
Główni wnioskodawcy tego nowego projektu są przedstawiani jako stojący na pozycji umiarkowanej politycznie, a złożona przez nich propozycja ustawy jako kompromis w porównaniu z wcześniejszym projektem ustawy O ochronie zdrowia kobiet, który został definitywnie odrzucony. Tak jednak nie jest, gdyż nowy projekt ustawy również ma na celu zmuszenie stanów do zalegalizowania aborcji z praktycznie dowolnego powodu aż do porodu oraz zniesienie zakazu aborcji selektywnej ze względu na płeć. Ma też wymusić finansowanie biznesu aborcyjnego z kieszeni amerykańskich podatników oraz likwiduje obowiązek uzyskania zgody rodziców niepełnoletniej dziewczyny oraz wyrażenia przez nią świadomej zgody. Przyjęcie tej ustawy zmusiłoby wszystkie stany do zalegalizowania zabijania nienarodzonych dzieci z jakiegokolwiek powodu aż do czasu, gdy mają już szansę na przeżycie poza łonem matki, a nawet do urodzenia w niektórych sytuacjach. .
Język propozycji ustawy jest niejednoznaczny, np. zapis, że stany muszą zezwolić na późne aborcje dla „zdrowia kobiety”, otwiera drzwi dla dowolnej interpretacji, którą aborcjoniści mogą wykorzystywać dla usprawiedliwienia praktycznie każdej aborcji.
Niektórzy z nich przecież twierdzą, że każda ciąża stanowi zagrożeniem dla zdrowia.kobiet. Jedyną różnicą w odniesieniu do wcześniejszego projektu jest fakt, że nowa propozycja ustawy nie narusza praw pracowników służby zdrowia do stosowania klauzuli sumienia.
Przyjmowana retoryka, że propozycja ustawy jest kompromisowa i ponadpartyjna, zupełnie nie uwzględnia rosnącego poparcia społecznego dla ochrony prawnej nienarodzonych dzieci. Ankieta Marist College wykazała, że 69% Amerykanów popiera ograniczenie lub zakaz aborcji, w porównaniu z 62% w czerwcu. Inny nowy sondaż przeprowadzony przez UMass Amherst wykazał 5-procentowy spadek liczby tych, którzy twierdzą, że Kongres powinien uchwalić ustawę legalizującą aborcję w całym kraju oraz 6-procentowy wzrost poparcia dla krajowego zakazu aborcji, informuje WCVB News.
To wszystko dzieje się pod silnym naciskiem prezydenta Bidena, jego Administracji oraz biznesu aborcyjnego. W wtorek 7 lutego prezydent Biden miał doroczne orędzie do narodu o stanie państwa. Użył wówczas słowa weto w odniesieniu do aborcji. Powiedział: - Nie popełnijcie błędu, jeśli Kongres uchwali krajowy zakaz aborcji, ja go zawetuję!
W obecnej sytuacji politycznej przyjęcie przez Kongres zarówno ustawy zakazującej, jak też promującej zabijanie dzieci w łonach matek, jest mało prawdopodobne. Republikańska większość w Izbie Reprezentantów nie dopuści do uchwalenia obecnie zgłoszonej propozycji, chociaż może ona przejść w Senacie. Natomiast ekstremalnie proaborcyjna postawa prezydenta Bidena jest powszechnie znana. Nie przypadkowo ludzie nazwali go najbardziej proaborcyjnym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych.
Instytut Charlotte Lozier szacuje, że już ponad 110 000 nienarodzonych dzieci jest ratowanych przed aborcją dzięki obowiązującym obecnie w 15. stanach prawom chroniącym życie.
Źródło: Life News, opracowanie własne – 9 lutego 2023 r.