Tricia i jej mąż Scott przez wiele lat marzyli o dziecku, ale bezskutecznie. W końcu postanowili zgłosić się do centrum adopcyjnego. Załatwili wszystkie formalności i czekali na ofertę wymarzonej adopcji. Niestety bezskutecznie i po kilku latach oczekiwania bez odpowiedzi zaczęli tracić nadzieję. Byliśmy przekonani, że Pan Bóg ma wobec nas jakieś inne plany – powiedziała Tricia. – Tymczasem całkowicie rozpieszczaliśmy nasze siostrzenice.
W tym czasie znajoma Scotta z pracy miała własne, poważne problemy. Okazało się, ze jest w ciąży, ale nie miała możliwości podjęcia opieki nad dzieckiem i na dodatek bardzo nie chciała, aby jej rodzina dowiedziała się o tym. Była zdecydowana na aborcję, nie widząc innego rozwiązania.
Pewnej nocy Tricia i Scott otrzymali od niej wiadomość na Messengerze z pytaniem czy kiedykolwiek zgodziliby się na adopcję dziecka od kogoś, kogo znają.
Ona nas bardzo serdecznie wspierała, gdy dowiedziała się, że czekamy na adopcję, ale ciągle bez skutku – mówi Tricia. – Obiecała nawet, że opowie o naszej sytuacji, jeżeli kiedykolwiek spotka kogoś, kto myśli o przekazaniu dziecka do adopcji. Kiedy wyciągnęła do nas rękę, ponieważ sama była w ciąży, od razu powiedzieliśmy – tak, oczywiście!
Tricia i Scott byli zachwyceni możliwością adoptowania dziecka i przyjęcia go we własnym domu. Byli jeszcze bardziej wdzięczni i zaskoczeni, gdy usłyszeli historię decyzji tej znajomej kobiety, że postanowiła zapytać ich, gdy już szła przerwać ciążę.
Miała zamiar abortować to dziecko, była w drodze na umówioną już wizytę, ale powiedziała, że przypomniała sobie mnie i Scotta, jak bardzo marzyliśmy o dziecku, którego nie mogliśmy mieć. Zdała sobie sprawę, jak to jest ważne i postanowiła się z nami skontaktować – wspomina Tricia.
Wkrótce ukończyli załatwianie wszystkich dokumentów, aby mieć prawo zostać adopcyjnymi rodzicami. 7 października 2017 r. oboje z mężem czekali w jednym z bocznych pokoi na porodówce, gdy urodziła się Kyndal!
- Po urodzeniu się Kyndal przez 30 dni była już z nami, ale był to czas, gdy matka miała prawo zmienić zdanie. To było dla nas bardziej stresujące niż te kilka lat, gdy czekaliśmy na adopcję - powiedziała Tricia. – Byliśmy prawie pewni, że ona nie zmieni zdania, ponieważ miała z nami dobry kontakt i ufała nam, ale zawsze jest to „a co, jeśli”?
W końcu te ciągnące się w nieskończoność 30 dni minęło i Kyndal została ze swoimi nowymi rodzicami. Minęły dwa szczęśliwe lata, które Tricia i Scott spędzili wychowując swoją, małą córeczkę.
- Kyndal jest dla nas najsłodszym, najcudowniejszym błogosławieństwem – mówi Tricia. – Z całą pewnością wszystko to zostało zaplanowane przez Bożą Opatrzność. Gdybyśmy mieli własne dzieci, nie pragnęlibyśmy tak bardzo adopcji i w pewnością Kyndal stałaby się ofiarą aborcji.
Tricia jest przekonana, że długi i trudny czas oczekiwania na adopcję jest niezbędną częścią tej historii. Był spowodowany niewielkim nieporozumieniem w dokumentacji, co spowodowało, że ich ofertę pomijano. – Jednak, gdybyśmy wcześniej adoptowali jakieś dziecko, nasza Kyndal nie miałaby szans – dodaje Tricia.
Adopcja Kyndal ma charakter otwarty, więc rodzona matka od czasu do czasu interesuje się Kyndal. Tricia natomiast często wysyła jej listy i zdjęcia.
Rodzona mama Kyndal powiedziała kiedyś w rozmowie z Tricią, że zamiast gniotącego poczucia winy, które z pewnością by jej towarzyszyło, oddanie Kyndal do adopcji zaprzyjaźnionej rodzinie było najlepszym rozwiązaniem i bardzo się cieszy, że mała jest w dobrych rękach. Mnie także ogarnia pokój, gdy widzę spokój w sercu rodzonej matki Kyndal – stwierdza Tricia.
Tricia opowiedziała tę historię po uzyskaniu zgody rodzonej matki Kyndal. Obie stwierdziły, że warto ją opowiedzieć, ponieważ obie mają nadzieję, że podobne rozwiązanie może przynieść pokój wielu kobietom w trudnej sytuacji życiowej, a ludziom doświadczającym niemożności posiadania dzieci wiele nadziei. Bóg zawsze jest wierny” – dodaje Tricia.
Źródło: Life News/ Right to Life of Michigan – 3 lutego 2020 r.