Ulotki do pobrania i rozpowszechniania TUTAJ
Wszystkie media obiegła ostatnio informacja, że rząd Wielkiej Brytanii zezwolił kobietom na samoobsługową aborcję farmakologiczną w domu. Wiadomość ta zszokowała nie tylko obrońców życia, ale wszystkich ludzi rozsądnie myślących. Jest to bowiem procedura niezwykle niebezpieczna dla kobiet, która naraża je na utratę zdrowia i życia.
Brytyjski sekretarz stanu do spraw zdrowia i opieki społecznej, zatwierdzając postepowanie przeciwko zakażeniom koronawirusem, stwierdził jednocześnie, że w ramach opieki medycznej przez telefon, łącze wideo czy Internet możliwe jest również zapewnienie usług i środków do samoobsługowego prowokowania poronienia przez kobiety bez konieczności udania się do przychodni czy szpitala, a nawet bez osobistego kontaktu z lekarzem. Dotychczas procedura ta była niedozwolona.
Od 26 lutego trwała tegoroczna akcja publicznej, nieustającej modlitwy w intencji ochrony życia poczętych dzieci „40 Dni dla Życia”. Inicjatywa ta trwa już od 2004 roku. Przez 40 dni ludzie modlą się w intencji ratowania życia poczętych dzieci. We dnie i w nocy! Są wyznaczane dyżury. Grupy te trwają na modlitwie najczęściej przed placówkami aborcyjnymi, ale także w kościołach i innych miejscach. Jednocześnie także podejmują życzliwe rozmowy z kobietami, które tam idą, oferując konkretną pomoc materialną, o ile istnieje taka potrzeba. Wielu Polaków miało okazję zobaczyć, jak to wygląda w praktyce, dzięki filmowi „Nieplanowane”.
W okresie przymusowej izolacji z powodu pandemii koronawirusa wiele osób starszych i samotnych wpada w depresję i odczuwa poważne zagrożenie. Tę sytuację wykorzystują zwolennicy eutanazji, proponując ułatwienia w dostępie do tzw. „usługi medycznego wspomagania śmierci” dla pacjentów, którzy chcieliby popełnić samobójstwo.
Nowym pomysłem jest wykorzystywanie telefonicznych porad w zakresie konsultacji zdrowotnych z lekarzem (tzw. „TeleZdrowia”) dla promowania wspomaganego samobójstwa i na życzenie dostarczania osobom zainteresowanym przesyłek zawierających śmiertelne preparaty.
Praktycznie już po całym świecie rozniosła się pandemia koronawirusa. Sprawa jest poważna: ludzie łatwo się zarażają, wiele osób, zwłaszcza starszych, umiera. W wielu krajach szpitale nie nadążają z udzielaniem pomocy medycznej. Wiele z nich zamieniono na zakaźne. Odwoływane są planowe operacje i zabiegi w poważnych schorzeniach. Rządy nakazują ludziom pozostanie w domach.
W tej sytuacji cała aktywność przenosi się do Internetu. Korzysta z tego także biznes aborcyjny. Okazuje się, że oferenci usług aborcyjnych bardzo się martwią zamykaniem placówek, bo tracą dochody. Głośno krzyczą, że to narusza prawa kobiet, gdyż w praktyce uniemożliwia dokonanie aborcji. W niektórych krajach usilnie starają się podtrzymywać argumentację, że aborcja należy do usług medycznych pierwszej potrzeby i absolutnie musi być dostępna. Więcej na ten temat TUTAJ
W Holandii tymczasowo zamknięto Eutanazyjne Centrum Eksperckie, jedną z największych placówek tego rodzaju. Zgłaszane przez nie wnioski o przeprowadzenie legalnej eutanazji w ubiegłym roku wzrosły o 22%. W 2018 roku uśmiercono tam 727 osób, a w roku 2019 zabito ich 898. Placówka ta specjalizuje się również w przeprowadzaniu eutanazji pacjentów, którzy mają problemy psychiatryczne, wykazują demencję, są w depresji oraz w różnych wątpliwych sytuacjach. W całej Holandii w 2018 roku oficjalnie zgłoszono 6126 zgonów na skutek procedury eutanazyjnej, którą coraz częściej nazywa się „medyczną pomocą w umieraniu”.
Placówki aborcyjne w Kanadzie ogłaszają, że pomimo ataku koronawirusa pozostają otwarte. Procedury aborcyjne muszą być kontynuowane jako działalność usługowa „pierwszej potrzeby” – twierdzą zwolennicy zabijania dzieci poczętych oraz właściciele przemysłu aborcyjnego i usilnie o to zabiegają. Ta działalność przynosi przecież olbrzymie zyski.
Chociaż pandemia koronawirusa powoduje braki wykwalifikowanego personelu medycznego w szpitalach, placówki aborcyjne nadal angażują lekarzy i pielęgniarki przy wykonywaniu aborcji, zamiast oddelegować ich do pomocy ciężko chorym i umierającym.
W środę 18 marca 2020 r. Parlament Nowej Zelandii uchwalił ustawę zezwalającą na legalną aborcję na życzenie do 20 tygodnia ciąży, a w tzw. szczególnych przypadkach aż do urodzenia się dziecka. Ustawa ta usuwa też aborcję z krajowego kodeksu karnego. Za przyjęciem ustawy głosowało 68 deputowanych, a przeciwko 51. Teraz zostanie przekazana do generalnego gubernatora (Governor-General for Royal Assent) w celu ostatecznej akceptacji.
