Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

W sytuacji olbrzymiej konfrontacji, dotyczącej aborcji w USA, feministyczno-aborcyjna propaganda usiłuje wmawiać, że zakaz zabijania dzieci w łonach matek powoduje olbrzymi wzrost wskaźnika śmiertelności kobiet. W środę 14 grudnia br. opublikowano badanie Commonwealth Fund, proaborcyjnej grupy badawczej, który sugeruje, że wskaźnik śmiertelności matek w USA w 2020 roku był o 62% wyższy w tych stanach, gdzie prawo zakazało lub mocno ograniczyło możliwość dokonania aborcji na żądanie.

Zwolennicy aborcji twierdzą, że problem ten można łatwo rozwiązać, pozwalając na zabijanie większej liczby poczętych dzieci. Laurie Zephyrin, współautorka cytowanego badania,  w swoim wywiadzie dla USA Today oświadczyła, że wszystkie stany powinny rozszerzyć dostęp do aborcji, jeśli chcą poprawić wskaźniki zdrowia matek i noworodków. Właśnie o to przemysłowi aborcyjnemu chodzi!

To nowe badanie jest szeroko nagłaśniane i wykorzystywane w celu do atakowania prawa pro-life. Wykorzystuje do tego metodę porównywania danych z tych stanów, które chronią poczęte dzieci. Ukazując wyższe wskaźniki śmiertelności matek, zupełnie pomijając inne istotne przyczyny oraz sam system zbierania danych.

Opublikowane w środę wyżej wymienione badanie także wykazało, że w 2019 roku liczba zgonów noworodków w stanach pro-life była o 15% wyższa. Badacze zwrócili też uwagę, na gorszy dostęp do opieki medycznej dla matek w tych stanach w porównaniu ze stanami dopuszczającymi aborcję, w tym o 32% mniej lekarzy położników obecnych przy porodzie i o 59% mniej dyplomowanych położnych.

Badacze proaborcyjni sugerują, że problem może się zaostrzyć, gdyż po decyzji Sądu Najwyższego ws. Roe przeciwko Wade niektórzy pracownicy opieki położniczej zgłaszają chęć podjęcia pracy w tych stanach, gdzie nie napotkają prawnych ograniczeń w swojej praktyce.

Jednakże w ubiegłym roku w Nowym Meksyku zaobserwowano trend zupełnie odwrotny. Występowała bowiem duża obawa, że lekarze i pielęgniarki opuszczą ten stan, jeżeli ustawodawca uchyli ustawę, przyznającą prawo do ochrony sumienia pracownikom służby zdrowia, którzy sprzeciwiają się zabijaniu dzieci poczętych.

Ponadto bardzo niewielu ginekologów-położników przeprowadza aborcje na życzenie, ponieważ znakomicie wiedzą, że zabijanie nienarodzonych dzieci nie jest związane z opieką zdrowotną.

To nie powstrzymało zwolenników aborcji przed atakowaniem ustawodawców pro-life. Nadal twierdzą oni, że zabiegają o pełną ochronę zdrowotną dla kobiet brzemiennych, zapewniając im pełną swobodę w dostępie do przerywania ciąży. Jednak aborcja nie jest, nigdy nie była i nie będzie opieką zdrowotną.

Administracja prezydenta Bidena zrzuca winę na ustawodawców pro-life za wysokie wskaźniki śmiertelności matek, a jednocześnie po cichu odrzuca propozycje, aby chronić życie kobiet poprzez rozszerzenie zakresu ubezpieczeń zdrowotnych (Medicaid).

Prawa chroniące życie dzieci poczętych nie są przyczyną śmierci matek! W 2020 roku (czyli w tym samym czasie, na którym koncentrują się nowe, nagłaśniane badania) aborcje na żądanie były powszechnie dostępne na terenie całych Stanów Zjednoczonych, w każdym stanie. Także były one o wiele mniej zakazywane niż w większości krajów na świecie. W USA ograniczenie dotyczyło dopiero 24 tygodnia ciąży, uznawanego za wiek, w którym dziecko posiada już zdolność do przeżycia poza łonem matki.

Ponadto powiązanie pomiędzy ochroną poczętych dzieci a wysokimi wskaźnikami śmiertelności matek wielokrotnie był obalony. Problemem jest sposób odnotowywania śmierci matek i ich przyczyn. Jak udokumentowała ProPublica, statystyki śmiertelności matek w Stanach Zjednoczonych są niekompletne, wysoce niewiarygodne oraz podatne na zaniżanie i zawyżanie.

