Projekt ustawy o dekryminalizacji aborcji, który wkrótce będzie głosowany w Sejmie, jest fałszywie przedstawiany przez media jako umiarkowany.
W istocie legalizuje on aborcję na życzenie – alarmuje Fundacja Grupa Proelio. Apeluje też do posłów o odrzucenie projektu.
Fundacja przypomina, że Kodeks Karny przewiduje karę do 3 lat więzienia dla lekarza dokonującego aborcji oraz taką samą karę dla osób, które w aborcji współuczestniczą, pomagają lub do niej nakłaniają. W przypadku dzieci, które osiągnęły zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, kara może wynieść do 8 lat więzienia. Matka dziecka poczętego nie podlega karze za jego zabicie.
Tymczasem 25 czerwca br. sejmowa Komisja Nadzwyczajna do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży poparła projekt ustawy o dekryminalizacji aborcji autorstwa Lewicy. Wkrótce zostanie on poddany głosowaniu w Sejmie.
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prawnik i prezes fundacji Grupa Proelio, tłumaczy, że w przypadku uchwalenia ustawy popartej przez komisję lekarz nie mógłby zostać ukarany za dokonanie aborcji na zdrowym dziecku aż do 12 tygodnia ciąży; lekarz w ogóle nie mógłby zostać ukarany za dokonanie aborcji na dziecku chorym lub niepełnosprawnym. Projekt nie zakłada żadnych ograniczeń czasowych, czyli nawet gdyby lekarz zabił dziecko pod sam koniec ciąży, nie mógłby ponieść za to kary; pomoc, współuczestnictwo i nakłanianie do aborcji stałyby się legalne.
– Uchwalenie projektu oznaczałoby, że organizacje aborcyjne mogłyby swobodnie pośredniczyć w sprzedaży i dystrybucji aborcyjnych pigułek oraz pomagać w samodzielnych aborcjach, a lekarze mogliby swobodnie przeprowadzać aborcje w prywatnych gabinetach. Otwarta byłaby także furtka do przeprowadzania aborcji na życzenie w publicznych placówkach zdrowia, w tym zwłaszcza do przekazywania kobietom aborcyjnych pigułek. Publiczne placówki zdrowia, co prawda formalnie nie zapewniałyby możliwości zabicia dziecka, ale jeśli jakiś lekarz dokonałby aborcji w publicznej placówce lub przekazał pigułki aborcyjne, nie odpowiadałby za to karnie – komentuje Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.
Zwraca uwagę, że współcześnie zdecydowana większość aborcji dokonywanych jest przy pomocy aborcyjnych pigułek, zaś możliwość ich swobodnej dystrybucji w praktyce oznaczałaby aborcję na życzenie. – Dla tysięcy dzieci oznaczałoby to wyrok śmierci. Oczywiście, nawet przy obecnie istniejących przepisach, organizacje aborcyjne na ogromną skalę udzielają instrukcji o tym, jak dokonywać aborcji i ułatwiają handel nielegalnymi pigułkami. Niestety, organy ścigania zbyt często przymykają na to oko. Niemniej, sam fakt istnienia takich przepisów ogranicza dostępność aborcji. Przyznają to same środowiska aborcyjne. Lewica w uzasadnieniu projektu napisała: kryminalizacja aborcji ma jeden cel: utrudnić lub wręcz uniemożliwić dostęp do aborcji. Ma na celu zastraszenie, odebranie wsparcia i odwagi mówienia o aborcji. Odbiera możliwość konsultowania swojej decyzji czy zadawania pytań dotyczących przebiegu aborcji. Art. 152 zamyka usta i ogranicza możliwość zdobycia rzetelnych informacji na temat aborcji.
I bardzo dobrze! Mówimy przecież o zabijaniu dzieci – podkreśla Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.
Zwraca też uwagę że media nie tylko w zmanipulowany sposób przedstawiają sam projekt, ale także decyzję sejmowej komisji. – Komisja wprowadziła kilka poprawek do projektu, w tym ograniczyła możliwość bezkarnego zabijania nienarodzonych zdrowych dzieci z 24 tygodnia do 12 tygodnia ciąży. Media opisały to jak jakiś wielki nowy kompromis, na który utyskują organizacje aborcyjne i próbują w taki sposób sprzedać projekt społeczeństwu i posłom Trzeciej Drogi. W rzeczywistości projekt pozostał radykalnym uderzeniem w prawo do życia nienarodzonych dzieci.
Korzekwa-Kaliszuk zaznacza, że zdecydowana większość aborcji wykonywana jest do 12 tygodnia ciąży. – Co więcej w projekcie pozostał zapis zapewniający lekarzom możliwość bezkarnego zabijania nienarodzonych dzieci przez całą ciążę (bez żadnych ograniczeń czasowych!) w przypadku zdiagnozowania u dziecka nieuleczalnej wady lub choroby oraz w przypadku wystąpienia zagrożenia życia lub zdrowia matki. Biorąc pod uwagę, że rząd ściga i karze finansowo szpitale odmawiające aborcji ze względu na rzekome zagrożenie zdrowia „psychicznego”, w praktyce można byłoby zabić także zdrowe dziecko nawet w 9 miesiącu ciąży. Wystarczyłoby do tego zaświadczenie wystawiane przez współpracujących z organizacjami aborcyjnymi psychiatrów – wyjaśnia.
Źródło: Fundacja Grupa Proelio/ KAI – 29 czerwca 2024 r.