Ken Orr, rzecznik Right to Life Nowa Zelandia oświadczył: Pozbawiając kobiety i nienarodzone dzieci ochrony prawa karnego, ustawa ta akceptuje brutalne zabijanie poczętych dzieci praktycznie aż do urodzenia. I dodał: Symbolem cywilizowanego społeczeństwa jest pełna miłości ochrona, którą otacza ono kobiety i dzieci, aby chronić je przed przemocą.
Nieustannie prowadzone nowe badania nad koronawirusem wykazują, że prawdopodobieństwo zakażenia noworodka od matki jest minimalne. To dobra wiadomość, na którą należy zwrócić uwagę, gdyż niektórzy lekarze straszą brzemienne kobiety poważnymi powikłaniami u dziecka i zachęcają do aborcji. (!)
Tymczasem „New Scientist” informuje, że chociaż liczba zbadanych przypadków nie jest duża, nowe dane opublikowane w poniedziałek przez Uniwersytet Nauki i Technologii Huazhong w Chinach omawiają cztery przypadki ciężarnych kobiet, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem w czasie porodu. Żadna z nich, nie przekazała go swojemu dziecku
Puste sale, wolne miejsca, niesamowita cisza i mocno sfrustrowani zwolennicy aborcji byli zmuszeni przenieść kongres Szczyt ds. Kobiet, od dłuższego czasu przygotowywany w siedzibie ONZ, z obecnego tygodnia na za dwa tygodnie oraz skrócić obrady z dwóch tygodni do zaledwie połowy jednego dnia! Wszystko z powodu pandemii koronawirusa - donoszą korespondenci C-Fam Lisa Correnti i Stefano Gennarini.
Za kilka tygodni ma się także odbyć kolejna wielka konferencja ONZ – tym razem na temat bezpieczeństwa żywnościowego. Temat wydaje się mało kontrowersyjny, ale propozycja wyjściowa dokumentu końcowego zawiera wiele odniesień do aborcji, oczywiście ukrytej pod hasłem „zdrowia reprodukcyjnego”.
Ks. Andrzej Witko, autor książki o sławnej piosenkarce lat siedemdziesiątych – Annie Jantar, opisuje nieznany osobom postronnym pełny wymiar jej problemów związanych z macierzyństwem, jej silną wiarą i zaufaniu Panu Bogu.
Pomimo wielkiego cierpienia i zalecenia lekarzy, aby dokonała aborcji, Anna Jantar ochroniła życie swojego poczętego dziecka (Natalii Kukulskiej).
Oto fragment wywiadu z ks. Witko, opublikowany w serwisie Aleteia:
Red.: Gdy piosenkarka Anna Jantar była w ciąży, pojawiły się komplikacje. Lekarz zasugerował jej aborcję. Ona jednak postanowiła, że nie usunie dziecka.
Ks. Witko: Ania tęskniła za tym, żeby zostać matką. Kiedy wreszcie okazało się, że jest w ciąży, miało dojść do tzw. zatrucia ciążowego. Nie mogła przyjmować żadnych pokarmów. Była bardzo osłabiona, zaczęła chudnąć. Lekarz stwierdził, że ciąża stanowi zagrożenie dla jej życia i w tej sytuacji zaordynował aborcję. Zarówno Ania, jak i (jej mąż) Jarek, od samego początku nie chcieli się na to zgodzić. Jednocześnie obawiali się o życie Ani.
Maleńki Kacperek Ryło z Zabierzowa, chory na rdzeniowy zanik mięśni – SMA 1, jest znany wielu Polakom, którzy postarali się mu pomóc. Ta genetyczna choroba powoduje, że dzieci nią obciążone tracą władzę nad swoim ciałem, dochodzi do coraz poważniejszego upośledzenia mięśni, co prowadzi do ciężkiej niewydolności oddechowej i śmierci przez uduszenie się. Dzieci mające pierwszy stopień SMA, jak Kacperek, najczęściej umierają przed drugim rokiem życia. Dzisiejsza medycyna daje im jednak szansę na terapię, opartą na zmodyfikowanym wirusie, poprzez którego do organizmu chorego dziecka dostarczany jest prawidłowy gen w miejsce wadliwego. To daje maluchowi szansę na normalny rozwój i dalsze życie bez objawów tej dotychczas nieuleczalnej choroby.
Prezydent Donald Trump zadziałał bardzo szybko wprowadzając ustawę umożliwiającą przeznaczenie dużych funduszy federalnych na zwalczanie w USA pandemii koronawirusa. Sprawa jest poważna i wydaje się, że wszystkie cele zostały przemyślane i zabezpieczone. Tymczasem marszałek Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, reprezentująca Partię Demokratyczną, znana ze swojego zdeterminowanego poparcia dla aborcji, została „przyłapana” na próbie podłączenia pod tę ustawę finasowania usług aborcyjnych Planned Parenthood.
Jak widać, każdy pretekst jest dobry, a ponieważ tzw. programy humanitarne są regularnie wykorzystywane w promocji „zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego w ONZ, więc ta ścieżka dla Demokratów wydaje się oczywista.