Od 2003 roku w USA do pola dodatkowych informacji w akcie zgonu dodano pytanie czy dana osoba w chwili śmierci była w ciąży lub czy była w ciąży w poprzednim roku. Jednak gromadzone dane nie są spójne, a dodatkowe dane stwarzają możliwość manipulacji. W efekcie od 2007 roku Stany Zjednoczone nie podają oficjalnej rocznej liczby zgonów związanych z ciążą ani oficjalnego wskaźnika śmiertelności matek. Tak więc każdy, kto próbuje powiązać prawo dotyczące dostępności aborcji z tymi wskaźnikami nie jest w stanie zrobić to adekwatnie do faktów.

Tymczasem w Teksasie dokonano dokładnej analizy konkretnych przypadków, która obaliła twierdzenie, że wskaźniki śmiertelności matek wzrosły po wprowadzeniu prawa, które pozbawiło Planned Parenthood i inne grupy aborcyjne dolarów z podatków stanowych. Stwierdzono, że postawienie tezy o zwiększonej śmiertelności matek zostało oparte na nieprawidłowych danych.

Ponadto eksperci opierają się na dowodach z wielu krajów całego świata, które wskazują, że legalizacja aborcji wcale nie wpływa na poprawę zdrowia kobiet. Jest to raczej życzenie propagandy, która twierdzi, że aborcja jest bezpieczna, gdy jest legalna. W rzeczywistości jest odwrotnie.

Dr Monique Chireau Wubbenhorst, była urzędniczka Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego i profesor w Duke University School of Medicine, podczas wrześniowych przesłuchań w Kongresie powiedziała, że kraje, w których obowiązują prawa broniące życia dzieci poczętych, mają jedne z najniższych na świecie wskaźników śmiertelności matek.

(…) do niedawna w krajach, w których aborcja była zakazana i karalna, np. w Chile czy Irlandii i, jak sądzę, na Cyprze, występowały najniższe na świecie wskaźniki śmiertelności matek. Przez kilka kolejnych lat w czasie, gdy aborcja w Irlandii była całkowicie nielegalna, występowała tam zerowa śmiertelność matek – powiedziała Wubbenhorst.

W sierpniowym artykule dr David Albert Jones, dyrektor Anscombe Bioethics Center i pracownik naukowy w Blackfriars Hall Oxford, potwierdził tę samą tezę. Napisał:

Wielokrotnie argumentowano, że bez dostępu do aborcji zdrowie kobiet ucierpi, a wiele z nich umrze. Obawy te są realne, ale porównanie z krajami europejskimi wykazuje, że tak tragicznych skutków nie można uznać za z góry przesądzone. Wiele europejskich krajów ma bardziej rygorystyczne prawa dotyczące aborcji, niż wielu Amerykanów jest w stanie sobie wyobrazić. Dane dotyczące zdrowia matek w Europie są znacznie lepsze. Niektóre badania sugerują, że powszechna legalizacja i dostępność aborcji na życzenie szkodzi kobietom, a jednocześnie zabija ich nienarodzone dzieci.

W artykule opublikowanym w październiku w The Federalist dr Grazie Pozo Christie, specjalista radiologii z Florydy, zwróciła uwagę na badania, które wykazują, że aborcja jest dla matek bardziej niebezpieczna niż poród.

- Na przykład badanie fińskie wykazało, że kobiety są cztery razy bardziej narażone na śmierć w ciągu roku na skutek aborcji niż kobiety, które urodziły. W rzeczywistości wśród kobiet które urodziły, występowała niższa śmiertelność niż u kobiet, które w ogóle nie były w ciąży.

Wspomóż obronę życia

Podobne badanie, wykorzystujące pełny zestaw danych, odzyskanych z rejestrów ubezpieczenia w stanie Kalifornia, wykazało, że w ciągu dwóch lat dwa razy więcej kobiet zmarło po aborcji niż po porodzie. Przyczynami śmierci po aborcji były powikłania – na przykład posocznica i krwotok – chociaż najczęściej były to przyczyny pośrednie, jak samobójstwo, zabójstwo, przedawkowanie leków i inne wysoce ryzykowne zachowania.

Kiedy więc aktywiści proaborcyjni mówią: poród jest znacznie bardziej niebezpieczny niż aborcja (lub aborcja ratuje życie), nie mają danych dla potwierdzenia swoich tez.

Prawa pro-life ratują życie: i matek, i ich dzieci. Dziesiątki tysięcy lekarzy potwierdza, że zabijanie dzieci w łonach matek nie jest opieką zdrowotną. Liczne badania pokazują, że aborcja wiąże się z wieloma fizycznymi i psychicznymi zagrożeniami i powikłaniami dla matek.

Więcej informacji TUTAJ

 

Źródło: Life News, opracowanie własne – 15 grudnia 2022 r.