Wiele artykułów poświęca się informacjom o ojcach, którzy nie podołali swej roli i opuścili mamę i niepełnosprawne dziecko. Bywają jednak i sytuacje odwrotne. Przykładem jest samotny tata, Jewgienij Anisimow, który wychowuje swojego syna Miszę. Jewgienij jednocześnie pracuje nad podniesieniem społecznej świadomości dotyczącej wychowywania dzieci z problemami zdrowotnymi i niepełnosprawnościami.
Jego historia i historie innych rodziców służą obalaniu mitów nt. wychowywania dzieci ze specjalnymi potrzebami. Żona Anisimova opuściła męża i rozwiodła się z nim, ponieważ nie chciała wychowywać dziecka z zespołem Downa. Ich historia to lata starań i walki o zajście w ciążę. Para była zachwycona, gdy dowiedzieli się, że w końcu im się udało i oczekują dziecka. Misza urodził się w sierpniu 2018 roku i zaraz po porodzie zdiagnozowano u niego zespół Downa. Oboje byli w szoku po diagnozie, a Jewgienij przyznaje, że opuścił szpital we łzach, jak czyni większość rodziców, gdy dowiadują się nagle, że ich dziecko jest chore. Ale postanowił dać Miszy najlepsze życie, jakie tylko będzie mógł.
Jego żona miała inne odczucia i nie podołała sytuacji. Chciała oddać Miszę do adopcji, ale ojciec maleństwa próbował zachęcić ją do wspólnego wychowania syna. W końcu mieli dziecko, o którym marzyli. On nie zamierzał odejść od Miszy, tylko dlatego że nie był tak zwanym idealnym dzieckiem, jakie sobie wyobrażali i oczekiwali. Żona złożyła jednak wniosek o rozwód i odeszła. Anisimowowi udało się znaleźć wsparcie w innych miejscach — w tym u własnej matki, która pomaga mu wychowywać Miszę — otrzymał wsparcie i pomoc finansową od przyjaciół. Karmił małego mlekiem z kobiecym, które pozyskał od dawczyń mleka. Miał możliwość i wziął urlop ojcowski i spędzał każdą możliwą chwilę z synkiem, cały czas ucząc się opieki nad nim. Teraz w wieku szkolnym Misza chodzi do szkoły z rówieśnikami i potrzebuje rehabilitacji logopedycznej. Ojciec i syn mają się dobrze, a Jewgienij korzysta z mediów społecznościowych, aby dzielić się swoimi historiami, jak i innych rodziców dzieci z niepełnosprawnością.
Anisimow nie był jedynym mężczyzną, który chciał samotnie wychowywać swoje dziecko z zespołem Downa po tym, jak żona opuściła go z powodu diagnozy dziecka. Kolejną historią jest sprawa Samuela Forresta i jego żony Ruzan Badalyan. Czekali oni na narodziny pierwszego dziecka, a kiedy urodził się Leo, także po porodzie zdiagnozowano u niego zespół Downa. Tata Leo pochodzi z Nowej Zelandii i gdy pierwszy raz spojrzał na swojego syna zaakceptował go bezgranicznie. Mama pochodzi z Armenii, a tam dalej pokutuje i funkcjonuje przeświadczenie, że wstyd mieć dziecko z niepełnosprawnością. Dzieci takie jak Leo są umieszczane w domach dzieckach. Jednak Samuel odmówił oddania syna. Po tej decyzji jego żona złożyła wniosek o rozwód. Na szczęście po ogromnej i międzynarodowej kampanii taty Leo o pomoc w sprowadzeniu syna do Nowej Zelandii, jego żona ponownie rozważyła swoją decyzję i anulowała wniosek rozwodowy. Cała rodzina mieszka teraz w Nowej Zelandii.
To normalne, że rodzice przeżywają żałobę po stracie swoich wyobrażeń na temat ojcostwa czy macierzyństwa w obliczu wiadomości, że ich dziecko jest chore czy niepełnosprawne. Ale w krajach, w których taka diagnoza przynosi rodzinie dodatkowo piętno wstydu, dzieci niepełnosprawne często są porzucane. Przez wiele lat mieszkają w domach dziecka, niektóre latami leżąc przykute do łóżek. Wiele z nich umiera przedwcześnie, podczas gdy inne dorastają w sierocińcu i prosto z nich trafiają do domów dla dorosłych niepełnosprawnych. Niektórzy szczęśliwcy znajdują bezpieczny dom w rodzinach adopcyjnych w Stanach Zjednoczonych. Anisimov i Forrest sprzeciwili się utartym społecznym oczekiwaniom i wywieranej na nich presji, aby porzucili swoje dzieci. Zamiast tego wybrali właściwą ścieżkę – dzięki temu ich dzieci są otoczone miłością i dobrze się rozwijają.
[Za: https://www.liveaction.org z 14.02.20122 r.]