Złota medalistka olimpijska, Brianna McNeal, ujawniła w tym tygodniu, że zmagała się z poczuciem winy i poważną depresją po tym, jak w 2020 roku dokonała aborcji, aby kontynuować swoją karierę sportową. USA Today poinformowało, że sportsmenka z Kalifornii po raz pierwszy publicznie opowiedziała o swojej aborcji po tym, jak w ubiegłym miesiącu Athletics Integrity Unit (Związek Lekkoatletyczny) zabronił jej startów w zawodach przez pięć lat.
McNeal zdobyła złoty medal na 100-metrowym dystansie biegu przez płotki na Igrzyskach Olimpijskich w 2016 roku. Obecnie została oskarżona o manipulowanie w procesie rejestrowania wyników w zakresie wymaganych testów antydopingowych dla sportowców.
29-letnia McNeal upiera się jednak, że nie stosuje dopingu i nigdy nie zamierza tego robić. Twierdzi, że kara, jaka została na nią nałożona, wynika z bardzo poważnych zaburzeń emocjonalnych, jakich doświadczała po dokonaniu aborcji. Według New York Timesa 12 stycznia 2020 roku, dwa dni po dokonaniu aborcji, McNeal opuściła wymagany test na obecność środków dopingujących. Później, gdy otrzymała swoją dokumentację medyczną z żądaniem, aby wyjaśniła przyczynę odmowy wykonania testu przez urzędników Lekkoatletycznej Agencji Antydopingowej, zmieniła w swojej dokumentacji datę wykonania aborcji o jeden dzień. W swoim wywiadzie dla New York Timesa McNeal powiedziała, że w tym czasie przeżywała olbrzymi kryzys emocjonalny, co spowodowało, że w swojej dokumentacji medycznej zmieniła datę o 24 godziny, ponieważ wydawało się jej, że placówka aborcyjna wpisała ją błędnie. .
Zmieniona data stała się podstawą decyzji zarządu Związku Lekkoatletycznego o jej zawieszeniu. - W tej chwili czuję się całkowicie usunięta ze sportu i napiętnowana, a dla mnie jest to niesprawiedliwe – powiedziała w odpowiedzi na jej sportowe zawieszenie. - Po prostu nie jestem w stanie uwierzyć, że tylko ta sytuacja stała się powodem do zawieszenia mnie i to na pięć lat, czyli na skutek popełnienia technicznego błędu w tak trudnym dla mnie czasie.
W swoim wywiadzie podkreśliła, że zdecydowała się publicznie ujawnić prawdę na temat dokonanej przez nią aborcji, ponieważ chce wyjaśnić kibicom tę sytuację, aby stało się jasne, że jej osiągnięcia w uprawianej przez nią dyscyplinie nie mają nic wspólnego z zażywaniem narkotyków czy dopingiem.
McNeal przyznała, że jako zawodniczka bardzo chciała wystartować w Igrzyskach Olimpijskich jeszcze w tym samym 2020 roku i z tego właśnie powodu zdecydowała się na dokonanie aborcji. Była przekonana, że ciąża stoi na drodze do realizacji jej marzeń. Przyznała jednak, że po dokonaniu aborcji zaczęła czuć się winna, że nie ochroniła swojego dziecka i wpadła w depresję. Zaznaczyła, że jest chrześcijanką i obecnie szuka pomocy u swojego kierownika duchowego.
W swoim poruszającym wywiadzie podkreśliła, że poczuła się jeszcze bardziej załamana, gdy igrzyska olimpijskie zostały przełożone na 2021 rok. To przesunięcie terminu dla niej oznaczało, że w praktyce mogłaby bezpiecznie urodzić swoje dziecko. Doznała takiego wstrząsu psychicznego i dezorientacji, że w tej sytuacji nie przyszło jej do głowy, że poprawienie daty w posiadanej dokumentacji było czymś nagannym i obróci się przeciwko niej.
W odpowiedzi Związek Lekkoatletyczny oświadczył, że nie daje wiary, że po aborcji mogła wystąpić tak poważna trauma psychiczna, aby mogła spowodować zmianę terminu dokonanej aborcji w dokumentacji. Mc Neal odwołała się od tej decyzji, ale Sąd Arbitrażowy ds. Sportu, który znajduje się w Szwajcarii, podtrzymał jej zawieszenie.
Liderki ruchu aborcyjnego oraz lekarze aborcjoniści twierdzą, że zdecydowana większość kobiet nie odczuwa żadnych problemów psychicznych po dokonaniu aborcji. Istnienie zespołu poaborcyjnego jest oficjalnie negowane, a cierpiące kobiety pozostawiane same sobie.
Należy zwrócić uwagę, że dla Związku Lekkoatletycznego sam fakt dokonania przez zawodniczkę aborcji jest przyjmowany jako coś najzupełniej oczywistego, a wszelkie powikłania psychiczne nie są brane pod uwagę.
McNeal nie jest jednak sama w swoim bólu przeżywania zespołu poaborcyjnego. Wiele kobiet twierdzi, że mają poważne problemy i psychiczne, i fizyczne, i duchowe. Jednak potwierdzenie tych faktów nie jest interesie biznesu aborcyjnego, który w ramach świadczonych usług wmawia wszystkim, że legalna aborcja jest zawsze bezpieczna i bezproblemowa, co jest oczywistym kłamstwem.
W 2017 roku inna złota medalistka olimpijska, Sanya Richards-Ross, przyznała, że także dokonała aborcji, aby kontynuować swoją karierę sportową. Później publicznie oświadczyła, że bardzo cierpiała, ale teraz już odnalazła Bożą łaskę i uzdrowienie, wobec czego postanowiła zacząć pomagać innym sportsmenkom, które doświadczają traumy poaborcyjnej. Niektóre z zawodniczek olimpiad dzieliły się też osobistym świadectwem o tym, jak wybrały życie i decydowały się na branie udziału w zawodach będąc w ciąży, aby udowodnić, że ich poczęte dzieci są warte tego poświęcenia.
Więcej informacji na temat stosowania aborcji w sporcie wyczynowym TUTAJ
Źródło: Life News/ New York Times, opracowanie własne – 2 lipca 2021 r.