Film „Nieplanowane” od 1 listopada trafia do polskich kin! We wszystkich krajach, gdzie był prezentowany, okazał się hitem. Rośnie zainteresowanie osobą Abby Johnson, której autobiograficzna książka stała się kanwą tej ekranizacji. Jest to bowiem film o dziewczynie, która bardzo chciała pomagać kobietom, ale została uwikłana w kłamstwa biznesu aborcyjnego.
Republikujemy wywiad z Abby Johnson, który przeprowadziła reporterka TVP1 Paulina Guzik.
PG: Jak wyglądało Twoje życie, kiedy byłaś dyrektorem placówki aborcyjnej?
A.J.: Zupełnie normalnie! Byłam żoną, mamą, mieliśmy jedną córkę Grace, lubiłam swoją pracę. Myślałam, że robię rzeczy właściwe – byłam związana z Planned Parenthood odkąd byłam studentką, zarabiałam mnóstwo pieniędzy i sadziłam, że będę z nimi związana do końca życia.
Sama dokonałam aborcji, kiedy tam pracowałam. Stajesz się wtedy po prostu uodporniony na śmierć i zabijanie, bo staje się to normalnością. Ale to nigdy nie powinno być normalne. Byłam uczona, że płód to takie nic, że to tylko tkanka, po prostu nic ważnego.
PG: Jak to się stało że Twoje zdanie o aborcji zmieniło się o 180 stopni?
A.J.: Poproszono mnie, abym weszła i asystowała przy aborcji przy podłączonym ultrasonografie. To był dla mnie straszny szok – zobaczyłam 13 tygodniowe dziecko, walczące o życie w łonie mamy przeciwko narzędziom aborcyjnym. I dokładnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że w tym łonie było ludzkie życie, że aborcja to życie niewinnej ludzkiej istocie zabiera, a jeśli te dwie rzeczy były prawdą – to wiedziałam, że byłam po złej stronie całej debaty. Więc skończyło się na tym, że odeszłam i zaczęłam głośno mówić o moich doświadczeniach.
To, że zobaczyłam aborcję na własne oczy, po prostu rozdarło mi serce. Gdybym zobaczyła trzylatka, który walczy o życie, bo ktoś chce mu je odebrać – zainterweniowałabym! W momencie, gdy to zobaczyłam poczułam się jakbym patrzyła bezradnie, jak takie samo dziecko umiera.
PG: Twoje życie zmieniło się – od razu na lepsze czy wręcz przeciwnie?
A.J.: Można powiedzieć, że jedno i drugie. Ciężko było rozstać się z ludźmi z tej placówki, którzy – jak mi się wydawało – byli moimi przyjaciółmi. Ciężko było odejść ze stabilnej pracy, którą miałam. Było to przerażające, bo odeszłam z pracy nie wiedząc, co innego będę teraz robić. Więc z jednej strony czułam strach a z drugiej ulgę, trochę jakbym właśnie wyszła z więzienia. Czułam tak, jakby mój wyrok został właśnie zakończony, a to było wspaniałe. Naprawdę ponownie odkrywałam swój związek z Bogiem i to było niezwykłe, ale zwyczajne ziemskie sprawy, jak pieniądze, jak zapłacimy nasze rachunki – to było przerażające. Ale Pan Bóg nas przez to przeprowadził. Przenieśliśmy się do mniejszego domu, kupiliśmy tańszy samochód, jakoś się to ułożyło.
PG: Czy kiedy zrozumiałaś, czym jest aborcja poczułaś, że się nawróciłaś?
A.J.: To nie była tylko zmiana serca dotycząca aborcji, ale dla mnie także nawrócenie duchowe. Musiało tak być, bo trzeba było skonfrontować się z tym, co robiłam w placówce aborcyjnej. Po pierwsze zdałam sobie sprawę, że muszę także poszukać przebaczenia, a prawdziwe przebaczenie mogło przyjść tylko od Chrystusa, więc oczywiście w moim sercu dokonało się nawrócenie.
PG: Jak film „Nieplanowane” wpłynął na Twoje działania pro life?
