Prezydent Donald Trump zdecydowanie opowiadał się za ochronną ludzkiego życia, więc zgodnie z jego dyrektywami amerykańscy politycy aktywnie sprzeciwiali się promowaniu przez agendy ONZ programów zdrowia reprodukcyjnego, które zawierają aborcję pod pretekstem opieki zdrowotnej. Jego następca prezydent Joe Biden zasadniczo zmienił tę politykę, gdyż bardzo zdecydowanie popiera aborcję. Od razu po zaprzysiężeniu zawiesił tzw. politykę Miasta Meksyk, która zabrania finansowania z pieniędzy amerykańskiego podatnika międzynarodowych programów zawierających zdrowie seksualne i reprodukcyjne (aborcję) na forum międzynarodowym.
Wydany przez niego dekret zobowiązuje rząd USA do promowania zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz praw w tym zakresie. Jest to termin wyprodukowany przez globalne lobby aborcyjne w celu obejścia uzgodnionej wcześniej polityki ONZ, która sprzeciwia się międzynarodowemu prawu do aborcji.
Wyglądało na to, że po uzyskaniu tak silnego poparcia proaborcyjne grupy działające na terenie ONZ, szybko osiągną swoje cele. Tak jednak się nie stało! Podczas pierwszego w tym roku posiedzenia Komisji ONZ ds. Statusu Kobiet, która odbywała się w siedzibie ONZ. nie poczyniły one żadnych postępów dla osiągnięcia swoich celów.
Kraje, które dotychczas były sprzymierzone z administracją prezydenta Trumpa w obronie ludzkiego życia, zaledwie kilka dni temu skutecznie zablokowały wysiłki administracji Bidena i Unii Europejskiej, aby włączyć mocno kontrowersyjne zapisy promujące aborcję oraz wyraźnie proaborcyjny język w ramach dorocznego posiedzenia Komisji ONZ ds. Statusu Kobiet. Ostateczny dokument, wypracowany w ramach posiedzenia tej agendy ONZ, tzw. uzgodnione konkluzje ze spotkania, zachował tylko jeden akapit dotyczący zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz praw reprodukcyjnych oraz jeden dotyczący edukacji w tym zakresie.
Trwa przeciwstawianie się prawom kobiet – podsumował to niemiecki dyplomata, który reprezentował Unię Europejską podczas ostatecznego zatwierdzania tego dokumentu. W ten sposób nawiązał on do faktu, że chociaż administracja prezydenta Trumpa już nie rządzi w USA, na świecie nadal istnieje sprzeciw wobec aborcji. – Odmowa proponowanych zapisów dotyczących zdrowia reprodukcyjnego może nas zatrzymać, ale nic nie powstrzyma przytłaczającego impetu, jaki wniósł Program Działania ze Szczytu ws. Kobiet w Pekinie w osiągnięcie równości w następnych pokoleniach – obiecał przedstawiciel UE i Niemiec, odnosząc się do promowania aborcji i praw LGBT podczas Generation Equality Forum (Forum Równości Pokoleń), które ma się odbyć w przyszłym tygodniu.
- To posiedzenie komisji musi być lepsza niż stąpanie po wodzie – powiedziała Courtney Nemeroff, pełniąca obowiązki przedstawiciela USA w Economic and Social Affairs Council (Radzie ds. Gospodarczych i Społecznych), ubolewając nad brakiem postępu w uzgodnionych konkluzjach. Nemeroff narzekała na brak poważania dla wcześniejszych ustaleń procesu negocjacyjnego i oskarżała wiele krajów za wrzucenie negocjacji wielostronnych na inny tor. Sprawa polegała na tym, że kraje konserwatywne odmówiły udzielenia swojej zgody wobec projektów zgłoszonych przez USA i UE, które dotyczyły kontrowersyjnego języka dotyczącego praw seksualnych, który jest stosowany przez agendy ONZ do promowania aborcji, praw LGBT i seksualnej autonomii dzieci.
Dotychczas, podczas administracji prezydenta Trumpa, pierwsze miejsce w prowadzeniu wysiłków dyplomatycznych w obronie ludzkiego życia zajmowały Stany Zjednoczone, ale Brazylia cały czas trwała na drugim miejscu. Obecnie podczas Komisji ds. Statusu Kobiet ONZ to właśnie Brazylia nalegała, aby wszelkie odniesienia do zdrowia reprodukcyjnego lub praw reprodukcyjnych nie zawierały prawa do aborcji.
Po oficjalnej wizycie brazylijskiego ambasadora akredytowanego przy ONZ Brazylia w swoim oficjalnym oświadczeniu stwierdziła, że nie popiera promowania aborcji jako metody planowania rodziny. Kilka krajów pro-life również wydało podobne oświadczenia, wyjaśniające ich negatywne stanowisko w sprawie aborcji.
Podczas negocjacji w czasie ostatnich tygodni amerykańscy dyplomaci, zgodnie z dyrektywą prezydenta Bidena, agresywnie promowali zapisy zawierające wyrażenie zdrowie seksualne i reprodukcyjne. Nie odnieśli jednak sukcesu, z powodu aktywnego sprzeciwu krajów, które wcześniej współpracowały z administracją prezydenta Trumpa na wypracowanie strategii blokowania międzynarodowego prawa do aborcji.
Od czasu, gdy administracja Bidena przejęła rząd USA, z zadowoleniem przyjęła również wezwania do obalenia lub ponownej interpretacji poprawki Helmsa, która jest najważniejszym ograniczeniem z punktu widzenia obrony życia w programach amerykańskiej pomocy zagranicznej. Zapobiega ona wykorzystywaniu dolarów od amerykańskich podatników do finansowania aborcji za granicą.
Osoby bliskie negocjacji powiedziały w wywiadzie dla Friday Fax, że w pewnym momencie dyplomata reprezentujący Unię Europejską, coraz bardziej sfrustrowany sprzeciwem wobec kwestii LGBT i aborcji, skierował niezbyt zawoalowany atak na dyplomatę reprezentującego Stolicę Apostolską, oświadczając publicznie, że Unia Europejska nie bierze pod uwagę poglądów państw obserwatorów.
Na początku zeszłego tygodnia, tuż po rozpoczęciu prac Komisji ONZ ds. Statusu Kobiet, Stolica Apostolska wydała oświadczenie, że Kościół katolicki odmawia błogosławienia związków jednopłciowych. Stolica Apostolska ma status stałego obserwatora przy ONZ – ma prawo do przedstawiania swojego stanowiska, nie ma jednak prawa do głosu podczas podejmowania ostatecznych decyzji odnośnie wspólnego stanowiska. Niemniej oświadczenia Stolicy Apostolskiej mają siłę moralnej perswazji.
Źródło: C-Fam, Friday Fax/ Life News – 2 kwietnia 2021 r.