Holandia jest pierwszym krajem na świecie, gdzie wprowadzono legalne procedury eutanazji pacjentów. Z czasem warunki jej stosowania ulegają stopniowemu rozszerzaniu. Powstał także ruch społeczny sprzeciwiający się tej praktyce.
Alex Schadenberg jest dyrektorem wykonawczym Euthanasia Prevention Coalition (Koalicji Zapobiegania Eutanazji). Zwraca on uwagę na nowe sposoby pozyskiwania narządów do przeszczepów, których dawcami są osoby poddawane procedurze eutanazyjnej. Pisze o tym znany lekarz, dr Johan Sonneveld, który ukazuje niezwykle kontrowersyjne fakty dotyczące procedury eutanazyjnej oraz pobierania narządów do przeszczepów.
Artykuł dr. Johana Sonnevelda został opubliko9wany w prestiżowym medycznym magazynie – Journal of the American Medical Association (JAMA) – w którym wyjaśnia on, że ludzie, którzy deklarują chęć śmierci w wyniku eutanazji, często odmawiają swojej zgody na dawstwo narządów. Przyczyną jest lęk przed szpitalem, zamieszaniem, utratą intymności i wolą umrzeć w zaciszu swojego domu.
Ostatnio stosuje się procedurę, twierdzi dr Sonneveld, która pozwala na rozpoczęcie procedury eutanazyjnej w domu, ale w praktyce są to tylko zabiegi wstępne. Pobranie narządów musi bowiem nastąpić w warunkach szpitalnych. Dr Sonneveld jasno i jednoznacznie wyjaśnia, na czym to polega.
Osoba, prosząca o eutanazję w domu, jest jedynie poddawana sedacji (uspokojeniu). Polega to na obniżeniu aktywności ośrodkowego układu nerwowego za pomocą środków farmakologicznych, co może wiązać się z sennością i ograniczeniem świadomości. Sedacja paliatywna stanowi jedną z metod leczenia objawowego chorych na raka, którzy odczuwają przemożny ból, u schyłku ich życia. Jest to metoda ostatniego wyboru, nie jest jednak eutanazją ani samobójstwem wspomaganym.
Po zastosowaniu sedacji, co z prawnego punktu widzenia jest traktowane jako rozpoczęcie procedury legalnej eutanazji, żywy pacjent jest przewożony do szpitala w celu pobrania od niego narządów przeznaczonych do transplantacji.
Lekarz podkreśla, że pacjent w domu otrzymuje jedynie środki na uspokojenie i ograniczenie świadomości. Z proceduralnego punktu widzenia ten wykonywany w domu zabieg jest traktowany jako rozpoczęcie procedury eutanazji, ale z medycznego punktu widzenia ma jedynie na celu pozbawienie u pacjenta napięcia i świadomości, przy zachowaniu i zabezpieczeniu jego funkcji życiowych. Po pożegnaniu z rodziną w domu i transporcie do szpitala wywołuje się stan śpiączki, który rozpoczyna fazę agonalną. Dzieje się to na oddziale intensywnej terapii. Po 5 minutowym tzw. braku dotyku (całkowity czas niedokrwienia i ochłodzenia ciała) po kolejnych ok. 7 minutach podejmowana jest decyzja, że śmierć już nastąpiła i można rozpocząć pobieranie narządów.
Ostatnio pojawiają się nawet propagandowe tezy, że łączenie dawstwa narządów z eutanazją, staje się dobrem społecznym i liberalne media wychwalają zalety takiej procedury. Podkreślają przy tym, że niezbędne do przeszczepów narządy są najlepszej jakości, gdyż pobierane są od osoby, która jeszcze nie umarła, ale w wielu przypadkach jest bliska śmierci naturalnej.
Faktyczne wyjaśnienie tej procedury pokazuje jednak, że pacjent nie jest informowany, co go w rzeczywistości spotka, a jego narządy są pobierane jeszcze za życia.
Stosuje się przy tym działania medyczne, które nie mają innego uzasadnienia, jak stosowanie zasłony dymnej, aby nie informować społeczeństwa na czym de facto polega ta procedura.
Powstaje bowiem pytanie: W jakim celu rozpoczyna się procedurę eutanazyjną wobec nieprzytomnego człowieka przy zastosowaniu śmiercionośnych preparatów tuż przed usunięciem jego ważnych narządów, co musi doprowadzić do jego niechybnej śmierc
Udostępnij tę informację
Źródło: LifeNews / Blog Alexa Schadenberga – 26 lutego 2021 r.