A.J.: Mam nadzieję, że wraz z tym filmem ludzie poczują się zmotywowani, aby zrobić więcej dla ochrony życia. Jest wielu ludzi, którzy mówią „a tak, tak, jestem pro-life” ale nic właściwie nie robią. Mam nadzieję, że ten film ich przekona, aby robili więcej. Widzieliśmy już dzieci ocalone dzięki filmowi, bo ich mamy poszły go zobaczyć, więc mam nadzieję, że jest to narzędzie dla świata. Przecież nikt nie mówi nam prawdy o aborcji. Wiemy tylko tyle, ile mainstreamowe media chcą, żebyśmy wiedzieli. Więc mam nadzieję, że ten film z jednej strony pokaże prawdę, a z drugiej pokaże boskie miłosierdzie i łaskę. Mam też nadzieję, że da ludziom ukojenie, szczególnie kobietom, które przeszły przez aborcję.
Teraz po wielkim sukcesie filmu w USA dostajemy wiele wiadomości od rodziców, którzy zdecydowali, że nie dokonają aborcji po zobaczeniu „Nieplanowanego”. Mieliśmy wiadomości od widzów, którzy pisali, że weszli do kina wspierając aborcję, a wyszli pro-life. Właśnie dlatego zrobiliśmy ten film – aby ułatwić tego typu nawrócenie.
PG: Jaka JEST prawda o aborcji, co mówisz ludziom w czasie swojej działalności pro life?
A.J.: Mówię, że aborcja zabiera ludzkie życie. Niewinne, niepowtarzalne ludzkie życie. I że aborcja rani kobiety. Że nie jest tym, co o niej mówią. Możesz wymazać tę ciążę fizycznie, ale nigdy nie usuniesz jej ze swojej pamięci, bo nie jesteśmy do tego zdolne jako kobiety i matki.
PG: Co było dla Ciebie najgorszym odkryciem, dotyczącym przemysłu aborcyjnego, kiedy już stanęłaś po drugiej stronie?
A.J.: Najbardziej przerażające było to, jak udało im się zinfiltrować media. Jak z ogromnym sukcesem sprzedali społeczeństwu swoje kłamstwo na masową skalę. Mogą powiedzieć cokolwiek i ludzie po prostu w to wierzą. To jest najbardziej przerażające – ludzie przestali myśleć samodzielnie, wierzą w jakiekolwiek tezy debaty, jakie są im narzucane.
PG: Czy film „Nieplanowane” był dla nich największym ciosem?
A.J.: Mam taką nadzieję! Takie były nasze modlitwy. Myślę, że był dla nich takim zaskoczeniem, że nie wiedzieli nawet, jak na niego zareagować.
PG: Czy media społecznościowe blokują Twoje strony i post, jak w przypadku innych ruchów pro life?
A.J.: Oczywiście, też tego doświadczaliśmy, ale po prostu idziemy do przodu, walczymy o swoje. Być może wreszcie kiedyś managerowie mediów społecznościowych zdadzą sobie sprawę, że jedyne co robią to pomagają nam blokując nas, bo za każdym razem, gdy to robią, to tylko podburza naszych zwolenników.
PG: Jak wygląda sytuacja przemysłu aborcyjnego w USA? Coraz więcej polityków popiera aborcję właściwie do końca ciąży…
A.J.: W Stanach mamy milion aborcji rocznie. 1/3 z nich jest wykonywana przez Planned Parenthood. Są oni największą aborcyjną siecią. W ich placówkach wykonuje się 345 tysięcy aborcji. Ta liczba rośnie. Mogą mówić, że prowadzą działania, w których próbują uchronić przed aborcją, ale prawda jest inna. Większość Amerykanów wcale nie jest za tym, aby aborcja była dozwolona przez całą ciążę. 45% Amerykanów mówi, że aborcja nie powinna być w ogóle legalna, przez całą ciążę. Partia Demokratyczna zupełnie oszalała na temat aborcji, czego nie popierają Amerykanie. Myślę, że aborcja będzie wielkim tematem przyszłych wyborów.
PG: Kiedy za coś dzisiaj dziękujesz, to za co najczęściej?
A.J.: Po pierwsze dziękuję za moją rodzinę. Mam teraz 8 dzieci, a kiedy pracowałam w Planned Parenthood, miałam jedno. Bez doświadczenia nawrócenia nie miałabym rodziny, jaką mam dzisiaj. Jestem wdzięczna za mojego męża, który mnie wspiera, ale jestem wdzięczna także za to, że tak wielu ludzi otworzyło się na słuchanie mojej historii. I powitało mnie w ruchu pro life – osobę, która zarządzała placówką aborcyjną. Wcale nie musieli mnie przyjąć, ale to zrobili. Zaakceptowali moją historię i teraz to ona zmienia serca.
rozmawiała Paulina Guzik
Źródło: Tygodnik Niedziela opracowanie własne – 29 września 2019