Republikański gubernator Ohio podpisał antyaborcyjną ustawę. Od teraz kobiety dokonujące aborcji będą musiały zorganizować pogrzeb swojego dziecka.
Ustawa Senatu 27, jak oficjalnie nazywa się to prawo, miała swój początek w śledztwie, które gubernator Mike DeWine, jeszcze jako prokurator generalny Ohio, rozpoczął w 2015 roku. Dotyczyło ono tego, co działające w Ohio kliniki aborcyjne sieci Planned Parenthood robią z abortowanymi dziećmi. Według dotychczasowego stanowego prawa kliniki powinny „utylizować” je w humanitarny sposób, który nie został jednak w tym prawie zdefiniowany. Okazało się, że trzy działające w Ohio oddawały zwłoki zewnętrznej firmie, która potem po prostu wyrzucała je na wysypiska śmieci.
W świetle nowego prawa takie działanie nie będzie już możliwe. Od jego wejścia w życie zwłoki abortowanych dzieci będą musiały być grzebane według tych samych zasad które obowiązują w wypadku zwłok osób, które już zdążyły się narodzić. Kobieta chcąca dokonać aborcji będzie pytana przed „zabiegiem” o to, gdzie chce pochować swoje dziecko i informowana o tym, że będzie musiała zapłacić rachunek za pogrzeb. Może też wybrać kremację, ale w tym wypadku prochy będą musiały być umieszczone w grobie, krypcie etc. Za złamanie tego przepisu grozi kara do pół roku więzienia i do tysiąca dolarów kary. Jeśli kobieta odmówi pochowania swojego dziecka, to obowiązek ten spadnie na klinikę aborcyjną.
Zwolennicy wprowadzenia tej ustawy od początku mówią, że chodzi im wyłącznie o godność zwłok. Twierdzą, że dzięki tej ustawie nie powtórzy się już sytuacja w której martwe dzieci są wyrzucane na wysypiska śmieci. Amerykańskie organizacje obrońców życia, które od lat postulują wprowadzanie podobnych przepisów, podają zwykle inny argument. Ich zdaniem konieczność zorganizowania normalnego pogrzebu uświadamia wielu kobietom, że dokonanie przez nich aborcji wiąże się z zabiciem dziecka. To kontra na proaborcyjną propagandę, która usiłuje przedstawiać aborcję jako zwykły zabieg medyczny.
Planned Parenthood już zdążyła stwierdzić, że ta ustawa jest niepotrzebna i stanowi kolejny atak na kobiety. Recznik prasowa organizacji Planned Parenthood Advocates of Ohio Lauren Powell stwierdziła, że większość mieszkańców tego stanu „popiera dostęp do bezpiecznej i legalnej opieki aborcyjnej” a ta ustawa nie ułatwia do niej dostępu. Oskarżyła władze o to, że wykorzystały zwykły pod koniec roku chaos aby po cichu wprowadzić w życie niepopularną ustawę.
Jej słowa sugerują jaka będzie linia ataku PP jeśli – co bardzo prawdopodobne – zdecydują się ją podać do sądu. Amerykański kompromis aborcyjny stwierdza bowiem, że prawodawcy nie mają prawa nakładać „zbędnych utrudnień” na kobietę chcącą zabić swoje dziecko. W tym wypadku istnieje jednak precedens. Bardzo podobne przepisy zostały wprowadzone w Indianie przez ówczesnego gubernatora i obecnego wiceprezydenta Mike’a Pence’a. Sąd Najwyższy stwierdził w 2019, że nie były one „zbędnym utrudnieniem”. Teoretycznie tym razem może wydać inny wyrok, ale to mało prawdopodobne – od 2019 przewaga konserwatystów wzrosła bowiem o jednego sędziego.
Źródło: Stefczyk.info/ Fox News, Cincinatti.com – 3 stycznia 2021 r.