We Włoszech po raz pierwszy oficjalnie dokonano wspomaganego samobójstwa. Ofiarą jest 44-letni Federico Carboni, który przed 12 laty został sparaliżowany w wyniku wypadku. Skorzystał z luki prawnej, która istnieje we włoskim systemie. Przeciwnicy eutanazji wskazują, że społeczeństwo mogło zrobić dużo więcej, aby pomóc Carboniemu lepiej znosić jego niepełnosprawność.
„Nie ukrywam, że jest mi przykro żegnać się z życiem, skłamałbym, gdybym powiedział inaczej, ponieważ życie jest wspaniałe i mamy je tylko jedno. Ale niestety tak to się właśnie potoczyło. Robiłem wszystko, co mogłem, aby żyć najlepiej i jak najlepiej starałem się też wykorzystać swoją niepełnosprawność, ale teraz jestem u kresu wytrzymałości, zarówno psychicznej, jak i fizycznej” – powiedział przed śmiercią Federico Carboni.
We Włoszech nie istnieją normy prawne dotyczące eutanazji czy wspomaganego samobójstwa. Przed trzema laty Trybunał Konstytucyjny zobowiązał parlament do zajęcia się tą kwestią, a ponieważ politycy zignorowali to orzeczenie, we wrześniu 2019 r. sąd sam ustalił warunki, w których, w drodze wyjątku, wspomagane samobójstwo nie będzie karalne. Jak mówi prof. Laura Palazzani z Papieskiej Akademii Życia, Carboni odwołał się do tego orzeczenia, ale w istocie jego przypadek nie spełnia warunków ustalonych przez trybunał.
Wspomóż obronę życia
„Jestem zaskoczona, ponieważ we Włoszech mamy orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które otwiera drogę do wspomaganego samobójstwa pod pewnymi warunkami, ale nie mamy ustawy. Projekt ustawy, który wpłynął do parlamentu i został zatwierdzony przez izbę deputowanych, nie został jeszcze poddany debacie w senacie, dlatego nie możemy mówić o prawie do wspomaganego samobójstwa, które wprowadziłoby ogromną zmianę w naszym systemie prawnym, ponieważ dawałoby lekarzowi możliwość podania leku, dzięki któremu dana osoba mogłaby odebrać sobie życie – powiedziała Radiu Watykańskiemu prof. Laura Palazzani. – Trzeba też wziąć pod uwagę, że sytuacja Carobniego nie mieściła się nawet w warunkach określonych przez Trybunał Konstytucyjny. Ustanowił on bowiem, jako wyjątek od zasady, że w przypadku wspomaganego samobójstwa dana osoba musi być zdolna do rozumienia i mieć wolną wolę, musi cierpieć z powodu nieuleczalnej choroby, powodującej niemożliwe do zniesienia cierpienia, i być utrzymywana przy życiu dzięki terapiom podtrzymującemu funkcje życiowe. W tym wypadku nie było takich terapii. Dlatego jestem zaskoczona tym, co się stało, i to w sytuacji, gdy nadal nie mamy we Włoszech odpowiednich przepisów“.
(Za: radiowatykanskie.va/ opoka.org.pl)