W czasie ostatniego roku, po decyzji Sądu Najwyższego USA w sprawie Dobbs (podczas której unieważniono precedensowy wyrok ws. Roe przeciwko Wade z 1973 roku), aborcja przestała być legalna na szczeblu federalnym, a dalsze decyzje w tych sprawach przekazano do legislatur stanowych. W tym czasie zamknięto wiele centrów aborcyjnych. Warto przyjrzeć się bliżej, w jak ta decyzja Sądu Najwyższego wpłynęła na przemysł aborcyjny w Ameryce. Obecnie 16 stanów chroni życie lub zasadniczo ogranicza możiwość dokonywania aborcji, kilka jeszcze walczy w sądach.
Trudno jest od razu i jednoznacznie określić, ile centrów aborcyjnych w USA przestało istnieć, gdyż te liczby zmieniają się nieustannie. Kilkaset z różnych przyczyn zamknięto na przestrzeni ostatnich 10. lat (po wizycie Ikony Częstochowskiej „Od Oceanu do Oceanu) w USA.
Po decyzji SN najmocniej oberwały niezależne, lokalne placówki aborcyjne. Wiele z nich znajdowało się w tzw. stanach czerwonych (głosujących na Republikanów), gdzie aborcja została całkowicie lub w dużym zakresie prawnie zakazana. To małe punkty, którym brakuje znanych liderów, federalnych funduszy oraz umiejętności pozyskiwania dofinansowań.
Ponadto właśnie te lokalne abortarie częściej oferowały wykonywanie późnych aborcji (po pierwszym trymestrze ciąży), co wiąże się ze stosowaniem bardziej skomplikowanych i kosztownych procedur w zabijaniu poczętych dzieci. Z tego powodu w tych lokalnych placówkach częściej występują przypadki poważnych powikłań, a co za tym idzie większa liczba pozwów do sądu i odszkodowań. W sumie ich koszty są znacznie wyższe, niż w placówkach należących do korporacji, np. centrów Planned Parenthood, które oferują tylko pigułki aborcyjne.
Według Abortion Care Network wskaźnik zamknięć niezależnych placówek aborcyjnych w czasie kilku miesięcy po decyzji SN był ponad dwukrotnie większy niż w roku poprzednim.
Trzydzieści dni po decyzji SN Instytut Guttmachera – pierwotnie założony jako jednostka badawcza Planned Parenthood – poinformował, że siedem stanów przestało wykonywać aborcje, więc 43 centra aborcyjne w 11 stanach przestały zabijać dzieci w łonach matek.
Niektóre placówki, wcześniej dokonujące aborcji, zaczęły świadczyć inne, alternatywne usługi lub planowały przeniesienie się do stanów zezwalających na aborcje. Niektóre zostały zamknięte na stałe.
Następnie, 100 dni po decyzji SN, Instytut Guttmachera szczegółowo przyjrzał się aborcyjnemu krajobrazowi w USA. Stwierdzono wówczas, że 66 ośrodków aborcyjnych w 15 stanach przestało zabijać nienarodzone dzieci.
Nie trzeba było długo czekać, a kłopoty finansowe biznesu aborcyjnego stawały się coraz bardziej dokuczliwe. Spośród 66 ośrodków, które zaprzestały dokonywania aborcji, 40 nadal oferowało usługi obejmujące stymulację hormonalną w celu zmiany płci, środki kontroli urodzeń – zarówno antykoncepcyjne, jak i wczesnoporonne oraz badania i leczenie chorób przenoszonych drogą płciową. Jednak żadna z tych oferowanych usług nie może się równać z lukratywnymi dochodami, które przynosi aborcja.
W efekcie tych kłopotów finansowych zamknięto kolejnych 26 placówek aborcyjnych, a inne znalazły się na progu bankructwa. Słynna teza propagowana przez Planned Parenthood, że aborcja stanowi tylko 3% usług, świadczonych przez sieć ich placówek, okazała się propagandowym kłamstwem.
Opłacalność ekonomiczna jest nieubłagana. Obecnie, po decyzji SN potentat aborcyjny, jakim jest Planned Parenthood, wykręca się, jak tylko może, aby utrzymać rentowność finansową swojej sieci placówek. Nastąpiły znaczne redukcje etatów w centrali, podejmowane są też starania w celu konsolidacji placówek.
