Nową próbę zalegalizowania w Wielkiej Brytanii wspomaganego samobójstwa rozpoczęła baronesa Meacher, w dniu 26 maja br. zgłaszając do Izby Lordów nową inicjatywę ustawodawczą, dotyczącą pomocy w umieraniu, pod pretekstem złagodzenia nieznośnego cierpienia. Posłowie, sprzeciwiający się wprowadzeniu takiej ustawy od razu ostrzegli, że każdy krok w kierunku legalizacji wspomaganego samobójstwa jest równią pochyłą, która nieuchronnie prowadzi do eutanazji.
Baronesa Meacher, która przewodniczy grupie lobbującej na rzecz wspomaganego samobójstwa Dignity in Dying (Godność Umierania), podjęła pierwsze kroki na drodze legislacyjnej i na jej wniosek Izba Lordów skierowała projekt ustawy do dalszych prac legislacyjnych. Podczas pierwszego czytania ustawa ta została formalnie przedstawiona i ma być przedmiotem debaty dopiero w drugim czytaniu, które najprawdopodobniej nastąpi jeszcze w tym roku.
Na wzór ustawodawstwa stanu Oregon (USA) wspomagane samobójstwo byłoby dopuszczalne w przypadku osób nieuleczalnie chorych, umysłowo świadomych dorosłych, których lekarze kwalifikują jako znajdujących się w ostatnim półroczu życia przed nieuchronną przed śmiercią. Wniosek o przeprowadzenie samobójstwa wspomaganego musiałoby zatwierdzić dwóch lekarzy. Ponadto konieczny byłby wyrok Sądu Najwyższego wyrażający zgodę na zakończenie życia danej osoby. Po zgodzie sędziów na śmierć pacjenta, miałby on prawo do wyboru miejsca, czasu i sposobu jej przeprowadzenia. Baronesa Meacher w lansowanym projekcie ustawy oficjalnie stwierdza, że ma on na celu złagodzenie nieznośnego cierpienia.
Jest to już trzecia próba zalegalizowania wspomaganego samobójstwa w Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich 10 lat. Poprzednią był projekt ustawy O pomocy w umieraniu, zgłoszony przez Marris-Falconer w 2015 roku, ale został on odrzucony w Izbie Gmin głosami 330 za i 118 przeciwko.
Obecnie wspomagane samobójstwo jest w Anglii i Walii nielegalne w oparciu o ustawę o samobójstwach z 1961 roku, a w Irlandii Północnej na mocy prawa karnego z 1966 roku. Zgodnie z obowiązującym prawem każdemu, kto zachęca do samobójstwa lub w nim pomaga, grozi kara do 14 lat więzienia.
W Szkocji nie ma konkretnych przepisów dotyczących wspomaganego samobójstwa, ale Parlament Szkocji ma rozpocząć własne konsultacje w tej sprawie, a projekt ustawy ma zostać wprowadzony pod obrady w przyszłym roku.
Inicjatorzy wprowadzenia prawa legalizującego wspomagane samobójstwo od czasu ich poprzedniej porażki w parlamencie w 2015 roku lobbują w brytyjskich sądach. Jednak w 2019 roku Wysoki Trybunał odpowiedział im, że zgodnie z naszym wyrokiem sądy nie są właściwym miejscem dla prezentowania argumentów, które nie zdołały przekonać parlamentu.
The Sunday Times 23 maja br. rozpoczął kampanię wspierającą starania o legalizację wspomaganego samobójstwa, próbując pozyskać poparcie społeczne dla tej sprawy.
W zeszłym miesiącu 70 posłów i parów podpisało list otwarty, w którym wezwano rząd do odrzucenia wniosków All-Party Parliamentary Humanist Group (Ponadpartyjnej Humanistycznej Grupy Parlamentarnej), która lobbowała rząd w celu obalenia zakazu wspomaganego samobójstwa. Uznali oni nowe badania tego tematu za zupełnie nieuzasadnione oraz podkreślili, że proponowane w projekcie rozwiązania nieuchronnie prowadzą do eutanazji, a obecnie obowiązujące prawo jest oparte na racjonalnej i powszechnie akceptowanej zasadzie, że nie angażujemy się w celowe doprowadzanie do śmierci innych osób oparte na sztucznych i arbitralnych kryteriach, jak prognozowanie śmiertelnej choroby.
