W czwartek 24 czerwca br. władze Gibraltaru ostatecznie zatwierdziły wyniki referendum, które miało na celu zmianę prawa dotyczącego aborcji. Dotychczas była ona dozwolona tylko w sytuacji zagrożenia życia matki. Gibraltar jest 12. brytyjskim terytorium zamorskim na południowym krańcu Półwyspu Iberyjskiego, które zajmuje powierzchnię 6,55 km² i ma zaledwie 34 003 mieszkańców oraz ok. 23 tys. zarejestrowanych wyborców.
Agencja Reutersa poinformowała, że 62% wyborców wyraziło poparcie dla legalizacji aborcji do 12 tygodnia ciąży, wobec czego zabijanie dzieci w wieku prenatalnym do końca pierwszego trymestru ciąży stanie się tam legalne w zasadzie z dowolnego powodu, a w tzw. poważnych przypadkach zdrowotnych, np. zdiagnozowania poważnej choroby lub cech letalnych u dziecka aż do porodu.
Liderzy ruchu obrony życia ostrzegali, że język ustawy jest nieprecyzyjny, a sformułowania na tyle szerokie, że w praktyce jest to zezwolenie na przerywanie ciąży z każdego powodu na życzenie kobiety, wskazując, że w Anglii i Walii dokładnie to samo sformułowanie doprowadziło do aborcji na żądanie. Brytyjskie rządowe, oficjalne dane statystyczne w zakresie służby zdrowia pokazują, że w 2018 roku 97,7% aborcji przeprowadzono z powodu bliżej nieokreślonego stanu zdrowia psychicznego kobiety.
Obrońcy życia dzielnie sprzeciwiali się proaborcyjnej inicjatywie, uzyskując znaczne opóźnienie w zorganizowaniu referendum z powodu pandemii, jednak presja ze strony Londynu zrobiła swoje. Po ogłoszeniu wyników w piątek wczesnym rankiem obrońcy życia opłakiwali przyszłość nienarodzonych dzieci, które zostaną pozbawione życia. Przewodniczący Gibraltar Pro-life oświadczył, że nadal będą ochronić poczęte życie i wspierać matki w trudnej sytuacji życiowej.
Nowe prawo nie wymaga także zgody rodziców na dokonanie aborcji u nieletnich dziewczyn, więc obecnie zgodnie z nowym prawem 13-letnia dziewczynka sama może legalnie poddać się aborcji, a nawet zostać do niej zmuszona przez nieodpowiedzialnego ojca poczętego dziecka, który boi się, że zostanie skazany za pedofilię – stwierdza w swoim oświadczeniu Gibraltar Pro-life. Podkreśla także zaniepokojenie faktem, osłabienia prawa do klauzuli sumienia pracowników służby zdrowia, którzy odmawiają zabijania nienarodzonych dzieci.
- Przegrupujmy się, pozostańmy zjednoczeni i skoncentrujmy się na przyszłości oraz na wizji Gibraltaru, która szanuje każdą ludzką osobę – powiedziała rzeczniczka Gibraltar Pro-Life, Karenza Morillo. – Obecnie musimy ze sobą współpracować w celu wytworzenia nowych systemów wsparcia dla kobiet i rodzin, aby nikt nie czuł się przestraszony, samotny lub pozbawiony pomocy w naszej giblartarskiej społeczności.
Feministyczne aktywistki aborcyjne świętowały wynik referendum, jako zwycięstwo praw i wolnego wyboru kobiet. Z kolei premier Gibraltaru, Fabian Picardo, oświadczył: - Będziemy teraz pracować nad wprowadzeniem nowych usług zdrowotnych, które będą konieczne dla zapewnienia doradztwa (aborcyjnego) oraz bezpiecznej i legalnej aborcję – napisał na Twitterze. Zupełnie pominął fakt, że żadna aborcja nie jest dla kobiet bezpieczna, a sama legalizacja nie zmienia tego biologiczno-medycznego faktu.
Presja proaborcyjna staje się coraz silniejsza. Dwie główne partie polityczne Gibraltaru: Socjalistyczna Partia Pracy i Partia Liberalna, poparły referendum, ale nie zrobili tego socjaldemokraci. Również grupa brytyjskich polityków podpisała list otwarty wzywający brytyjskie terytorium Gibraltaru do głosowania w referendum na rzecz liberalizacji aborcji.
Ciekawa jest zbieżność dat – w tym samym dniu przegłosowano również dyrektywę Parlamentu Europejskiego, zalecającą wszystkim krajom UE wprowadzenie aborcji na żądanie do 12 tygodnia bez koniecznej zgody rodziców w przypadku nieletnich dziewczyn oraz usunięcia klauzuli sumienia dla pracowników służby zdrowia. Nie bez przyczyny Gibraltar właśnie teraz wprowadza to zalecane prawo, co zwraca uwagę na strategię i presję przemysłu aborcyjnego w przestrzeni międzynarodowej.
Na terenie Unii Europejskiej pozostaje coraz mniej „wysp”, gdzie prawo chroni nienarodzone dzieci. Należą do nich: Polska, Malta, Luksemburg i Lichtenstein. Nie dziwmy się więc, że po przegranej w Irlandii, największe naciski będą skierowane w pierwszej kolejności przeciwko Polsce. Właśnie Lewica złożyła w Sejmie projekt ustawy proponującej zalegalizowanie aborcji do 12 tygodnia na życzenie kobiety. Latem będą zbierać pod nim podpisy, ponieważ ma to być projekt obywatelski, a przy okazji powstanie okazja do różnych chwytów propagandowych, wypowiedzi w mediach i spotkań publicznych. Chociaż obecna większość parlamentarna nie jest skłonna zatwierdzić taką propozycję, inicjatywa ta ma drążyć skałę i fałszywie wmawiać młodym, że legalna aborcja jest bezpieczna i wynika z prawa do wolności.
Więcej informacji na temat sytuacji i nacisków przed referendumTUTAJ
Udostępnij tę informację
Źródło: Life News, opracowanie własne – 25 czerwca 2021 r.