W tym miesiącu Planned Parenthood bez żadnego wyjaśnienia tymczasowo zamknęło swoje centrum aborcyjne w Logan w stanie Utah. Podobnie – po 50. latach działalności ich filia aborcyjna w Steamboat Springs w stanie Kolorado nagle zamknęła swoje podwoje. Centrum w Alamosa w stanie Kolorado jest zamknięte od kilku miesięcy. W Iowa zamykane są trzy z dziewięciu centrów w Cedar Falls, Council Bluffs i południowym Des Moines.
Sarah Traxler, dyrektor medyczny Planned Parenthood, oświadczyła, że od obalenia Roe przeciwko Wade liczba aborcji w stanie spadła o 13%, zaznaczając że ten spadek wynika z konieczności 24-godzinnego okresu oczekiwania.
Innym powodem zamknięcia, stwierdziła Traxler, jest społeczne piętnowanie Planned Parenthood, co wpływa na rekrutację pacjentek i możliwości utrzymywania personelu.
Wniosek jest prosty: wielu ludzi nie chce pracować w placówce aborcyjnej, a jeżeli już się na to decydują, to chcą dobrze zarabiać, więc w przypadku kryzysu szybko się zwalniają.
Lukratywny przemysł aborcyjny generuje jednak na tyle duże dochody, że po prostu trudno jest zamknąć swój biznes. To motywuje właścicieli centrów aborcyjnych do przenoszenia ich placówek ze stanów, które chronią swoje dzieci w łonach matek, tam, gdzie nie ma takich ograniczeń.
- Po prostu nie jestem gotowa, aby odejść – powiedziała Kathaleen Pittman z centrum aborcyjnego w Shreveport. Trzy centra aborcyjne w stanie Luizjana: w Nowym Orleanie, Batton Rouge i Shreveport się przenoszą, ale odmówiły podania informacji dokąd.
Centrum z Memphis w stanie Tennessee przenosi się do Carbondale w stanie Illinois. Pozostałe jeszcze centrum aborcyjne w stanie Mississippi przenosi się do Las Cruces w Nowym Meksyku. Jedyny ośrodek aborcyjny w stanie Północna Dakota został przeniesiony w niewielkiej odległości od granicy stanu do Moorhead w stanie Minnesota. Organizacja Whole Women’s Health zbiera fundusze na przeniesienie swojego centrum do Nowego Meksyku.
Pewien aborcjonista przeniósł swoją placówkę z San Antonio w Teksasie do Albuquerque w Nowym Meksyku. Jego córka przeniosła swoje centrum aborcyjne z Tulsa w stanie Oklahoma do Carbondale w stanie Illinois.
Ponadto Planned Parenthood stosuje aborcje w ruchomym busie. Pomył został ukradziony od centrów pro-life, które wykorzystują ruchome centra doradztwa w mini busach. Zgodnie z realizacją tego pomysłu Planned Parenthood otrzymała już nowego kampera i planuje oferować w nim pigułki aborcyjne lub aborcje chirurgiczne, wszędzie tam, gdzie chwilowo zaparkują.
Badania opinii publicznej wykazują, że większość amerykańskiego społeczeństwa popiera decyzję Sądu Najwyższego. Obrońcy życia są dobrej myśli: – Nie poddamy się! Jeżeli sądzicie, że w takich stanach jak Nowy Meksyk czy Illinois niczego nie da się zmienić, pamiętajcie, że w latach siedemdziesiątych cała Ameryka była takim Nowym Meksykiem czy Illinois i wszędzie zabijano poczęte dzieci. Wmawiano nam wtedy, że nasza walka o życie jest z góry przegrana, ale my wiedzieliśmy, że trzeba dążyć ku życiu, a inne rozwiązania są zbyt okropne, aby się na nie godzić czy w ogóle brać pod uwagę, Roe została unieważniona, a my dalej walczymy o życie!
Według opracowania Brada Mattesa, dyrektora Life Issues Institute i Prezydenta International Right to Life Federation (następcy znanego na całym świecie śp. dr. Jacka Willke).
Źródło: Life News//IRLF News, opracowanie własne – 29 czerwca 2023 r.