Projekt ustawy złożony przez baronesę Meacher spotkał się również ze zdecydowanym sprzeciwem zarówno ze strony obrońców życia, jak przedstawicieli duchowieństwa. Rzeczniczka Right to Life GB, Catherine Robinson, ostrzegła, że jakakolwiek legalizacja wspomaganego samobójstwa w praktyce doprowadziłaby do śmierci znacznie większej liczby osób, niż te, które zostałyby uznane za doświadczające niedopuszczalnego cierpienia.
Zwolennicy zmiany prawa dotyczącego wspomaganego samobójstwa kształtują debatę w kategoriach „nieznośnego cierpienia”, które jakoby znajduje się poza zasięgiem terapeutycznym terapii paliatywnej. Jednak doświadczenia legislacyjne innych krajów, zwłaszcza Kanady i stanu Oregon w USA, które zalegalizowały wspomagane samobójstwo i/lub eutanazję, ukazują zupełnie inną sytuację – powiedziała Robinson. Większość ludzi, którzy podejmują decyzję o zakończeniu własnego życia z pomocą medyczną, twierdzi, że decydują się na to, ponieważ bardzo się boją stania się „ciężarem” czy utraty własnej autonomii lub godności. Powody te nie mają nic wspólnego z cierpieniem fizycznym, więc ta sytuacja powinna stać się przyczyną wielkiego skandalu, że ludziom, którzy odczuwają tak poważny osobisty, psychologiczny i społeczny stres, jako jedyne rozwiązanie proponuje się uśmiercenie.
Argument ten powtórzyła Alithea Williams ze Stowarzyszenia Ochrony Nienarodzonych Dzieci (SPUC), która zauważyła, że chociaż jest mało prawdopodobne, aby projekt Meacher został uchwalony, jest to jednak część „nowego ataku na Westminster prowadzonego przez lobby eutanazyjne. Ta akcja wyznacza początek nowej walki przeciwko życiu najsłabszych – musimy teraz jednoznacznie jej się sprzeciwić. – oświadczyła Williams.
Bp Mark Davies z katolickiej diecezji Shrewsbury w odpowiedzi na projekt Meacher wydał oświadczenie, wskazując na ironię tej propozycji w aspekcie społecznym. Od ponad roku trwają wielkie ograniczenia na skutek pandemii, które miały ratować ludzkie życie przed infekcją. Gdyby obecnie przekonano Parlament do zalegalizowania wspomaganego samobójstwa, nie mielibyśmy wątpliwości,, że nie ma już żadnej granicy moralnej, która nie zostałaby przekroczona – powiedział bp Davies. Granicy, która od czasu powstania naszego społeczeństwa nigdy nie została prawnie przekroczona w naszej opiece nad chorymi i starszymi. Kultura zbudowana na przykazaniu „Nie zabijaj'' chroniła najsłabszych, doprowadziła do rozwoju najlepszej opieki w końcu życia i nigdy nie wymagała od naszych lekarzy i pielęgniarek, aby pomagali w samobójstwie lub zabijaniu swoich pacjentów.
Posłanka Fiona Bruce, współprzewodnicząca Parlamentarnej Ponadpartyjnej Grupy Pro-Life, również zwróciła uwagę na wysoką cenę, jaką w ubiegłym roku społeczeństwo płaciło w imię ratowania życia, oraz na obecnie powstający paradoks, który tworzy propozycja zalegalizowania wspomaganego samobójstwa.
- Być może obecnie najbardziej wyalienowani w naszym społeczeństwie są ci, którzy są najbardziej odizolowani – osoby starsze. Przyjaciele i rodzina nie mogą teraz regularnie wpadać do ich domu, przerywać otaczającej ich ciszy i samotności, wchodzić w fizyczny kontakt, który pokazuje, że są kochane i wspierane. W ciągu ostatniego roku wiele osób cierpiało i czuło, że są najbardziej bezbronne. Jesteśmy teraz ostrzegani, że stoimy w obliczu kryzysu zdrowia psychicznego, który nie zakończy się z lockdownem. Z pewnością byłoby to całkowicie niewłaściwe - wręcz niedopuszczalne, aby proponować tym osobom jakąkolwiek formę samobójstwa.
Źródło: Life Site News, opracowanie własne – 27 maja 2021 r.