Mary Wagner – uparta obrończyni poczętych dzieci – znowu skazana, ale troszkę w innym stylu

Aresztowano ją w Wielką Środę – 17 kwietnia br., ponieważ pomimo sądowego zakazu ponownie podjęła próbę przekonywania brzemiennych kobiet na terenie placówki aborcyjnej, aby ratowały swoje poczęte dzieci. Pracownicy tego „aborcyjnego młyna” wezwali policję i oskarżyli ją o psucie im biznesu i straty finansowe (!). Od tego czasu przez 148 dni przebywała w więzieniu bez wyroku.

Podczas rozprawy sędzia Mark Jette uznał Mary Wagner za winną wg. art. 430 kodeksu karnego, ale nakazał przywrócenie jej wolności, gdyż przebywała już w więzieniu więcej dni niż przewiduje to kanadyjskie prawo za podobne przestępstwo. Liczy się tam półtora dnia więzienia przed wyrokiem do jednego po wyroku. Nadal jednak Mary Wagner pozostaje pod kuratelą sądową, która ma obowiązywać przez dwa lata. Śledczy proponowali trzy lata i dodatkowo 30 dni prac społecznych, ale sędzia się nie zgodził.

Sama Mery przed rozprawą stwierdziła: – nie mam się czego wstydzić. Przeciwnie jestem zadowolona, iż sąd potwierdził dowody, że sprzeciwiałam się zabijaniu bezbronnych, poczętych dzieci, których nie broni ani prawo, ani sądy. To dla mnie zupełnie nieistotne czy sąd uzna mnie za winną, czy nie.

Na koniec rozprawy sędzia Mark Jette zwrócił się do Wagner mówiąc: doceniam, że pochodzisz z dobrej rodziny i jesteś dobrym człowiekiem. Dodał także, iż jest zadowolony, że każdego dnia służy ona społeczeństwu. To jest w twoim DNA. Podkreślił też, że podobne przypadki są oparte na przekazie chrześcijańskim, a kobiety, które wspierają Mary, opisał jako: łagodne, pokorne, pełne wdzięku, kochające, jak naśladowczynie Jezusa Chrystusa, które trwały przy Nim na Kalwarii. Prawdziwy chrześcijanin jest przepełniony Duchem Świętym i rzeczywiście „widzi” okropności aborcji. Podkreślił też, że zwolennicy Wagner są radośni. Dzięki Bogu za nich! –  dodał.

Był to nieoczekiwany komplement, który zadziwił wszystkich uczestników procesu z samą Mary na czele.

Matka Mary, Jane Wagner podkreśliła, że córka działała w sposób całkowicie pokojowy. Jej adwokat podkreślał, że jego klientka nie robiła niczego poza cichą, prywatną rozmową z kobietami, oczekującymi na aborcję oraz podarowywała im róże i ulotki z informacją, gdzie mogą otrzymać pomoc, czyli ofiarowywała im nadzieję i miłość, a to w żaden sposób nie łamie prawa. Mary na nikogo nie wywierała presji, nie była agresywna, nikogo nie dotykała, nie krzywdziła, tylko prowadziła cichą rozmowę – dodał. Podkreślił także, że kanadyjski kodeks karny uznaje za okoliczność łagodzącą, jeżeli przestępstwo zostało popełnione w celu skomunikowania się z kimś.

Oskarżyciele jednak, reprezentujący placówkę aborcyjną, jak zawsze twierdzili, że celowo psuła im interesy, spowalniając ich „pracę” i powodując straty finansowe, co w Kanadzie jest karalne.

Mary Wagner ma 45 lat, ukończyła wyższe studia filologii angielskiej i romańskiej. Pochodzi z licznej, katolickiej rodziny z okolicy Vancouver, która wychowała 12 dzieci, z czego pięcioro było adoptowanych, a niektóre są niepełnosprawne. Wielokrotnie wchodziła do placówek aborcyjnych, aby rozmawiać z matkami, oferować im pomoc i ratować ich dzieci. Łącznie spędziła w więzieniach ponad pięć lat. Ma świadomość podejmowania trudnej misji w obronie życia. Jest zdeterminowana, aby nadal to robić, mając świadomość, że jej postawa jest największym wyrzutem sumienia dla współczesnego świata, a staje się osobą coraz bardziej znaną.

Podobno Mary była zdziwiona wsparciem, jakie otrzymała od obrońców życia z różnych krajów. Modlono się w jej intencji w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Argentynie i w Polsce. W Buenos Aires przed rozprawą odbyła się duża manifestacja obrońców życia przed ambasadą Kanady, a ci którzy nie mogli przyjechać osobiście, modlili się w swoich parafiach.

Źródło: Life Site News/ Gość Niedzielny – 11 września 2019 r.