Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

     - Samotność to pandemia współczesnych czasów. A rozwiązaniem na to jest rodzina, czyli znalezienie najpierw odpowiedniego kandydata, kandydatki, nie czekanie, aż ktoś na tacy nam przyniesie tę miłość. A potem współpraca z tą miłością - mówi Bożena Pietras, współzałożycielka Związku Dużych Rodzin.

Związek Dużych Rodzin założyło pięć kobiet?

Bożena Pietras: Pięć kobiet, które musiało zebrać 50 osób, żeby utworzyć stowarzyszenie. Te kobiety zebrały swoich mężów i swoich przyjaciół.

Skąd pomysł, żeby założyć takie stowarzyszenie?

Zawsze powtarzamy, że ono powstało z takiej niezgody na ówczesną rzeczywistość i na to, jak nas postrzegano. Ja w Lublinie brałam udział w komisjach do spraw rodziny Urzędu Miasta w różnych, konkretnych sprawach. Pomagałam wielu osobom w rozwiązywaniu ich urzędowych problemów. Później dowiedziałam się, że osoby z naszego środowiska w Warszawie postanowiły taki związek założyć.

Dlaczego postanowiliście z mężem założyć dużą rodzinę? Czy sami z takiej pochodzicie?

Mój mąż jest jedynakiem. Sam nie chciał mieć tylko jednego dziecka, więc powiedziałam mu: nic się nie martw, będziemy mieli piątkę. Sama miałam właśnie czwórkę rodzeństwa. Słowa dotrzymałam.

W tamtych czasach chyba nie było łatwo zapewnić odpowiednie warunki lokalowe dla takiej gromadki …

Na początku w ogóle nie mieliśmy mieszkania, ale wtedy była też inna mentalność ludzi, inne czasy… Wynajmowaliśmy, trafiliśmy na cudownych właścicieli. To było górne piętro małego domku. Później mieliśmy to szczęście, że udało się odzyskać część kamienicy po dziadkach. Mieliśmy więc własne mieszkanie, ponad 70 metrów. Z czasem i ono stało się jednak za ciasne.

Zaczęliśmy budowę domu. Budowa trwała pięć lat, bo żaden bank nie chciał dać takiej dużej rodzinie kredytu. Ja to z obecnej perspektywy traktuję jako łaskę Pańską. Dlatego, że moi znajomi wtedy brali kredyty we frankach i oni są uwiązani do teraz. A myśmy budowali i codziennie przez pięć lat modliliśmy się o błogosławieństwo w budowie naszego domu. Wprowadziliśmy się do domu bez drzwi, tylko drzwi zewnętrzne były.

Modląc się o błogosławieństwo w budowie wypraszaliśmy też to, że mój mąż dostawał dodatkowe granty. On był wtedy jedynym żywicielem w rodzinie. Ja zajmowałam się dziećmi.

Jednocześnie działałaś społecznie. Jak już wspomniałaś, pomagałaś ludziom załatwiać sprawy urzędowe.

Mój mąż też jest takim społecznikiem. Oboje zostaliśmy uznani za działaczy opozycji antykomunistycznej. I działalność społeczną traktowałam również jako mój obywatelski obowiązek. Tak to czuję. Nie jestem politykiem, ale działaczem społecznym. To jest o wiele lepsze miejsce do realizacji samego siebie.

Zgłaszały się do mnie osoby z różnymi problemami. Na przykład ktoś dostał zapomogę, a jednocześnie zaświadczenie, że jest niewydolny społecznie i wychowawczo albo w prośbie o zapomogę wśród czterech patologii wymieniana była wielodzietność. W 2012 roku założyliśmy koło, żeby stworzyć razem z Miastem Lublin Kartę Rodzina Trzy Plus. Zauważyliśmy też, że jest potrzeba lokalnej działalności w oparciu o własne koło w Lublinie.

Czy macie swoją siedzibę?

Siedzibą jest nasz dom. Po konferencji w Warszawie organizowanej przez ZDR z paczką rodzin z Domowego Kościoła i Neokatechumenatu, które zajmowały się sprawami innych dużych rodzin, pomocą im, zdecydowaliśmy o założeniu koła, które jest obecnie najbardziej liczne w Polsce. Liczy około 138 rodzin. Ale początek był taki, że ja po prostu wszystkich przyjaciół, którzy mieli duże rodziny do Związku zapraszałam. Po to, żeby mieć takie wsparcie i poparcie.

Trafiliśmy w Urzędzie Miasta Lublin na fantastycznego człowieka, na panią Monikę Lipińską, wiceprezydent Lublina. Zaprosiliśmy Panią Prezydent z delegacją  na drugą konferencję Związku Dużych Rodzin, gdzie eksperci z różnych państw Europy mówili o tym, jak polityka prorodzinna u nich działa. Dobre praktyki postanowili wprowadzać także w naszym mieście.

W ciągu trzech miesięcy powstała Karta Rodzina Trzy Plus. W 2014 roku udało nam się wspólnie z miastem zorganizować Zjazd Dużych Rodzin w Lublinie w którym uczestniczyło około  2000 osób. Od tej pory współpracujemy z miastem bardzo intensywnie. Mieliśmy dziesięć postulatów, gdy zaczynaliśmy działać w ZDR 3plus. Pierwszym z nich była zmiana wizerunku dużej rodziny. Myślę, że nad tym najbardziej pracowaliśmy i to nam się trochę udało.

Teraz naszym głównym celem jest, by ludzie w ogóle chcieli zakładać rodziny, żeby się nie bali, by dodawać im na tyle otuchy, żeby zrozumieli, że najlepszą odpowiedzią na głód relacji jest rodzina. Według badań, większość rodzin chciałaby mieć trójkę dzieci, tylko że mają przeróżne obawy, lęki.

Wspomóż obronę życia

Teraz połowa Europy jest samotna. We Włoszech tworzy się  stowarzyszenia samotnych mężczyzn, którzy są bezdomni, bo nie są w rodzinie. W Szwecji większość gospodarstw domowych jest jednoosobowa. To jest pandemia współczesnych czasów. A rozwiązaniem na to jest rodzina, czyli znalezienie najpierw odpowiedniego kandydata, kandydatki, nie czekanie, aż ktoś na tacy nam przyniesie tę miłość. A potem współpraca z tą miłością. To nie jest łatwe. Po trzydziestu ośmiu latach małżeństwa coś o tym wiem. Nie jest proste wytrwanie w miłości, ale jeżeli się ciągle nad nią pracuje, to jest możliwe. U nas sprawdza się Dialog Małżeński we wspólnocie Domowego Kościoła, który pomaga nam żeby być blisko siebie i lepiej się rozumieć.

Staramy się też brać czynny udział jako babcia i dziadek w pomaganiu rodzinom naszych córek i syna. Sama wiem, jak bardzo to jest potrzebne. Tak układamy z mężem plan tygodnia, żeby znaleźć czas dla naszych wnucząt.

Rozmawia Dominika Kaźmierczyk

[Za: aletaia.org.pl, zdj. arch. prywatne B.Pietras]